dalton napisał(a):
Cytuj:
Ja wiem, że film kieruje się swoimi prawami, sprzedaż, wizja reżysera, scenarzysty, aktorów, przekaz, improwizacja i tak dalej.... ale ze smutkiem stwierdzam, że postać Tomka Beksińskiego potraktowano bardzo jednowymiarowo!
Na ekranie zabrakło człowieka niezwykle otwartego, odważnego z ogromnym poczuciem humoru. Inteligentnego faceta, pełnego pasji, który w swojej ponadprzeciętnej wrażliwości dokopał się do źródeł prawdziwego aktu twórczego, co doceniło i nadal docenia mnóstwo artystów i kapel z którymi utrzymywał kontakty.
No ale przecież to nie jest film biograficzny o Tomaszu Beksińskim, tylko studium pewnej rodziny. Stąd tytuł.
Nie widzę sprzeczności w tym, że ktoś może być jednocześnie diabłem w domu i aniołem na zewnątrz. Owszem, reżyser mógł wygrać tę sprzeczność na ekranie, ale czy starczyłoby mu na to miejsca?
Nie znam jeszcze książki Weissa, ale z wielu różnych źródeł ( w tym pamiętnika jego ojca) widać jak ten cherubinowaty Tomeczek bezwzględnie katował psychicznie swoich najbliższych, to są fakty.
Czy w filmie jest obiektywny obraz TB? Z pewnością nie. Pokazano tam jego "wkład" w życie własnej rodziny, a nie zasługi na niwie krytyki muzycznej, czy propagowaniu zespołów etc., gdzie był owszem wielce zasłużony. Dla losów
Ostatniej rodziny po prostu było bez znaczenia co robił dla zespołu Abraxas i innych...