Forum Polskiego Kina

Teraz jest 22 grudnia 2024, 09:03

Strefa czasowa: UTC + 1 [ DST ]




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 48 ]  Przejdź na stronę... 1, 2, 3, 4  Następna
Autor Wiadomość
PostNapisane: 19 sierpnia 2017, 16:27 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 25 cze 2016
Posty: 1259
Lokalizacja: Ostrowiec Świętokrzyski
Ten reżyser chyba też powinien mieć tu swój wątek, tym bardziej, że chyba to najbardziej znany za granicą polski reżyser, przynajmniej dla tych, którzy interesują się tzw. art-house'owym filmem europejskim. :)

Jeśli miałbym wybierać jego najlepszy film (ale jeszcze nie wszystko widziałem), to byłby to na pewno "Amator", natomiast ostatnio zaintrygował i zainteresował mnie ostatni etap jego twórczości, począwszy od "Podwójnego życia Weroniki". Tutaj odniosę się trochę od wypowiedzi Rafała z mojej ankiety na temat "Trzech kolorów":

Rafal Dajbor napisał(a):
Nie przepadam w ogóle za ostatnim etapem twórczości Kieślowskiego, jak dla mnie nadmiernie rozpsychologizowanym, rozsymbolizowanym, barokowym, artystowskim i dość nadętym. Wcale się nie dziwię, że jury w Cannes wbrew oczekiwaniom Polaków dało Złotą Palmę "Pulp Fiction", bo zasługiwało na nią dużo bardziej niż "Czerwony".


Na temat "Co bardziej zasłużyło na nagrodę: "Czerwony" czy "Pulp Fiction"" się nie wypowiem, bo to jednak bardzo różne filmy i trudno mi je porównywać, tym bardziej że obydwa bardzo lubię. :) Ale "Pulp Fiction" szczerze mówiąc cenię nie za rewolucyjność, tylko dlatego, że ten film mnie bardzo śmieszy i do tego jest ciekawie napisany i bardzo sprawnie zrealizowany, przy czym odwołuje się raczej do moich niższych instynktów. ;) Odwrotnie niż w wypadku "Czerwonego".

Czy zgodzę się z określeniami Rafała? Do pewnego stopnia tak. W każdym razie zgodzę się, że te filmy to zdecydowany przerost formy nad treścią. Tylko czy faktycznie to musi być coś złego? :)


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 20 sierpnia 2017, 12:45 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 07 cze 2016
Posty: 3234
Lokalizacja: Szczecin
Posty na Forum KP: 6471
To ja może wkleję wątek o Kieślowskim z poprzedniego forum, gdzie całkiem sporo osób wyraziło swoje opinie na temat twórczości tego reżysera:
[url]http://forum.kinopolska.pl/viewtopic.phpt=9393&postdays=0&postorder=asc&highlight=kieślowskiego&start=0[/url]

Z niejakim zdziwieniem zauważyłem, że parę lat temu z "kolorowej" trylogii najwyżej oceniałem "Niebieskiego". Teraz jednak w mojej hierarchii wyższe miejsce zajmuje "Czerwony". Może to kwestia wieku, chociaż nie ma przecież takiego prostego przełożenia... Co do reszty zdania nie zmieniam i podpisuję się pod tym, co na temat filmów Kieślowskiego napisałem na starym forum. ;)

_________________
My żyjemy!


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 20 sierpnia 2017, 14:28 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 25 cze 2016
Posty: 1259
Lokalizacja: Ostrowiec Świętokrzyski
Twój link nie działa, ale sam sobie znalazłem ten temat. :)

http://forum.kinopolska.pl/viewtopic.php?t=9393

Cóż mogę powiedzieć - w sumie to nie widziałem tego Kieślowskiego aż tak dużo. Bardzo wysoko oceniam "Amatora", cenię też "Bliznę". "Przypadek" muszę sobie powtórzyć - widziałem go, ale wtedy niezbyt mi się spodobał, chyba miałem co do niego zbyt wysokie oczekiwania. No i oczywiście powinienem zobaczyć "Dekalog" i inne filmy telewizyjne, jak również obydwa "Krótkie filmy". Widziałem już kiedyś "Dekalog I", ze cztery lata temu, zrobił na mnie wrażenie, nie jakieś wielkie, ale wtedy jeszcze nie za bardzo się znałem na filmach. ;) Z dokumentów widziałem "Z punktu widzenia nocnego portiera" - istotnie świetny film.

Natomiast muszę stwierdzić, że bardziej zainteresowałem się Kieślowskim po obejrzeniu "Podwójnego życia Weroniki" i "Trzech kolorów" - sam nie bardzo rozumiem, dlaczego. :) Pisząc posta powyżej, zastanawiałem się nad tym, ale nic nie wymyśliłem. Może to ciekawa i estetyczna strona wizualna tych filmów, jakaś atmosfera, którą mają - trudno mi powiedzieć, ale najwidoczniej jest w nich coś, co mi odpowiada.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 9 września 2017, 15:56 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 25 cze 2016
Posty: 1259
Lokalizacja: Ostrowiec Świętokrzyski
Obejrzałem wczoraj film "Bez końca". Cóż mogę powiedzieć - ma trochę usterek, przez które zaliczyłbym go do mniej imponujących dzieł Kieślowskiego, razem z "Blizną", co jednak nie czyni ich przecież filmami złymi czy nieudanymi. Co więcej - usterek w "Bez końca" dopatruję się raczej w scenariuszu, gdyż pozostałe elementy są właściwie bez zarzutu, a nawet powiedziałbym, że są bardzo udane - zdjęcia Petryckiego, muzyka Preisnera też nie zawodzi. Jeśli chodzi o aktorstwo, wyróżnia się zdecydowanie Labrador-Bardini, który jest też chyba najsympatyczniejszą postacią w całym filmie. Reszta aktorów też raczej solidna, choć już bez fajerwerków, aczkolwiek jest parę niezłych, mniejszych ról: Bajor, Kamas, Ferency, Barciś. Dobrze wystąpił też chłopiec, Krzysztof Krzemiński, co ciekawe bardzo podobny do Radziwiłowicza jak się dobrze przyjrzeć.

Skoro jednak skrytykowałem scenariusz, to coś napiszę o scenariuszu. Umownie podzielę go na dwa wątki - wątek polityczny i wątek obyczajowy. Robię to bez wyrzutów sumienia, bo zasadniczo nie dopatrzyłem się specjalnego zazębiania między tymi wątkami (co w sumie też można by uznać za usterkę). Bo dopatrywanie się źródła nieszczęśliwej sytuacji pani Zyro w ówczesnej sytuacji politycznej w Polsce byłoby raczej nadinterpretacją. W każdym razie - wątek polityczny oceniam jako dobry, być może dzięki dużej roli, jaką odgrywa w nim postać Labradora-Bardiniego - w każdym razie widać tu jeszcze tego starego, dobrego i solidnego Kieślowskiego. W zasadzie w tym wątku nie mam nic specjalnego do skrytykowania, szkoda tylko, że nie jest to główny wątek tego filmu, bo w takiej sytuacji miałby szansę powstać bardzo dobry film polityczny.

Jako główny odbieram jednak raczej wątek obyczajowy, który moim zdaniem jest zbyt melodramatyczny i nie do końca mnie przekonuje. Widać w nim już jakieś zaczątki "późnego Kieślowskiego" - zbliżenie na Szapołowską drącą pończochę, sytuacja z wypadkiem samochodowym, ten czarny pies śledzący bohaterów - zapewne dzięki współpracy z Piesiewiczem (choć już w "Przypadku" coś tam już przebłyskiwało, ale słabo pamiętam ten film), z tym, ze jest to jeszcze niedojrzałe i nie do końca udane. Konkretniej widzę w tym wątku taki dość toporny przyczynek do "Niebieskiego", do którego w sumie jest trochę podobny pod względem schematu fabularnego.

Przyznaję, że bardzo lubię francuskie filmy Kieślowskiego (choć nie wiem, czy nie powinienem tego uważać za jakieś wstydliwe upodobanie, bo od Polaków w sumie słyszałem przeważnie niechętne opinie na ich temat), w każdym razie nie dopatruję się w nich jakiegoś filozofowania, kiczu, taniego mistycyzmu czy tandetnej metafizyki, cokolwiek to ma znaczyć. Niestety dostrzegam trochę takich elementów w "Bez końca". Może nie w takim stopniu, żeby miało to spowodować moje zażenowanie - cały film obejrzałem w sumie z przyjemnością - ale, no cóż, lepiej chyba byłoby bez nich. :) Ten cały duch mecenasa Zyro - no niby Radziwiłowicz dobrze zagrał, ale ten cały zabieg to trochę jazda po bandzie szczerze mówiąc. ;) Druga taka sytuacja to te sesje hipnozy - jest w tym coś taniego, chociaż ta terapia odchudzająca była nawet zabawna. ;)

Ogólnie rzecz biorąc, tą "metafizyczną" twórczość Kieślowskiego odbieram raczej jako opowieści o zwykłych życiach zwykłych ludzi, którzy doświadczają bardzo mało prawdopodobnych, ale jednak możliwych przypadków, które sprawiają wrażenie celowego działania. W każdym razie w większości nie są przywoływane żadne nadprzyrodzone byty i nie są one konieczne do wyjaśnienia wydarzeń w tych filmach. A tutaj, no cóż, pojawia nam się zjawa. :) I to jest trochę mało przekonujące, tym bardziej, że jest to film realistyczny i osadzony w bardzo konkretnych realiach historycznych (bo na przykład istnienie dwóch identycznych kobiet, którym przytrafiają się podobne sytuacje, jak w "Podwójnym życiu Weroniki", też raczej nie jest wytłumaczalne bez uciekania się do owych "metafizycznych" czy nadprzyrodzonych instancji, ale ten film z kolei nie sili się specjalnie na realizm, utrzymany jest w takiej, powiedziałbym, bajkowej konwencji, dodatkowo jest jeszcze odrealniany przez tonowane zdjęcia Idziaka).

No i cóż, jakieś podsumowanie? Film oceniam jako dobry, pomimo iż trochę się rozpisałem, krytykując go. :) To, o czym napisałem w tej krytyce, obniża trochę jego ogólny poziom, chociażby w porównaniu z innymi dziełami Kieślowskiego, ale nie przeszkadza za bardzo w odbiorze. Poza tym, jako przeciwwagę mamy przecież dobry wątek z Bardinim i właściwie nienaganną stronę realizacyjną. Ogólnie zatem moja ocena jest pozytywna, choć do mojego uznania sporo mu brakuje.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 9 września 2017, 21:49 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 07 cze 2016
Posty: 3234
Lokalizacja: Szczecin
Posty na Forum KP: 6471
Nigdy nie ukrywałem, że "Bez końca" nie należy do moich ulubionych filmów Kieślowskiego. Ściślej mówiąc - dla mnie to chyba najsłabszy film tego reżysera. Z "Bez końca" w ogóle jest pewien problem, bo dzieło to nie spotkało się ze szczególnie dobrym przyjęciem w Polsce, a za granicą w zasadzie przeszło niezauważone (mimo pozornie mocno uniwersalnej wymowy było chyba jednak zbyt hermetyczna dla zagranicznego widza), mimo że Kieślowski był już wówczas twórcą cenionym, choć oczywiście największe zaszczyty na arenie międzynarodowej miały dla niego dopiero nadejść.
Teoretycznie jest tu wszystko, co być powinno: znakomici aktorzy, poruszająca muzyka, kilka naprawdę mocnych, przejmujących scen (choćby ta na cmentarzu, chwytająca za gardło, taka bardzo polska), dobra reżyseria. Jako całość film jednak się w mojej opinii nie broni, ugina się pod ciężarem metafizyki, zrobiony jest na tak wysokim "C", że nie ma nawet chwili na oddech. Zgodzę się, że momentami można odnieść wrażenie, iż to jakaś wprawka przed "Niebieskim", ja widzę także pewne powinowactwa z "Podwójnym życiem Weroniki". To wszystko razem powoduje, że "Bez końca" może się wręcz wydawać jakąś autokarykaturą Kieślowskiego. W "Pół serio" Koneckiego i Saramonowicza jest fragment, w którym mamy bardzo zabawną parodię kina Bergmana. Myślę, że gdyby twórcy tej komedii chcieli sparodiować filmy Kieślowskiego, to mogliby najzwyczajniej w świecie puścić niektóre fragmenty "Bez końca" i nie musieliby silić się na jakieś inscenizacje - to by wystarczyło.
Osobną sprawą jest zakończenie filmu, które zawsze odbierałem jako mało prawdopodobne z psychologicznego punktu widzenia i w jakiś przewrotny sposób nieetyczne, choć współautorem scenariusza był przecież tak wytrawny twórca jak Piesiewicz. To zakończenie dodatkowo rzutuje na moją ocenę całego filmu.
O ile pamiętam sam Kieślowski po latach z pewną rezerwą odnosił się do "Bez końca". Niby z jednej strony miał pewien żal, że przyjęto ten film chłodno i że jest słabo obecny w pamięci widzów, z drugiej jednak miał świadomość, iż akurat to jego dzieło jest wewnętrznie pęknięte, posklejane z popękanych kawałków nie tworzących spójnej całości. A szkoda, bo - jak zaznaczyłem na początku - "Bez końca" to materiał na film wielki, ale nie zawsze dobry materiał owocuje równie dobrym dziełem. Dlatego też zawsze ilekroć trafiam na ten film w TV, to dominuje we mnie uczucie żalu z powodu niewykorzystanej szansy na naprawdę wspaniałe kino. A tak "Bez końca" jest trochę jak zakalec: chwilami prawdziwie smaczne, ale jednak nieudane.

_________________
My żyjemy!


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 9 września 2017, 23:47 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 25 cze 2016
Posty: 1259
Lokalizacja: Ostrowiec Świętokrzyski
Nie widziałem jeszcze wszystkich filmów Kieślowskiego, ale przyznam, że też jest to chyba najsłabszy jego film, jaki widziałem. Niekoniecznie to oznacza, że był moim zdaniem kiepski, ale miał najwięcej widocznych usterek (oceniam go podobnie do "Blizny", którą jednak stawiam trochę wyżej, bo problem był z nią taki, że coś jej brakowało, a nie, jak w wypadku "Bez końca", że miała za dużo zauważalnych wad). Ja osobiście nie zauważyłem tego karykaturalnego wydźwięku, choć wiem, co masz na myśli - po prostu ja nie odebrałem tego aż tak intensywnie.

Jeśli chodzi o zakończenie, szczerze mówiąc takie historie przestały mnie już dziwić czy bulwersować. :roll: A może to i źle, bo faktycznie nie jest to dobre zakończenie, chociaż nie zwróciłem na to specjalnej uwagi. Ale zasadniczo masz rację - uciekanie się do tak drastycznych środków w zakończeniu filmu rzadko jest uzasadnione, a na pewno nie jest uzasadnione w tym wypadku. Mało prawdopodobne z psychologicznego punktu widzenia? Faktycznie, ponadto nie spodziewałem się takiego rozwoju wydarzeń, jakoś nie wynikało to logicznie ze wcześniejszych sytuacji. Nieetyczne? Również się zgodzę, że zachowanie bohaterki było nieetyczne, można by tu w sumie jakoś ją usprawiedliwiać przez jakiś obłęd czy nerwicę, ale wątpię, żeby o to chodziło twórcom.

Może i masz rację, że jako całość film się nie broni - może jednak na różne sposoby oceniamy filmy. Ty patrzysz, powiedzmy, syntetycznie - jakieś elementy filmu są dla Ciebie złe i psują odbiór całego filmu. Ja natomiast chyba odbieram to bardziej analitycznie - z jednej strony widzę ten trochę żenujący wątek pani Zyro, który nie bardzo przypadł mi do gustu (chociaż chyba nie jest dla mnie aż tak rażąco kiepski, jak dla Ciebie), z drugiej strony pozytywnie oceniam wątek polityczno-sądowy, który obejrzałem z większym zaciekawieniem i uznaniem, niż niejeden film o podobnej tematyce i konwencji - zatem ze względu na te pozytywne strony trudno mi ocenić film jako kiepski.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 10 września 2017, 01:40 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 07 cze 2016
Posty: 475
Posty na Forum KP: 768
A jak sądzicie do czego odnosi się tytuł filmu "Bez końca" ? Czy ma jakieś znaczenie?


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 10 września 2017, 16:59 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 07 cze 2016
Posty: 3234
Lokalizacja: Szczecin
Posty na Forum KP: 6471
Tytuł jest bardzo wieloznaczny, pojemny. Myślę, że można interpretować go na wiele sposobów i żadna z interpretacji nie musi być z gruntu prawdziwa bądź fałszywa. "Bez końca" może odnosić się np. do trudnej do zniesienia egzystencji głównej bohaterki, która nie umie sobie dać rady z przedwczesną śmiercią męża; ale także do niekończącego się pasma nieszczęść, prób i egzaminów, przed którymi stawało i staje polskie społeczeństwo, a które to pasmo miało niezwykle istotny wpływ na codzienne życie wielu ludzi. To interpretacje, które nasuwają mi się jako pierwsze, ale jak wspomniałem jest ich z pewnością znacznie więcej

_________________
My żyjemy!


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 29 października 2018, 16:34 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 20 cze 2016
Posty: 1062
Posty na Forum KP: 6173
Jestem właśnie po lekturze:
Kieślowski. Zbliżenie" - Surmiak-Domańska Katarzyna.

Zawsze miałem pewien problem z jego filmami, dokumenty zazwyczaj bardzo mi się podobały, fabuły podobały mi się rzadko. Lubię te wczesne: "Spokój", "Personel", uwielbiam "Amatora". Później już co raz gorzej...
Widać nie znam się, bo nie ma drugiego tak obsypanego nagrodami i kultem na świecie reżysera, jak KK. Książka Surmiak-Domańskiej jest zapisem najdziwniejszej kariery jaką znam. Młody chłopak z prowincji zupełnie przypadkowo trafia do liceum Technik Teatralnych, po ukończeniu okazuje się, że za bardzo nie ma pracy po nim. Marzy zatem o reżyserii teatralnej, zdaje jednak na reżys. filmową i dostaje się dopiero za trzecim razem i to , jak sam pisze, na skutek nieporozumienia. Startuje w dokumencie i z mety staje się wschodzącą gwiazdą i nadzieją. Wkrótce w fabule doszusowuje do powiedzmy umownie statusu Zanussiego, co w tamtych latach było wyczynem olimpijskim. I wtedy staje się coś dziwacznego: kolejne filmy spotykają się z krytyką widzów, kolegów, ale i wspólpracowników i przyjaciół. "Bez końca" jest niemal sflekowany, choć owija go nimb "pulkownika". Wymigują się operatorzy, producenci (Idziak za Chiny Ludowe nie chce kręcić "Krótkiego Filmu o Zabijaniu" i na odczepkę mówi, że może zrobić ale na zielono, licząc , że KK na to nie pójdzie, ale ten w desperacji się i na to godzi.) Na Zachodzie nie chcą słyszeć o jego filmach, a sam zaczyna niebezpiecznie flirtować z władzą (jeszcze reżimową). Wajda i Zanussi (zwłaszcza ten drugi) dwoją się i troją by go jakoś wypromować na świecie i pies z kulawą nogą się nim nie interesuje. I nagle... BUM! Zaskoczyło , i tak jak go nie chciano, tak teraz biorą wszystko , jak leci. Przyrównywany do największych tuzów, Bergman oklaskuje na stojąco, Kubrick pisze peany, DeNiro na kolanach, Francja leży plackiem, producenci z książeczkami czekowymi stają w kolejce (dosłownie) do nowego Boga Filmu. Wajda, Kutz, Kawalerowicz, Has razem wzięci nie mieli 5% takiej passy i uznania. Nagrody wręczane są wręcz hurtowo, wydaje się płyty z muzyką z jego filmów, scenariusze, biografowie polują na KK, wywiady po kilkadziesiąt dziennie, retrospektywy filmowe, miliony walą do kin - po prostu szał. A w Polsce? Recenzenci pieją z zachwytu, ale widzowie do kina idą dość rzadko... Sam Kieślowski jakby sam niezadowolony ze swojej sytuacji ucieka w pracę i dosłownie się zabija na własne życzenie z przepracowania.

Co mnie dziwi? Kilka rzeczy. A to, że jak podaje autorka ogródkami, Kieślowski właściwie w ogóle nie interesował się kinem. W wielu wywiadach zarzekał, że źle wybrał zawód.
Ale najbardziej to, że autorka przytacza z drobiazgową skrupulatnością, że w czasie jego największych sukcesów światowych, jego niektórzy nabliźsi przyjaciele NADAL są mocno zniesmaczeni artystyczną jakością tych filmów. Hanna Krall, Holland,... Da się tam wyczytać cały łańcuszek ludzi kina, którzy zdają się mówić, że król jest nagi. Ze te filmy są puste i kiczowate.
I mówią to ludzie absolutnie zaprzyjaźnieni i zafascynowani Kieślowskim, jako człowiekiem! Sam Goddard pisze w liście otwartym, że nominacja filmu Kieślowskiego do Oskara to wręcz pomyłka.
Co pozostało dziś, po latach? Obejrzałem parę dni temu "Niebieskiego". Bardzo serdecznie wszystkich z góry przepraszam, ale dla mnie to pusty, wydumany film z kiczowatą muzyką. Nic więcej.
Pytanie brzmi, czy książka nie powinna nosić podtytułu : "dzieje zbiorowej hipnozy"? Celowo spłycam, ale taki nurt/nurcik w te książce się przewija, czy może ktoś inny to potwierdzić? Ja mam swoją autorską opinię, myślę, że Kieślowski miał strasznego pecha, że poznał Piesiewicza. Owszem, bez niego pewnie nie było by orderów i blichtru czerwonych dywanów, ale Kieślowskiemu wyraźnie o nie nie chodziło. Coś jakby podpisał cyrograf z diabłem kompletnie bez zastanowienia. Dla mnie od Piesiewicza zaczyna się zjazd w dół...

Ciekawy człowiek, zadziwiająca kariera, świetna książka.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 29 października 2018, 16:56 

Dołączył(a): 07 cze 2016
Posty: 3422
Posty na Forum KP: 537
Mnie podobał się bardzo "Przypadek". W ogóle ten dawny, ascetyczny, taki niemal dokumentalny Kieślowski mi bardziej odpowiada. Zachwytów (np. mojej śp. mamy) nad "Podwójnym życiem Weroniki" nigdy nie rozumiałem, a z "Trzech kolorów" najbardziej odpowiada mi "Biały", ponieważ jest lekko komediowy co łagodzi nabzdyczenie, które jak dla mnie w "Czerwonym" i "Niebieskim" jest stężone nieziemsko. Pamiętam oburzenie, że Złotą Palmę w Cannes dostało "Pulp Fiction", a nie "Czerwony", psy wieszane u nas na Clincie Eastwoodzie, który przewodził jury, że "jankes nagrodził jankesa". Czas pokazał, że decyzja jury znikąd się nie wzięła. "Pulp Fiction" to film po dziś dzień niezwykły, ważny w historii kina, a o "Czerwonym" mało kto pamięta.

W dorobku Kieślowskiego jest takie oto coś: http://filmpolski.pl/fp/index.php?film=1240066

Nigdy nieemitowany Teatr Telewizji. Podobno istniejący w telerecordingu. Śmiesznie się składa, że kolega Chojrak właśnie dziś odświeżył temat Kieślowskiego, bo ja właśnie dziś za 2 godziny jadę robić wywiad z Danutą Nagórną do gazety "Południe. Głos warszawiaków" i mam zamiar zadać pytanie także o to przedstawienie. :-) Zobaczymy co Nagórna powie. "Południe" ma wersję internetową, więc jeśli pani Danusia powie coś ciekawego, to tu potem w temacie o Kieślowskim wrzucę linka. :-)

_________________
...i zdanżam na czas proszę pana! www.mariuszgorczynski.pl


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 29 października 2018, 17:15 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 07 cze 2016
Posty: 3234
Lokalizacja: Szczecin
Posty na Forum KP: 6471
Tak, tu się na forum zgadzamy co do Kieślowskiego, tj. ja z Chojrakiem i Rafałem w bardzo dużej mierze (choć ja akurat nie lubię "Białego"). Pisaliśmy już o tym wielokrotnie, Rafał też nie raz wspominał o swoim odbiorze filmów Kieślowskiego, rywalizacji z "Pulp Fiction" itp.
Pokrótce więc tylko powtórzę, to, co już zaznaczałem dotąd parę razy: też zdecydowanie wolę wcześniejszy okres w karierze tego reżysera, owszem nie powiem, że "Podwójne życie...", "Niebieski", czy "Czerwony" mi się nie podobały, ale zachwytu mojego nie budzą i doskonale rozumiem, gdy Chojrak pisze o kiczu i wydmuszce. Muszę też podkreślić, że filmy te widziałem już dość dawno, jako człowiek bardzo młody, chłonący tzw. artystyczne kino jak gąbka i dość bezkrytycznie, nie wykluczam więc, że dziś moja ocena byłaby nieco surowsza. Na pewno nie zmienia się zaś jedno - do moich ulubionych filmów Kieślowskiego niezmiennie należą "Amator", "Przypadek" i "Spokój", plus kilka odcinków "Dekalogu".

_________________
My żyjemy!


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 29 października 2018, 17:33 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 10 cze 2016
Posty: 1497
Posty na Forum KP: 2675
Tak gdzieś od "Dekalogu" Kieślowski zaczął robić filmy z takim... namaszczeniem.
Z każdego ruchu kamery, z każdej kwestii aktora wyziera informacja od reżysera - uwazaj, widzu, obcujesz z dziełem! Dziełem wybitnym!
To bardzo psuło odbiór tych filmów.

I zdecydowanie popieram werdykt z Cannes, bo Pulp Fiction to film wybitny, milowy krok w historii kina i jego narracji - "Czerwonego" czas nie obronił.

_________________
Film to życie, z którego wymazano plamy nudy - Alfred Hitchcock.


Góra
 Zobacz profil  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 48 ]  Przejdź na stronę... 1, 2, 3, 4  Następna

Strefa czasowa: UTC + 1 [ DST ]


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 10 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
cron
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
Powered by: - HOSTINGHOUSE