karel napisał(a):
Moviemaker napisał(a):
tylko (jak wyżej) to nie jest dokument. A niby w Sandomierzu, gdzie aktywnie działa niejaki Ojciec Mateusz jest jakieś zagłębie przestępczości i zła wszelakiego? Nie, a jednak w każdym z ponad 220 odcinków przestępczości nie brakuje (z morderstwami włącznie);-)
Szczerze mówiąc ów argument chyba jednak nie do końca tu pasuje. Jest adekwatny wówczas, gdy np. opowiadamy w filmie prawdziwą historię i wplatamy w nią fikcyjne wydarzenia, postacie itp. Wtedy na zarzuty możemy odpowiedzieć właśnie tak: "to nie jest dokument", bo to jedynie fabularna opowieść oparta na faktach.
Moim zdaniem jest odwrotnie, tzn. jeśli już opowiadamy w filmie prawdziwą historię to ta opowieść ma więcej znamion dokumentu niż czysta fikcja.
karel napisał(a):
Jeżeli jednak tworzymy film czy serial, które dzieją się w określonych realiach historycznych, to wypadałoby się jednak ich trzymać, a nie traktować widza jak głąba, który i tak wszystko łyknie (a - jak widać po licznych komentarzach - nie wszystko tak łatwo łyka).
Wypadałoby, owszem. Tylko, że wśród "zwykłych" widzów, którzy "wszystkiego nie łykają" większość wskazuje raczej na to, że serial ich po prostu nie zainteresował, nie porwał fabułą czy grą aktorską. Na realia historyczne zwracają uwagę głównie koneserzy tematu i/lub miłośnicy historii.
karel napisał(a):
Na tej zasadzie moglibyśmy głównego bohatera wyposażyć w karabin maszynowy i motocykl, bo to nie jest dokument tylko czysta rozrywka.
No to już może bez przesady;-) Za duże uproszczenie, różnica między taką a inną tapetą czy palmą a wstawianiem karabinu maszynowego w realia "tamtego" Krakowa jest delikatnie mówiąc spora;-)
karel napisał(a):
jestem pewny, że wielu widzów "Belle epoque" będzie przekonanych, że Kraków z początku XX w. wyglądał właśnie tak, jak w serialu i raczej mało kto zada sobie trud, by sprawdzić czy tak było naprawdę. Osobiście znam parę osób, które przyjmują jako pewnik to, co Gibson pokazał w swojej "Pasji" - bo to takie przekonujące, realistyczne. No i "nasz papież", powiedział, że "tak było"... A że obraz Gibsona pełen jest przeinaczeń, bzdur i uproszczeń? Nie szkodzi. Oddziałuje na emocje i utrwala się w pamięci, sprawia wrażenie czegoś niezwykle prawdziwego i wielu ludzi traktuje go jak niemalże dokumentalny zapis ostatnich dni życia Chrystusa, choć wcale nim nie jest.
Myślę, że przeceniasz rolę edukacyjną serialu tvn;-) Chyba nie będzie miał takiego wpływu na odbiorców jak "Pasja". A właśnie... skoro "Pasja" mogła być tak niedoskonała, co dopiero nasz rodzimy "serial jakich wiele"... Może niepotrzebnie zbyt nisko stawiam poprzeczkę ale wydaje mi się, że tam postawili ją sami twórcy. Nie dlatego, żeby traktować odbiorców jak "głąby" ale ot co, taki "target":-)
karel napisał(a):
Wydaje mi się, że twórcy "Belle epoque" mieli - mimo wszystko - nieco większe ambicje niż autorzy przygód księdza na rowerze.
Być może a być może to tylko nasze życzenie. Chodzi jednak o pewną zasadę. Chcąc przedstawić w 100% realia Krakowa... nie byłoby serialu, bo 6 morderstw na rok to jednak trochę za mało;-)