"Żeby nie było śladów".
Film oparty na książce Cezarego Łazarewicza pod tym samym tytułem i opowiada o sprawie Grzegorza Przemyka- a w zasadzie nie tyle o sprawie, tylko o ogromnej machinie stworzonej przez ówczesną władzę do jej zatuszowania.
Film różni się od książki polożeniem nacisku na kwestie dotyczące głownego swiadka oskarżenia milicjantow, nieco powierzchownie poruszajac wątek skazanych w sprawie Przemyka pracownikow pogotowia - pomijając np ich wzajemne oskarżanie się, itd.
Przez ten wlasnie zabieg film z założenia historyczny robi się zaskakująco aktualny. Mielismy juz bowiem w III RP sprawy, w ktorych mataczenia co do przewinień policji byly rowniez bardzo głośne, choc moze nie zawsze odbywaly sie na poziomie władz centralnych. Rezyser bez ogrodek i surowymi srodkami pokazuje, co się dzieje, kiedy prokuratura chodzi na smyczy ministrów i nie ukrywa bynajmniej aluzji do wspołczesnosci.
Film mocny, ciężki, ponury, pesymistyczny. Robi wrażenie pokazanie funkcjonariuszy SB - nie wiem, czy nie po raz pierwszy od czasu "Psów" ogladamy ich jako szare, kanciaste, beznamietne trybiki w maszynie a nie oglądamy demonicznych makiawelicznych diabłów. Jest mocno realistycznie - i to zaleta filmu.
Zaletą filmu jest także znakomita kreacja Jacka Braciaka w roli ojca Ceza....wróć, ojca Jurka Popiela, bo tak w filmie nazywa się postać w rzeczywistosci nosząca inne imię i nazwisko (Cezary F. od wielu lat nie wyraża zgody na wykorzystanie swojego nazwiska w reportazach czy filmach na temat sprawy Przemyka). Braciak gra świetnie. Prostego czlowieka, ktory ma wpojone jakies tam zasady, ale zarazem dla innego dobra (rodziny? swojego?) potrafi je naginać, oszukujac zresztą samego siebie, ze tego w gruncie nie robi....Agresja ze strachu, byl kiedys taki termin w psychologii, moze jeszcze jest?
Podkreslam rolę Braciaka (oraz Grochowskiej w roli jego żony, tez bardzo dobra) bo w recenzjach dominują zachwyty nad rolami Ziętka i Korzeniak, czyli Jurka Popiela i Barbary Sadowskiej. Zietek gra wg mnie poprawnie, aczkolwiek stereotypowo.
Natomiast rola Sandry Korzeniak....
Jestem na NIE. I to zdecydowanie na nie. Ok, zapewne intencją aktorki bylo oddanie rozpaczy matki, spowolnienia, depresji, wplywu lekow uspokajających....
Ale Korzeniak gra tak samo rowniez w scenach początkowych , kiedy Grzegorz Przemyk żyje i ma się dobrze. Ta maniera, ten jakos dziwnie zarazem monotonny i skrzekliwy glos aktorki - wszystko wprowadzalo mnie w jakis stan dziwnej irytacji ilekrosc Barbara Sadowska pojawiala sie na ekranie. No nic nie poradzę....
Zresztą, manierycznosc....
Nie ustrzegli sie jej w wiekszosci aktorzy grajacy postaci historyczne, zwlaszcza te bardziej znane.
Bo co mi z tego, ze Wieckiewicz jest dobrze ucharakteryzowany i niezwykle podobny do Kiszczaka, skoro mowi swoje kwestie w stylu "jak wyobrażam sobie satrapę w tanim teatrze". Tomasz Dedek grajacy Jaruzelskiego poszedl juz w ogole w jakąś parodię...obronna ręką (w miarę) wychodzi Aleksandra Konieczna jako prokurator Bardonowa, ale to glownie dlatego, ze Bardonowa sama w sobie byla dosc karykaturalna....tak naprawdę najlepiej mają ci, ktorzy graja postaci historyczne ale w sumie mało znane, bo moga grac po swojemu - Chyra jako Milewski czy Grabowski jako prokurator Rusek.
Co natomiast bardzo mi sie podobalo, to pomysl na soundtrack, bo jest on zlozony z muzyki, ktorej sluchają...bohaterowie filmu, czy to z radia, czy to z gramofonu, czy to kasetowego magnetofonu. W dodatku mamy tu dużą dbałość o realia - w czasie ogladania no "80 milionow" albo "Gwiazd" sluchamy piosenek niezgodnych z latami, w jakich rozgrywa się akcja filmów; tu nie tylko jest to pilnowane, ale nawet nośnik się zgadza
zakazanego w radio "New Year's Day" U2 Jurek Popiel rzeczywoście mógł sluchac tylko z kasety - a w radio mogl faktycznie posluchac Krystyny Prońko, Bajmu czy Grażyny Łobaszewskiej.
Film jest niezly, moze nawet dobry, ale....
Jest chyba trochę za długi.
I podstawowa wada - powstal chyba trochę za późno. To znaczy - owszem, dzieki temu trafil na klimat dyskusji o policji, jej kontrowalnosci z jednej strony a podporzadkowaniu wladzy z drugiej...
....ale jednak:
- dzis starsi Przemyka nie pamietają (albo nie chcą pamiętać)
- młodsi nic o nim nie wiedzą a jak ktoz cos wie, to predzej czy pozniej pomyli mu się coś z Pyjasem
- no i jeszcze ten drobiazg, ze coraz mniej dawnej Warszawy w Warszawie. Ciagle ten sam peron na Centralnym, ciągle Junior w Domach Centrum, ciagle ten sam fragment zabudowy Zgody 13....coraz trudniej kręcić filmy: -)
A, film ma byc naszym kandydatem do Oskara. Zero szans. Polski do bólu, Jankesi mogą z niego zrozumieć....mowiacego po angielsku aktora grajacego Kevina Ruane'a z BBC.
6,5/10. Spodziewalem sie czegos lepszego, wiekszych kreacji aktorskich. A tak, niedoscigniona pozostaje Jankowska - Ciėślak w telewizyjnym "Wezwaniu".