Forum Polskiego Kina

Teraz jest 29 grudnia 2024, 19:00

Strefa czasowa: UTC + 1 [ DST ]




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 2 ] 
Autor Wiadomość
PostNapisane: 27 września 2021, 23:31 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 10 cze 2016
Posty: 1497
Posty na Forum KP: 2675
"Żeby nie było śladów".

Film oparty na książce Cezarego Łazarewicza pod tym samym tytułem i opowiada o sprawie Grzegorza Przemyka- a w zasadzie nie tyle o sprawie, tylko o ogromnej machinie stworzonej przez ówczesną władzę do jej zatuszowania.
Film różni się od książki polożeniem nacisku na kwestie dotyczące głownego swiadka oskarżenia milicjantow, nieco powierzchownie poruszajac wątek skazanych w sprawie Przemyka pracownikow pogotowia - pomijając np ich wzajemne oskarżanie się, itd.
Przez ten wlasnie zabieg film z założenia historyczny robi się zaskakująco aktualny. Mielismy juz bowiem w III RP sprawy, w ktorych mataczenia co do przewinień policji byly rowniez bardzo głośne, choc moze nie zawsze odbywaly sie na poziomie władz centralnych. Rezyser bez ogrodek i surowymi srodkami pokazuje, co się dzieje, kiedy prokuratura chodzi na smyczy ministrów i nie ukrywa bynajmniej aluzji do wspołczesnosci.
Film mocny, ciężki, ponury, pesymistyczny. Robi wrażenie pokazanie funkcjonariuszy SB - nie wiem, czy nie po raz pierwszy od czasu "Psów" ogladamy ich jako szare, kanciaste, beznamietne trybiki w maszynie a nie oglądamy demonicznych makiawelicznych diabłów. Jest mocno realistycznie - i to zaleta filmu.
Zaletą filmu jest także znakomita kreacja Jacka Braciaka w roli ojca Ceza....wróć, ojca Jurka Popiela, bo tak w filmie nazywa się postać w rzeczywistosci nosząca inne imię i nazwisko (Cezary F. od wielu lat nie wyraża zgody na wykorzystanie swojego nazwiska w reportazach czy filmach na temat sprawy Przemyka). Braciak gra świetnie. Prostego czlowieka, ktory ma wpojone jakies tam zasady, ale zarazem dla innego dobra (rodziny? swojego?) potrafi je naginać, oszukujac zresztą samego siebie, ze tego w gruncie nie robi....Agresja ze strachu, byl kiedys taki termin w psychologii, moze jeszcze jest?
Podkreslam rolę Braciaka (oraz Grochowskiej w roli jego żony, tez bardzo dobra) bo w recenzjach dominują zachwyty nad rolami Ziętka i Korzeniak, czyli Jurka Popiela i Barbary Sadowskiej. Zietek gra wg mnie poprawnie, aczkolwiek stereotypowo.
Natomiast rola Sandry Korzeniak....
Jestem na NIE. I to zdecydowanie na nie. Ok, zapewne intencją aktorki bylo oddanie rozpaczy matki, spowolnienia, depresji, wplywu lekow uspokajających....
Ale Korzeniak gra tak samo rowniez w scenach początkowych , kiedy Grzegorz Przemyk żyje i ma się dobrze. Ta maniera, ten jakos dziwnie zarazem monotonny i skrzekliwy glos aktorki - wszystko wprowadzalo mnie w jakis stan dziwnej irytacji ilekrosc Barbara Sadowska pojawiala sie na ekranie. No nic nie poradzę....
Zresztą, manierycznosc....
Nie ustrzegli sie jej w wiekszosci aktorzy grajacy postaci historyczne, zwlaszcza te bardziej znane.
Bo co mi z tego, ze Wieckiewicz jest dobrze ucharakteryzowany i niezwykle podobny do Kiszczaka, skoro mowi swoje kwestie w stylu "jak wyobrażam sobie satrapę w tanim teatrze". Tomasz Dedek grajacy Jaruzelskiego poszedl juz w ogole w jakąś parodię...obronna ręką (w miarę) wychodzi Aleksandra Konieczna jako prokurator Bardonowa, ale to glownie dlatego, ze Bardonowa sama w sobie byla dosc karykaturalna....tak naprawdę najlepiej mają ci, ktorzy graja postaci historyczne ale w sumie mało znane, bo moga grac po swojemu - Chyra jako Milewski czy Grabowski jako prokurator Rusek.
Co natomiast bardzo mi sie podobalo, to pomysl na soundtrack, bo jest on zlozony z muzyki, ktorej sluchają...bohaterowie filmu, czy to z radia, czy to z gramofonu, czy to kasetowego magnetofonu. W dodatku mamy tu dużą dbałość o realia - w czasie ogladania no "80 milionow" albo "Gwiazd" sluchamy piosenek niezgodnych z latami, w jakich rozgrywa się akcja filmów; tu nie tylko jest to pilnowane, ale nawet nośnik się zgadza :-) zakazanego w radio "New Year's Day" U2 Jurek Popiel rzeczywoście mógł sluchac tylko z kasety - a w radio mogl faktycznie posluchac Krystyny Prońko, Bajmu czy Grażyny Łobaszewskiej.

Film jest niezly, moze nawet dobry, ale....
Jest chyba trochę za długi.
I podstawowa wada - powstal chyba trochę za późno. To znaczy - owszem, dzieki temu trafil na klimat dyskusji o policji, jej kontrowalnosci z jednej strony a podporzadkowaniu wladzy z drugiej...

....ale jednak:
- dzis starsi Przemyka nie pamietają (albo nie chcą pamiętać)
- młodsi nic o nim nie wiedzą a jak ktoz cos wie, to predzej czy pozniej pomyli mu się coś z Pyjasem
- no i jeszcze ten drobiazg, ze coraz mniej dawnej Warszawy w Warszawie. Ciagle ten sam peron na Centralnym, ciągle Junior w Domach Centrum, ciagle ten sam fragment zabudowy Zgody 13....coraz trudniej kręcić filmy: -)
A, film ma byc naszym kandydatem do Oskara. Zero szans. Polski do bólu, Jankesi mogą z niego zrozumieć....mowiacego po angielsku aktora grajacego Kevina Ruane'a z BBC.

6,5/10. Spodziewalem sie czegos lepszego, wiekszych kreacji aktorskich. A tak, niedoscigniona pozostaje Jankowska - Ciėślak w telewizyjnym "Wezwaniu".

_________________
Film to życie, z którego wymazano plamy nudy - Alfred Hitchcock.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 27 marca 2022, 14:17 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 07 cze 2016
Posty: 3235
Lokalizacja: Szczecin
Posty na Forum KP: 6471
Zgadzam się niemal ze wszystkim, co Holt napisał powyżej, zarówno w kwestii aktorstwa jak i realizacji. Również drażnili mnie Więckiewicz, Dedek, Konieczna i Korzeniak. Zwłaszacza Korzeniak. Wiem, że Barbara Sadowska była osobą specyficzną, ale ta rola to dla mnie kuriozum. Aktorka mówiła i zachowywała się w ten sposób, że miałem wrażenie, że oglądam jakąś szczególną karykaturę roli... Aleksandry Koniecznej z innego filmu Matuszyńskiego, czyli "Ostatniej rodziny" (prawie identyczna maniera w głosie!). Ale tam to był atut, a tutaj... Szkoda gadać. Dla mnie występ niemalże kabaretowy, a postać przecież taka w sumie tragiczna.
Do zupełnie nietrafionych wyborów obsadowych dodam jeszcze Adama Bobika w roli Popiełuszki. Owszem, aktor jest nieco podobny do księdza, ale gra tak, jakby jego bohater już został zamordowany przez SB i przybył z zaświatów. :icon_rolleyes:
Braciak, Ziętek, Kot, Grabowski to faktycznie najjaśniejsze postacie filmu. Ich gra przyciąga uwagę, to kawał naprawdę niezłej roboty aktorskiej.
Rzeczywiście, też muszę zgodzić się z tym, że choć "Żeby nie było..." zrealizowane jest solidnie i przekonująco pod względem kostiumów i scenografii, to to drugie jest niestety bardzo monotonne pod względem lokalizacji i większość zdjęć plenerowych to wciąż te same ujęcia tych samych miejsc. No i ten jeden peron na dworcu, do tego coś za bardzo nowoczesny i schludny jak na 1983-84 rok.
Natomiast co do tego stwierdzenia
Cytuj:
A, film ma byc naszym kandydatem do Oskara. Zero szans. Polski do bólu, Jankesi mogą z niego zrozumieć....mowiacego po angielsku aktora grajacego Kevina Ruane'a z BBC.

to jednak nie do końca się zgodzę. Owszem film jest mocno polski, ale nie sądzę, by był aż tak bardzo niezrozumiały dla zagranicznej publiczności. Choć dotyczy naszych spraw, to jednak w tej czy innej formie są one znane w wielu krajach i były pokazywane w wielu filmach: bezkarność władzy, tuszowanie przestępstw, mataczenie w śledztwie, przerzucanie odpowiedzialności, zmowa milczenia, wymuszanie zeznań, kłamstwo i obłuda będące chlebem powszednim rządzących. Dlatego też sądzę, że "Żeby nie było śladów" nie miało szans na Oscara z innych powodów, po pierwsze dlatego, że - choć dotyka tematu w Polsce bardzo ważnego i głośnego - zagranicznemu widzowi nie mówi niczego odkrywczego, a po drugie zwyczajnie w świecie nie jest żadnym wielkim dziełem filmowym, a produkcją co najwyżej poprawną.
Jest w filmie spory ładunek emocjonalny, duszny klimat, powodujący pewien dyskomfort u oglądającego. Nie przeczę. Jednak nie najlepszy scenariusz i te wady, o których już wspomnieliśmy, powodują, iż nie jest to dzieło najwyższej próby. "Ostatnią rodzinę" uważam za film zdecydowanie lepszy.
6/10

P.S. Oglądając polskie filmy zwracam często uwagę na niuanse językowe, które komuś mogą wydawać się zupełnie nieistotne, ale dla mnie mają niebagatelne znaczenie. Otóż bohaterowie "Żeby nie było..." parę razy mówią: "Ciężko powiedzieć/ciężko stwierdzić" zamiast "trudno powiedzieć/stwierdzić". Ta "mania ciężkości" to plaga kilku-kilkunastu ostatnich lat. W latach 80. nikt by tak nie powiedział. A już zwłaszcza nie twardogłowy Kiszczak. :-)

_________________
My żyjemy!


Góra
 Zobacz profil  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 2 ] 

Strefa czasowa: UTC + 1 [ DST ]


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
Powered by: - HOSTINGHOUSE