Krępak Zwiedziony napisał(a):
Z "Kiepskich" najbardziej lubię tzw. wczesnośrodkowe odcinki, czyli mniej więcej przedział 200-300, kiedy najwięcej było relacji Ferdkowo-Paździochowych.
Domyślam się, że masz na myśli regularne nocne wizyty Paździocha u Ferdynanda z butelką wódki, co by się lepiej rozmawiało, albo żeby w ogóle się rozmawiało, bo bez alkoholu Ferdynand w ogóle nie wpuściłby sąsiada do domu
Z "Kiepskimi" jest taki problem, że większość, która go pamięta z początku emisji i od dawna nie ogląda, utożsamia serial z akcją typu "Walduś, mam pomysła" albo żartami typu "Babka, do szafy". Istotnie, tak często było przez pierwsze 5 lat, kiedy regularnie występowała w nim Pani Feldman czy Bogdan Smoleń. Później jednak serial zaczął przechodzić metamorfozę, tak jak jego główny bohater. Stał się bardziej zgorzkniały, filozoficzny, refleksyjny. Pojawiło się dużo aluzji do i satyry na sprawy Kościoła, polityki, świat szołbiznezu i sprawy społeczno-ekonomiczne. Można powiedzieć, że stał się bardziej wymagający dla odbiorcy i takim pozostaje do dziś. Oczywiście zdarza się czasem gorszy sezon, aby potem mógł nastać ten lepszy. Przy pięciuset odcinkach to po prostu nieuniknione.
Generalnie, od dobrych 10 lat serial ten ma mało wspólnego z poczuciem humoru, który można było zaznać w odcinkach z przełomu wieku. Moim zdaniem, wyszło mu to tylko na lepsze. Jeśli więc ktoś przygodę z Kiepskimi zakończył na 150-tym odcinku, to niech sobie losowo obejrzy po kilka odcinków z każdej kolejnej setki i pewnie w dużej mierze znajdzie potwierdzenie w moich słowach. Przyznam, że chyba obejrzałem wszystkie odcinki, niektóre nawet po dwa razy. Szybko nadrobiłem ponad 10-letnie straty jakieś 3 lata temu, bo w dobie Internetu to żaden problem.