Urban, jaki jest - każdy widzi.
Ale był czas, młodzi mogą nie pamiętać, że był szykanowany przez komunę. Jako Kibic w "Kulisach" (PRL-owskie czasopismo, dość poczytne) miał świetne felietony.
Urban znał b. dobrze Osiecką, gdyż był w "Polityce" za czasów trójkąta Osiecka-Passent-Rakowski i praktycznie znał wszystkich wokół niej.
Ale dajmy spokój z tym Urbanem, ciekawe jest totalne milczenie o serialu ze strony jej bliskich. Passent milczy, bo gentleman, córka Agata bo nie ma telewizora, Rodowicz, Umer, Gaertner - wykręcają się byle czym.
Recenzenci, którzy widzą podobnie do mnie:
Cytuj:
Obawiam się jednak, że w przypadku serialu „Osiecka” był przede wszystkim pomysł, a scenariusz powstał przy okazji. Nie sztuka bowiem wymyślić wdzięczny temat na serial czy film z polską historia w tle. Sztuka wiedzieć, jak to przedstawić i co chce się w ten sposób powiedzieć. Tymczasem w przypadku „Osieckiej” wygląda to tak jak w przeboju, który co prawda nie napisała Agnieszka Osiecka, ale stanowi on doskonały komentarz do produkcji o niej: „scenarzysta forsę wziął, potem zaczął pić/ I z dialogów wyszło dno, zero, czyli nic”.
[...]jedynie odcinki, w których maczał palce pan Wojtyszko da się oglądać bez większego zgrzytania zębami. Nie jest to może wybitne, ale ma to jakiś sens i widz chce się dowiedzieć, co będzie dalej. W pozostałych odcinkach bohaterowie snują się po ekranie, wygłaszają jakieś czytankowe dialogi, które mają drukowanymi literami powiedzieć widzowi, jakim kto jest typem człowieka. Płasko jak na Równinie Grodkowskiej.
Cytuj:
Eliza Rycembel, która przez pięć pierwszych odcinków gra tytułową bohaterkę jest śliczną, utalentowaną aktorką, ale jako Osiecka jest mało atrakcyjna, wypowiada jakieś komunały i słabe riposty. W jednym z wywiadów, pani Rycembel powiedziała, że Osiecka wiedziała, że idzie po swoje. No właśnie w serialu tego nie widać – wręcz przeciwnie. Widz nie wie, czego poetka chce od życia, świata i innych ludzi. Pod względem intelektualnym nie wyróżnia się wcale. Jednocześnie nie wiedzieć, czemu ta sama Osiecka pisze w tym czasie tak genialne teksty, jak „Okularnicy” czy „Kochankowie z ulicy Kamiennej”, które dowodzą, że miała więcej niż przysłowiowe pstro w głowie
Cytuj:
Jest za ładnie, za pięknie, za nowo jak na Polskę Ludową. W plenerze pojawia się zazwyczaj góra jedno auto z tego okresu. Ubrania aktorów jak kupione w 2020, a nie 1960. Pod tym względem bliżej tu do teatralnej inscenizacji niż do wielkiej telewizyjnej produkcji serialowej.
Cytuj:
Gdy patrzę na Jędrzeja Hycnara, który mówi mi z ekranu, że jest Markiem Hłasko, to krzyczę: to ma być Hłasko?! To jest jakaś popierdółka, a nie Hłasko! Pan Hycnar zapewne jest świetny aktorem, ale jako drobnej postury, chudziutki mężczyzna nie nadaje się do roli dobrze zbudowanego pisarza. Może by się nadawał, gdyby przez kilka miesięcy korzystał z treningu na siłowni i zmienił dietę, ale w tej sytuacji wygląda to dosłownie i w przenośni słabo. Zwłaszcza, że autentyczny Marek Hłasko pojawia się w serialu we fragmencie Polskiej Kroniki Filmowej i można wtedy dostać nerwowego szczękościsku na myśl, że twórcy próbują wmówić, że w tej produkcji pan Hycnar i pan Hłasko to jedno.
https://kurierhistoryczny.pl/artykul/se ... cenzja,706Cytuj:
Magdalenę Maksimiuk, dziennikarkę i krytyczką filmową, współpracującą m.in. z miesięcznikiem KINO, KMAG, Aktivist, razi zawężona interpretacja twórców. – Fascynujące losy jednej z najgenialniejszych mistrzyń słowa pisanego w serialowej odsłonie zostały sprowadzone do poziomu szkolnej czytanki, pozbawionej wigoru i animuszu. Na Osiecką patrzymy przez pryzmat jej miłości, a to wciąż męski, do tego mocno ograniczony punkt widzenia. Ta wybitna autorka i reżyserka nigdy nie potrzebowała pomnika ze spiżu, ale zasługuje na filmowy portret znacznie bogatszy i głębszy niż to telewizyjne kalendarium, które ostatecznie powstało.
Cytuj:
Wiesław Kot, krytyk filmowy także zwraca uwagę na „szkolną” interpretację biografii słynnej poetki. - Serial wygląda na korepetycje z przedmiotu „Poeta i jego czasy”. Oprowadza widza po epoce PRL-u w różnym stadium. Oto jak wyglądało zebranie ZMP, a tu widzimy znanego niegdyś aktora Zbigniewa Cybulskiego, który znany był z niekonwencjonalnych zagrań oraz z noszenia przyciemnych szkieł. Obok Bogumił Kobiela, którego wówczas traktowano jak fircyka, a on z czasem okazał się zdolnym aktorem. Kto by pomyślał! A ten chmurny pan to Marek Hłasko, prozaik nadużywający alkoholu. I tak bez końca – wylicza krytyk. Jakie remedium znajduje na serialowe niedostatki? - Wystarczy przypomnieć sobie zaledwie jedno opowiadanko Marka Hłaski (np. „Pamiętasz, Wanda?") i już tamten świat wyłazi spod muzealnej gabloty.
https://www.wirtualnemedia.pl/artykul/s ... to-ogladac