Co jakiś czas słyszę o jakimś aktorskim odkryciu, jakieś kolejnej nadziei kina polskiego. Wcześniej Głowacki, niedawno Ziętek, a za chwile kolejny ktoś...
Ja też wypatruję gwiazd, ale grzebię w przeszłości, tam szukam objawień, tam szukam treści dla moich zachwytów... i czasem je znajduje. Takowym odkryciem właśnie, jest dla mnie Stanisław Michalski, aktor którego twarz i głos kojarzyłem, ale jakoś nigdy specjalnie nie pochyliłem się nad jego dorobkiem, a okazuje się, że jest nad czym. Jakiś czas temu zwróciłem uwagę na jego rolę milicjanta w telewizyjnym ,,Telefonie" z cyklu ,,Najważniejszy dzień życia". Później zacząłem się zastanawiać gdzie go jeszcze widziałem i przypomniałem go sobie w roli komisarza z serialu ,,Na kłopoty Bednarski", aż wreszcie ostatnio ,,Popielec", gdzie znowu Michalski i tym razem nokaut...mocarny Półpanek, a że nie tylko ta rola zrobiła na mnie duże wrażenie, jeśli chodzi o serial Ryszarda Bera, to grzechem byłoby nie napisanie czegoś więcej przy tej okazji...
Bohaterami serialu są mieszkańcy Błędnej, podkarpackiej wsi, a akcja obejmuje lata okupacji, oraz powojenne, gdzieś tak do końcówki 56-tego. Przy scenariuszu pomagał reżyserowi sam Wiesław Myśliwski, a powstał on na kanwie powieści Włodzimierza Kłaczyńskiego.
Cóż za galerię postaci mamy w tej opowieści, od pierwszoplanowych jak Józuś Garstka, młodzi Zośka i Jasiek, czy właśnie mityczny Półpanek w kreacji Michalskiego, "co to ośmiu dał radę", do epizodycznych jak Hnat, Nogaj, czy Ksenia "Popędzołka", niewątpliwie bardzo ważna postać w tej wiejskiej społeczności
.
Już samo to, jak się nazywają mieszkańcy Błędnej porusza wyobraźnię, że wymienię jeszcze kilka postaci, byśmy się chwilę podelektowali tymi nazwiskami - Nakopalec, Hladik, Kurganka, Batorka, Chmiel, Latac, Łojasonka. Wystarczy na razie, resztę zostawię na później. Postać Józusia Garstki*, pewnie wymagała by oddzielnego tekstu, więc tak tylko pokrótce. Na innym forum przeczytałem, że podobno Henryk Bereza napisał kiedyś, iż Chełmicki wobec Garstki to ,,skrzywdzona przez życie dziecina". Może w tym coś jest, ale ja bym raczej aż takiego wniosku nie wysnuł. Trzeba jednak wsiąść pod uwagę rodowód obu postaci. Tak czy inaczej jest Garstka bohaterem z krwi i kości, jakich zresztą sporo w tej historii. Charyzmatyczny, sprytny, choć momentami jednocześnie naiwny, co przecież normalne w tym wieku. Ciągnie go do broni, a jak się kocha Józuś, to z całymi rodzinami...
Przechodząc do spraw ważniejszych, to jest w pewien sposób postać Garstki, są jego wybory, symbolem tego rozchwiania młodych ludzi z pistoletem w ręku, gdy w około jedna rzeczywistość zamieniała się w drugą. Półpanka już nie ma, a to on uformował Garstkę, jak sugeruje kapitan Kruszyna, jego ostatni dowódca. Z tego zderzenia oficera z młodym partyzantem mamy sporo humoru, na przykład gdy Kruszyna usiłuje przywołać podwładnego do porządku sięgając do kabury, choć wyraźnie czujemy, że nic przecież się nie stanie. Oj, Miota się Józuś, chce działać, ale miast stać się strażnikiem nowego porządku, więźniem się staje. Wcześniej strzelał do Niemców, teraz do nowej władzy, sięga po cudze, okrada tych co ukradli. Można powiedzieć walczy, ale trochę bliżej mu do lokalnego rozbójnika niż żołnierza podziemia. Znalazł się w lesie trochę z przypadku, a to co mu wykładał wspomniany wcześniej Kruszyna, jest dla niego raczej trochę abstrakcyjne.
Naprawdę uderza to, jak prawdziwe, jak żywotne, pełne witalności są postacie w serialu Bera. Mamy katalog różnych postaw i charakterów, a wszystko zmieszane, żywe, niejednoznaczne, po prostu ludzkie. Jest zawiść, obojętność, śmiech i współczucie . Wieś żyje swoim życiem, ale malownicza sceneria Błędnej raz na jakiś czas świadkiem większych wydarzeń. Na przykład wywózka Żydów. Jeden z nich potem wraca do wioski i końcu trafia pod opiekę Półpanka. Znamienna jest wymiana zdań pomiędzy nim, a Leośką (Joanna Żółkowska)
- ,,A co wy się tak się z tym Żydem cackacie, jakby to Bóg wie kto był. On już przed wojną coś z suchotami miał. Niewiele mu to pomoże",
- ,,Ee, w spokojnym czasie to ja bym się z nim nie cackał. Dawniej jakby kto mi powiedział, że ja Żyda będę wynosił za potrzebą, to jakbym mu przy..., a teraz to jakoś tak wszystko się pokiełbasiło i..."
Duże wrażenie zrobiła na mnie postać Walusia w wykonaniu Ryszarda Kotysa. Waluś wszystkim się interesuje, żyje życiem wsi, donosi i pomaga Niemcom, i jest w tym wszystkim niesamowicie naturalny, jakby właśnie do tego go pan Bóg stworzył, jak to by dziwnie nie zabrzmiało. Te rozbiegane oczka, gdy po wojnie sąsiedzi żartuje sobie z jego donosicielstwa, ten specyficzny krok gdy idzie, naprawdę duża maestria Kotysa. Kolejny kolaborant we wsi, śpiewający "Siwek" i kolejna wspaniała rola, a w niej Piotr Grabowski. Idźmy dalej, Nozder, którego zagrał Maciej Góraj, Karfał Trzeciaka, i tak by można długo...a przecież jeszcze są postacie kobiece, wcale nie mniej istotne w tej historii, wspomniana wcześniej Leośka, Koczarkowa Alicji Jachiewicz, czy jej córka Zośka w którą się wcieliła Bożena Adamek. Niezwykle przekonywująca jako rezolutna dziewczyna na progu dorosłości i także potem, gdy już staje się kobietą. Zdarzenia we wsi komentuje męski, piwny klub, a między nimi Burek którego stworzył na ekranie Karaszkiewicz, ten sposób mówienia, te odgłosy, po prostu cudo.
A teraz deser. Moja znajoma zareklamowała mi ostatnio serial ,,American Horror Story" i "zmusiła" do obejrzenia czegoś w rodzaju teledysku/zwiastuna serialu. Faktycznie, mamy tam różne wymyślne postacie, ale tak myślę sobie, że Beblok(Tadeusz Chudecki), trochę odrażający i fascynujący jednocześnie bije to całe uniwersum na głowę... i jest prawdziwy.
* To chyba najlepsza rola Tomasz Dedka jaką miałem okazję zobaczyć.
P.s
Gdybym znał serial Bera w czasie naszej forumowej akcji "12 naj na 120-lecie", bezapelacyjnie umieściłbym go na swojej liście.