Forum Polskiego Kina

Śmiem wręcz wysnuć tezę, że widzów interesujących się zarówno teatrem jak i sportem jest całe mnóstwo!

_________________
...i zdanżam na czas proszę pana! www.mariuszgorczynski.pl

Po pierwszej i - przynajmniej dla mnie - rozczarowującej premierze tej jesieni druga, czyli "Lekcja języka polskiego" okazała się na szczęście ciekawsza. Obsadzenie Artura Żmijewskiego w roli Tadeusza Kościuszki wydawało się dość oryginalne, a nawet nieco ryzykowne, ale ten dobry przecież aktor poradził sobie z rolą całkiem nieźle. Kameralny spektakl Mariusza Malca to może nic wybitnego, ale oglądało się to dobrze, mając wrażenie obcowania z prawdziwym teatrem, a nie z czymś, co jest teatrem tylko z nazwy. Sztuka o bohaterze, który na starość był człowiekiem niespełnionym i przegranym skłania do refleksji o lojalności, bohaterstwie i patriotyzmie, które to pojęcia miewają czasem bardzo różne znaczenia.
W skromnej obsadzie przedstawienia moja uwagę zwrócił Grzegorz Mielczarek. To aktor głównie teatralny, w kinie pojawia się okazjonalnie, gra też sporo w "tasiemcach". W Teatrze TV tworzy wyraziste kreacje, bo taki jest jego generał Paszkowski w "Lekcji..." i taki był także choćby grany przezeń Engels w "Narodzinach Friedricha Demutha" - znacznie ciekawszy aktorsko od Marksa Marcina Sianki.

_________________
My żyjemy!

Tytuł spektaklu to oczywiście "Lekcja polskiego", bez "języka".

_________________
My żyjemy!

No niestety, takie czasy. Teatr Telewizji widać wpisał się w prawicowo-nacjonalistyczny "trynd" telewizji Kurskiego...

Jak dzisiejsza premiera w Teatrze TV.?
Jungowska i Dałkowska...nie mogłem obejrzeć,a mogło być ciekawie.Pewnie Karel oglądał...

_________________
To jest Twoja Bonecka,to jest moja Bonecka,a to jest Bonecka Kanonia 8

Nie oglądałem na żywo. Nagrałem.

_________________
My żyjemy!

Nawet jeśli jakieś spektakle Teatru Telewizji podczas oglądania lekko mnie przynudzają, to następnego dnia w pracy zawsze konstatacja: "ależ to było fajne". I tak też było wczoraj i dzisiaj, po "Lekcjach miłości". Myślę, że dla tego wrażenia dobrze jest oglądać Teatr Telewizji nieco na siłę. No bo jak tu inaczej się odchamić w zalewie komercji?
Jestem dumny z tego, że to akurat nasza TV publiczna od tylu już lat, jako jedna z niewielu telewizji na świecie rozwiją tą formę sztuki (mimo że nie popieram obecnego kierownictwa TVP).

"Lekcje miłości" obejrzałem. Spektakl niezły, rzeczywiście gorzki i dość przygnębiający. Oprócz dobrych ról Dałkowskiej i Jungowskiej zwraca też uwagę świetna dopracowana scenografia.

_________________
My żyjemy!

I kolejna premiera za nami - "Spiskowcy" na podstawie J. Conrada i w reżyserii J. Englerta.
Spektakl stylowy, "rasowy", ładnie sfotografowany, z ciekawą oprawą muzyczną i scenografią oraz z całkiem aktualnym przesłaniem. Dobre role Frycza, Olbrychskiego, Kuleszy, Malajkata.
Bonaszewski przeszarżowany, znana choćby z "Wołynia" Michalna Łabacz dość blada (nie mam na myśli odcienia skóry, który również do ciemnych nie należy), a z kolei Mateusz Rusin to moim zdaniem spory błąd obsadowy - jego Razumow jest nieprzekonujący. Wszyscy dookoła mówią Razumowowi, że budzi zaufanie, ale nie wiem po czym to wnoszą, ponieważ przez cały spektakl wygląda on na osobę, która wyraźnie coś ukrywa, pełną napięcia i mocno przestraszoną. W związku z tym zaufanie, którym jest obdarzany wydaje się zupełnie niezrozumiałe.
Mimo wszystko obejrzałem "Spiskowców" z przyjemnością i zainteresowaniem. Lubię takie przedstawienia, nawet, jeśli nie są w pełni udane. Czekam teraz na wcześniejszą inscenizację dzieła Conrada (wyreżyserowaną przez Hubnera), którą pokaże za jakiś czas TVP Kultura. Z chęcią porównam.

P.S. W "Gazecie Telewizyjnej" mini recenzję ze "Spiskowców" napisała Dorota Szymborska. Nie wiem, czy ona w ogóle oglądała ten spektakl w całości. W którym miejscu "Józef Pawłowski w roli Haldina miota się i krzyczy"? Gdzie Daniel Olbrychski "nadużywa gestów"?
Ja czegoś takiego w ogóle nie zauważyłem, a oglądałem przedstawienie z dużą uwagą.

_________________
My żyjemy!

No i jak porównanie dzisiejszych "Emigrantów" w reżyserii Cyrwusa z tymi poprzednimi Żmijewskiego (Kot/Mecwaldowski)?

Przyznam, że tych poprzednich, z Kotem i Mecwaldowskim, chyba nie widziałem. Zawsze za to podobało mi się przedstawienie w reżyserii Kutza, z Kondratem i Zamachowskim.
To wczorajsze też było całkiem dobre. Cyrwus, który spektakl także wyreżyserował, wydaje się wręcz stworzony do swojej roli. Kuśmider również wypadł nieźle. Sztuka Mrożka napisana została w zupełnie innej rzeczywistości i można było przypuszczać, że jej tekst nieco się zdezaktualizował, ale nie... Wręcz przeciwnie, wciąż brzmi aktualnie, bo problem emigracji nadal jest palący, choć to już innego rodzaju emigracja i inne jej kierunki oraz przyczyny. Polacy i ich przywary i kompleksy tak samo za bardzo się nie zmienili, a zdania padające ze sceny brzmią tak, jakby zostały napisane w tym roku, albo najwyżej kilka lat temu. Nie wiem, czy radośnie uśmiechający się na widowni Jacek Kurski miał pełną świadomość o czym tak naprawdę jest sztuka Mrożka i spektakl Cyrwusa, i co z wielka pompą właśnie pokazał na TVP1 w porze największej oglądalności. Ale przecież cenzura w PRL-u też nie umiała za dobrze czytać między wierszami. I całe szczęście.

_________________
My żyjemy!

Inna sprawa, że od jakiegoś czasu ta oglądalność to już nie ta sama oglądalność co przed epoką Kurskiego.

_________________
...i zdanżam na czas proszę pana! www.mariuszgorczynski.pl