Film mocno reklamowany, jako najlepszy od czasu Kilerow itp.
Noo.... Nie. Nie jest nawet tak dobry jak Vinci.
Co nie znaczy, ze jest jakąś tragedią.
Podstawową wadą tego filmu jest przeciągnięty scenariusz. Takie filmy muszą mieć lekkosc przypominającą "The Sting", "Ocean's Eleven" itp, muszą nas zaskakiwać zwrotami akcji, ale jednak w granicach prawdopobienstwa, zeby intryga nie była zbyt piętrowa. Tu trochę popadamy w przesadę, piętra są ciut za wysokie, tym bardziej, ze dodatkowo kłoci się to z charakterystyką głównego bohatera filmu. W "Vincim" to się wszystko ładnie komponowalo, tu trochę zgrzyta.
"Volta" jest z założenia komedią. Żarty są roznego lotu. Od kiepskawych sucharow az po calkiem zabawne (wg mnie najlespsze są aluzje do poszczegolnych postaci naszego zycia politycznego, typu drabinka czy widelec)
. Ogolnie jednak do "Seksmisji" bardzo daleko.
Aktorzy?
W mniejszych i wiekszych rolach przewija sie caly tabun znanych postaci, ale cos do zagrania ma niewielu. Andrzej Zielinski rzadko dostaje tak duze role, w miarę ją udzwignął.
Osobiście najbardziej podobały mi się drugoplanowa rola Michała Zurawskiego (bardzo się ten aktor rozwija) i swietny epizod Joanny Szczepkowskiej (scena odpytywania przez nią z historii Zielinskiego i Zurawskiego jest chyba najlepsza w filmie).
Nie bardzo wiem jak mam ocenic ten film punktowo. Komu innemu pewnie dalbym wiecej... Ale to Machulski, on poprzeczkę ustawia wysoko.
Powiedzmy 6.5/10. Wolałem Vinci, jeszcze raz powtórzę.