Jeśli chodzi o Teatr Telewizji to owszem, zgoda, że łatwiej ścierpieć długaśne przedstawienie na własnej kanapie, metr o zbawiennego łóżka (lub nawet oglądać je już w pościeli) niż w teatrze, z którego jeszcze trzeba potem iść do domu. To już Jan Himilsbach pytany, dlaczego woli teatr telewizji od pójścia do teatru wychrypiał w odpowiedzi, że teatr telewizji może sobie obejrzeć w gaciach.
Tak, ja ciągle o tych pęcherzach, bo mam wrażenie, że twórcy teatralni notorycznie o tym zapominają. To są "pęcherze symboliczne", mam bowiem na myśli fakt niebrania pod uwagę możliwości percepcyjnych widza. Pracuję w takiej branży, w jakiej pracuję. Mam kontakt z ludźmi teatru i filmu, z dziennikarzami. Zdziwiłbyś się, ilu spośród nich w niepublicznych rozmowach wysuwa ten argument. Ten i jemu podobne. A więc że: starsze osoby oraz cukrzycy z trudem coś takiego wytrzymują bez możliwości wyjścia na siku. Że jak spektakl zaczyna się o 19.00 i trwa 4 godziny, to w tygodniu jest to uciążliwe, bo o 23.00 wychodzisz z teatru, musisz dojechać do domu, coś jeszcze zjeść, wyprowadzić psa, a nazajutrz na 8.00 lub 9.00 do pracy. Że taka ilość treści powoduje kakofonię doznań u widza. I tak dalej, i tak dalej.
Ale nie... "Młodzi gniewni" wiedzą lepiej. Wbili sobie do swoich artystowskich głów, że skracanie spektakli to "uleganie komercji", a oni są "artychy" i komercją gardzą. A więc klecą spektakle po 4, po 5 godzin, nieraz bez przerwy. Paszport Polityki za to murowany no i zestaw doskonałych, idealnie przewidywalnych recenzji też: lewicowi recenzenci rozgdaczą się z zachwytu, a Temida Stankiewicz-Podhorecka w "Naszym dzienniku" będzie bredzić, że przedstawienie jest antypolskie. Bo to zawsze tak wygląda, te role są rozpisane, podzielone. A to, że to za długie, że organizacja widowni ma kłopot by na taką kobyłę zebrać widzów, że sikać się widzom chce - to już tylko ludzie teatru szepczą między sobą, głośno nikt nie powie, żeby nie wyjść na prostaka co Wielkiej Śtuki nie rozumie.

A "Otello" doskonały, nasze dwie "eksportowe gwiazdy" świetne, Fronczewski, Pawlik i Holoubek nie mniej. Spektakl oczywiście długi, ale jednak 135 minut, a nie np. 200.

_________________
...i zdanżam na czas proszę pana!
www.mariuszgorczynski.pl