Forum Polskiego Kina

Teraz jest 22 grudnia 2024, 09:18

Strefa czasowa: UTC + 1 [ DST ]




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 48 ]  Przejdź na stronę... Poprzednia  1, 2, 3, 4  Następna
Autor Wiadomość
PostNapisane: 30 października 2018, 03:47 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 25 cze 2016
Posty: 1259
Lokalizacja: Ostrowiec Świętokrzyski
Wobec takiego postawienia sprawy muszę zgodzić się z Chojrakiem - jeśli chodzi o nowatorstwo czy miejsce w historii kina, "Pulp Fiction" bezsprzecznie wygrywa z "Czerwonym", który właściwie nic nowego czy istotnego nie przyniósł i nie widzę potrzeby "windowania go na szczyty". Ja naprawdę bardzo lubię obydwa te filmy i obydwa uważam za świetne, ale bardzo lubię i uważam za świetne także wiele innych filmów, z których duża część jest zachowawcza lub prawie zupełnie zapomniana, zatem widocznie nie zasłużyły na jakieś bardziej dystyngowane miejsce w historii kina. Późne filmy Kieślowskiego raczej nie zasłużyły na pozycje w czołówce razem z innowatorami kina i jego wielkimi arcydziełami, ale mimo wszystko wydaje mi się, że to dobre i warte uwagi filmy, istotne może nie w skali globalnej, ale choćby w skali zagranicznej twórczości polskich reżyserów.

Karel, jeszcze nie widziałem tych wcześniejszych filmów Malicka, prędzej czy później będę musiał się z nimi zapoznać, ale po "Drzewie życia" trudno będzie mi się do tego przemóc. ;-) Co do Aronofsky'ego, podobało mi się jego debiutanckie "Pi", ale chyba nie ma ono zbyt wiele wspólnego z jego późniejszą twórczością.

To ciekawe, że wspomniałeś o Zanussim, może i faktycznie "Czerwony" jest trochę w jego stylu. Skoro o tym już mowa, zawsze wydawało mi się, że z kolei najbardziej "późnokieślowskim" filmem Zanussiego jest "Dotknięcie ręki" - nie wiem, jak tam było z powstaniem tego filmu i związanymi z tym inspiracjami czy pomysłami, ale jakoś odnosiłem wrażenie, że Zanussi przy tworzeniu tego filmu był trochę pod wpływem późnego Kieślowskiego (z domieszką Bergmana? ;-) ), te wątki muzyczne czy chodzenie z różdżką jakby wzięte z "Podwójnego życia..." albo "Niebieskiego".


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 30 października 2018, 08:59 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 07 cze 2016
Posty: 3234
Lokalizacja: Szczecin
Posty na Forum KP: 6471
Pan Anatol napisał(a):

Karel, jeszcze nie widziałem tych wcześniejszych filmów Malicka, prędzej czy później będę musiał się z nimi zapoznać, ale po "Drzewie życia" trudno będzie mi się do tego przemóc. ;-) Co do Aronofsky'ego, podobało mi się jego debiutanckie "Pi", ale chyba nie ma ono zbyt wiele wspólnego z jego późniejszą twórczością.
.

Tak, po "Drzewie życia" można się do Mallicka zniechęcić... :-) Ale uwierz mi - te filmy, które wymieniłem to przykład zdecydowanie ciekawszego kina. "Pi" różni się od późniejszych dzieł Aronoffsky'ego. Ja za tym filmem nie przepadam, choć na pewno swego czasu był oryginalny formalnie.

Podobno postać sędziego w "Czerwonym" wzorowana jest na Edwardzie Żebrowskim, który współpracował z Zanussim przy paru filmach, więc skojarzenia z kinem tego ostatniego znajdują dodatkowe uzasadnienie. ;-)

_________________
My żyjemy!


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 31 października 2018, 12:22 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 10 cze 2016
Posty: 1497
Posty na Forum KP: 2675
Moim zdaniem Kieślowski w jakimś sensie trafił na swój dobry czas. Jego "Krótki film o zabijaniu" idealnie wpisał się w klimat ówczesnej dyskusji nad karą śmierci, a "Podwójne życie Weroniki" trafiło na świetny klimat do tego typu produkcji w kinie europejskim.
Nie można też zapominać, że podówczas każdy sukces polskiej sztuki za granicą był niezwykle szeroko komentowany i podziwiany w naszych mediach, a ewentualne głosy krytyki nie miały takiej platformy do rozchodzenia się jak dzisiaj w dobie internetu i portali społecznościowych.
Dziś jak sądzę mialby trudniej.

_________________
Film to życie, z którego wymazano plamy nudy - Alfred Hitchcock.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 31 października 2018, 22:58 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 07 cze 2016
Posty: 3234
Lokalizacja: Szczecin
Posty na Forum KP: 6471
Holt_ napisał(a):
Nie można też zapominać, że podówczas każdy sukces polskiej sztuki za granicą był niezwykle szeroko komentowany i podziwiany w naszych mediach, a ewentualne głosy krytyki nie miały takiej platformy do rozchodzenia się jak dzisiaj w dobie internetu i portali społecznościowych.
Dziś jak sądzę mialby trudniej.

Tak, to cenna i celna obserwacja - koniec lat 80. i początek 90. to był też czas, w którym Polska w ogóle interesowała Europę i świat, co francuskim dziełom Kieślowskiego na pewno w jakimś stopniu mogło pomóc, choć oczywiście nie było głównym czynnikiem decydującym o sukcesie.

_________________
My żyjemy!


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 1 listopada 2018, 00:39 

Dołączył(a): 07 cze 2016
Posty: 1807
Posty na Forum KP: 1006
Ja również przekładam wcześniejszy okres w twórczości Krzysztofa Kieślowskiego nad ten firmowany MK2, ale trochę zabawię się w adwokata reżysera, a konkretnie jego późniejszych dokonań. To o czym pisze Holt, tak zwany moment w który wstrzelił się Kieślowski to nie jedyny przecież czynnik popularności filmów z tak zwanego okresu francuskiego, choć niewątpliwie bardzo istotny, bo faktycznie ''Krótki film o zabijaniu" zwrócił oczy całego filmowego świata* na bohatera książki pani Katarzyny Surmiak-Domańskiej. Myślę, że ta ''metafizyka dla kucharek''** miała i mieć będzie swoich odbiorców. Weźmy wyniki w sumie niedawno przeprowadzonej ankiety przez Muzeum Kinematografii w Łodzi. W pierwszej 50-tce mamy 6 filmów Kieślowskiego, w tym interesujące nas w tej dyskusji ''Podwójne życie Weroniki" i dwa kolorowe ''Niebieski" i ''Czerwony". Nawet jeśli nie na czołowych pozycjach, bo w 10-tce jest jedynie ''Przypadek", ''Amator" niedaleko, zaś ''Krótki film o zabijaniu" na 25 miejscu, to jednak ich obecność o czymś świadczy. Na takie ładne, uduchowione kino z tym metafizycznym naddatkiem będzie chyba zawsze potrzeba, czasem bardziej, w innym okresie mniej, ale jednak.
Nie deprecjonował bym też tak zupełnie znaczenia tych filmów w historii kina, choćby z tego powodu, że jednak były i zapewne cały czas są inspiracją dla sporej grupy twórców i ludzi związanych z kinem, obiektem badań krytyków, filmoznawców itp. Nie mieliśmy oczywiście takiego pojedynczego boom jak w wypadku ''Pulp fiction", ale śmiało możemy mówić o kinie Kieślowskiego jako o zjawisku, które nawet jeśli dzisiaj straciło już trochę z tego egzystencjalnego powabu , to cały czas jest chyba cenione i oznacza pewną jakość.
Trendy, mody na jakiegoś twórcę, kierunki w którym podąża kino zmieniają się co jakiś czas. Weźmy taką Dogmę, swego czasu objawienie, a dziś coraz częściej możemy trafić na krytyczne głosy na temat tej metody, tego rodzaju wypowiedzi artystycznej.
Niewątpliwie była i moda na Kieślowskiego, dla zachodnich elit artystę przecież z innego obszaru, co również można dodać do przyczyn tego niesamowitego powodzenia. Jest i o tym w tej książce**, którą spokojne ustawiłbym obok tej dotyczącej rodziny Beksińskich Magdaleny Grzebałkowskiej.
Co ciekawe z tej fascynującej lektury wynika również, że i te ''polskie'' filmy spotykały się z zarzutami najbliższych osób z otoczenia reżysera, jak na przykład Jacek Petrycki który zdecydowanie nie był przekonany do zakończenia''Amatora", a po latach wątpił w słuszność wyjściowej tezy ''Przypadku".

Co do samego konkursu w Cannes to zauważmy, że prawie zawsze się go rozpatruje jako porażkę filmu Kieślowskiego z ''Pulp fiction", a przecież ''Czerwony" nie przegrał tam tylko z filmem Tarantino, przegrał też z innymi obrazami, bo przecież nie dostał żadnej nagrody. W książce jeden z członków jury zwraca właśnie na to uwagę. Wspomina również, że ''Czerwony" miał swoje lobby, pada nawet zdanie o naciskach ze strony francuskiej. Podobno sam Tarantino typował jako zwycięski obraz film Kieślowskiego, ale przecież jeśli ktoś był bliżej głównego trofeum to raczej były to ''Żyć", ''Spaleni słońcem", czy ''Królowa Margot".
W ogóle wyniki takich konkursów to rzecz względna, przykładem choćby wspomniane przez was ''Drzewo życia". Czy przy składzie jury z 1994 roku wygrałoby tak jak to miało miejsce 17 lat później. A może byłby to ''Drive" Refna :). W 2011 roku przewodniczącym też był Amerykanin, równie dobry, jeśli nie lepszy aktor, także reżyser, choć nie tego formatu co Eastwood, a do tego admirator kina Kieślowskiego.

* mamy fragment wspomnień Gillesa Jacoba dotyczący odbioru filmu
** słowa Agnieszki Holland zaczerpnięte z kart ksiązki
*** również Gilles Jacob

_________________
...nie profesor, tylko satyr..


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 4 listopada 2018, 11:28 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 10 cze 2016
Posty: 1497
Posty na Forum KP: 2675
Przeczytałem właśnie biografię Kieślowskiego.
I trochę mnie ona w kilku miejscach zaskoczyła.
Zawsze odbierałem filmy Kieślowskiego jako bardzo antysystemowe; uniwersalne ale jednak antysystemowe.
Z książki zaś wynika, że ogromna część tzw środowiska, w tym bliscy znajomi i przyjaciele reżysera, odbierali je jako niezwykle ugodowe, klaniajace się władzy, uwzględniające za dużo jej racji.
Nie wiem, może po prostu za młody byłem żeby tak to odczytywać.
Ale z drugiej strony mam wrażenie, że u nas, w Polsce, zawsze była taka tendencja, żeby kręcić filmy dobitne, jaskrawe, nawet kosztem ich papierowosci. Jedyne co się zmieniło, że kiedyś papier miał lepsza jakość, że kiedyś papierowy był "Człowiek z żelaza" (ale przy wszystkich swoich wadach miał kilka ogromnie mocnych punktów) a dziś kręci się filmy w rodzaju "Popiełuszki" czy "Wyklętego". Ale zapotrzebowanie na tego typu narrację i klarownych bohaterów było zawsze a wszystko co szarawe i odcieniowe było traktowane podejrzliwie.

Książka jest bardzo dobra, bo nie jest pisana, jak to przy biografiach bywa, na klęczkach. Pokazuje Kieślowskiego w rozmaitych barwach, jego zalety i wady jako reżysera i człowieka.
Dużo ciekawych rzeczy z planów filmowych i festiwali.
Jest też sporo o temacie powyżej czyli o "Czerwonym" w Cannes. I istotnie, potwierdza się dwie rzeczy - że Tarantino stawiał na Czerwonego i że...zdecydowanej większości jury ten film się nie podobał, więc nie ma co atakować biednego Brudnego Harry'ego :-)

Bardzo ciekawe rzeczy można przeczytać o "Bez końca", filmie, który nawet dosyć lubię ze względu na ciekawy pomysł scenariuszowy. Generalnie też widać tu pewne wieczne prawidłowosci, które mogliśmy sobie przypomnieć przy okazji "Kamieni na szaniec" czy "Miasta 44" chociażby - nie lubimy filmów, ktore pokazują nas odbrązowionych; ponoć znajomi Kieślowskiego, działający w opozycji mieli pretensje o obraz tejże w filmie jako hamletyzujacej, rozedrganej, niepewnej...

Książkę bardzo, bardzo polecam.

_________________
Film to życie, z którego wymazano plamy nudy - Alfred Hitchcock.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 13 listopada 2018, 13:48 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 20 cze 2016
Posty: 1062
Posty na Forum KP: 6173
Holt_ napisał(a):
Moim zdaniem Kieślowski w jakimś sensie trafił na swój dobry czas. Jego "Krótki film o zabijaniu" idealnie wpisał się w klimat ówczesnej dyskusji nad karą śmierci, a "Podwójne życie Weroniki" trafiło na świetny klimat do tego typu produkcji w kinie europejskim.
Nie można też zapominać, że podówczas każdy sukces polskiej sztuki za granicą był niezwykle szeroko komentowany i podziwiany w naszych mediach, a ewentualne głosy krytyki nie miały takiej platformy do rozchodzenia się jak dzisiaj w dobie internetu i portali społecznościowych.
Dziś jak sądzę mialby trudniej.

Zapolemizuję, jeśli pozwolisz.
Dyskusję o karze śmierci prowadzono WTEDY, jeżeli się nie mylę, w Polsce, a nie w Europie, gdzie film tak zapunktował. Tam było już po. Nie wiem jak z Podwójnym życiem Weroniki", ale wytłumaczyć tym tak kolosalnego zauroczenia Kieślowskim na Zachodzie , chyba się nie da. To za mało.
Facet w jednym momencie staje się bożyszczem świata filmowego, krytyka (za Zachodzie) leży plackiem, we Francji i na całym świecie walą miliony na wszystko, co nakręcił, kosi seryjnie prawie wszystko co się da na festiwalach, reżyser daje kilkadziesiąt wywiadów DZIENNIE, biografowie ścigają się ze sobą o jego każde słowo, bonzowie z Hollywoodu, w tym sam Weinsten (tak, ten) zainteresowani i oczarowani, i twierdzisz, że to tylko takie podkoloryzowanie w naszych mediach? Bez jaj.
Co do krytyki, owszem nie było takiej wolności w mediach, jak dziś, ale kurcze tak wybitnej krytyki , jak była za PRL-u to dzisiaj czasem trudno znaleźć. Na samym początku pontyfikatu JPII, zjechano poezję Wojtyły i to kto, sam Sandauer to czyni w głównym tygodniku opinii- "Polityce". Tamże Kałużyński nie miał litości i walił w największych reżyserów bez litości (były nawet jakieś próby ze strony reżyserów by go lekko uciszyć, ale bez rezultatu.). Ja mam wrażenie, że właśnie teraz porządnej krytyki nie ma, albo jest jej niewiele, a już na pewno nie ma takiego rezonansu jak wtedy.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 14 listopada 2018, 17:21 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 10 cze 2016
Posty: 1497
Posty na Forum KP: 2675
Ale ja nie pisze o podkoloryzowane, tylko o ogromnym jego nagłośnieniu w Polsce. Bez głosów krytycznych niemalże.
A co do krytyki...
Teraz w ogóle nie ma niczego wielkiego. W sensie - elitarnego, wysublimowanego. Teraz jest wszystko egalitarne, powszechne, dostępne.
Teraz każdy co bardziej znany dziennikarz wrzuca opinie na dowolny temat na Facebook albo Twitter, a jego followersi puszczają to dalej i dalej...
Kiedyś określona grupa mediów i krytyków mogła plastycznie ukształtowac pewne podejście widza/czytelnika.
Dziś jest to o wiele trudniejsze. W okresie - nie bójmy się słów - ogólnego schamienia i nazywania "suwerenem" kogo popadnie - każdy niemal jest przekonany o ważności swojej opinii na dowolny temat, choćby i byłby kompletnym laikiem.

Obecnie żyjemy w kraju, gdzie rządzą zupełnie inne zasady niż kiedyś. "Nie trzeba czytać książek, żeby być madrym", "nie ma co się uczyć jakichś niepotrzebnych kompletnie rzeczy, bo NA PEWNO NIGDY się to nie przyda", "nie będzie mi jakiś profesorek z pseudoelit dyktował myśli", "filmy Vegi mówią więcej o prawdziwych ludziach niż filmy Wajdy", etc etc etc.

_________________
Film to życie, z którego wymazano plamy nudy - Alfred Hitchcock.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 14 listopada 2018, 17:44 

Dołączył(a): 07 cze 2016
Posty: 3422
Posty na Forum KP: 537
Ja tu mam mieszane uczucia. Bo z jednej strony pisząc sobie na forum wszyscy korzystamy z internetowej egalitarności. Z drugiej strony - to w rzeczy samej jest irytujące, że natworzyło się pełno różnych internetowych miejsc, gdzie kompletni laicy piszą np. recenzje teatralne, które potem teatry sobie drukują i archiwizują... Tak samo jak teksty znających się na rzeczy krytyków. I żeby była pełna jasność - nie piszę tego przez zawodową zawiść. Tak samo jak w aktorstwie, gdzie nigdy nie narzekam na to, że występują w filmach modele czy amatorzy w sensie, że odbierają mi pracę (bo wychodzę z założenia, że skoro ktoś kto kręci film widzi w danej roli kogoś takiego bardziej niż mnie to ma do tego prawo), tak samo w dziennikarstwie nie chcę żadnej korporacyjności i uważam, że w zawodach twórczych wszelkie certyfikowanie czy licencjonowanie nie ma sensu (są całe zastępy wybitnych malarzy, które ASP widziały co najwyżej na pocztówce i całe grupy absolwentów ASP, którzy największe co stworzyli to etykietka do słoika z musztardą), tak jednak widzę pewien problem w tym, że w internetowych czasach opinia kompletnego dyletanta i opinia znawcy zaczynają ważyć tyle samo.

_________________
...i zdanżam na czas proszę pana! www.mariuszgorczynski.pl


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 15 listopada 2018, 03:42 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 20 cze 2016
Posty: 1062
Posty na Forum KP: 6173
Rafal Dajbor napisał(a):
... widzę pewien problem w tym, że w internetowych czasach opinia kompletnego dyletanta i opinia znawcy zaczynają ważyć tyle samo.
:)
No to jest po prostu skutek demokracji, gdzie głos profesora filozofii waży tyle samo co gościa spod budki z piwem. Czasem to rzeczywiście wkurza, ale wymyśl lepszy system... ;)
A tak serio, to wina internetu. Drzewiej było ciężej coś powiedzieć, napisać, trzeba było mieć jakąś wiedzę, walory, prezencję, znajomości, legitymację partyjną, sukces na koncie , cokolwiek. Było też niewiele miejsc, gdzie można było coś przekazywać (kanałów TV, gazet, programów radiowych), zatem konkurencja była ogromna i dawała niezłe rezultaty odcedzając nieudaczników, czy blagierów.
No, a dziś...


Holt_ napisał(a):
Ale ja nie pisze o podkoloryzowane, tylko o ogromnym jego nagłośnieniu w Polsce.
No właśnie. Trudno przecież, żeby nie nagłośniano, kiedy nagle Kieślowski np. we Francji stal się Bogiem kina. Polański z Wajdą i Hasem do kupy mogliby tylko o czymś takim pomarzyć. Czego się dotknął zamieniał w złoto. Preisner, Piesiewicz, Jacob, Binoche też rozwalili bank z nagrodami przy jego boku. Nie wydaje mi się, żeby nagłośnienie było przesadne, kariera KK była nieziemskim snem i praktycznie niespodziewanym. Kariera Kieślowskiego w Polsce (przed Dekalogiem) przecież chyliła się ku upadkowi, co książka świetnie pokazuje.


Holt_ napisał(a):
Bez głosów krytycznych niemalże.
Nie przesadzajmy, jakaś tam krytyka była.... :)

http://www.akademiapolskiegofilmu.pl/pl ... lmowej/500


Holt_ napisał(a):
Obecnie żyjemy w kraju, gdzie rządzą zupełnie inne zasady niż kiedyś. "Nie trzeba czytać książek, żeby być madrym", "nie ma co się uczyć...
Raczej żyjemy w takich czasach. Polska nie jest ani lepsza, ani gorsza w tym względzie od reszty. Niestety.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 15 listopada 2018, 12:18 

Dołączył(a): 07 cze 2016
Posty: 3422
Posty na Forum KP: 537
Chojrak, w sensie wagi kartki wyborczej to oczywiście racja ("i to święta racja" - jak mówił Tomasz Sapryk w "Dniu świra" ;-)). Jednak w dziedzinach specjalistycznych demokracji nie ma. Oczywiście przejaskrawiam, ale jednak cięcie skalpelem profesora neurochirurgii nie waży tyle samo co cięcie skalpelem tramwajarza. :-) Wiem, że dziedziny humanistyczne to nie to samo co nauki ścisłe i nauki przyrodnicze, ale jednak czasem jest śmiesznie, jak np. aktorzy niejako "muszą" równą miarą mierzyć "recenzję" napisaną przez anonimowego widza w Internecie, pełną dyletanctwa, niewiedzy, uzewnętrzniającą mizerny gust tegoż widza i recenzję krytyka teatralnego czy filmowego, albo nawet opinię kogoś, kto nie specjalizuje się w kinie czy teatrze, ale jest specjalistą w swojej humanistycznej dziedzinie, bo przecież wszystkie te teksty na równych prawach "funkcjonują w Internecie". :icon_redface:

_________________
...i zdanżam na czas proszę pana! www.mariuszgorczynski.pl


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 21 listopada 2018, 21:55 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 07 cze 2016
Posty: 475
Posty na Forum KP: 768
Katarzyna Surmiak Domańska o bohaterze swojej książki " Kieślowski - zbliżenie "

https://www.youtube.com/watch?v=XBDGX6sdy5A


Góra
 Zobacz profil  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 48 ]  Przejdź na stronę... Poprzednia  1, 2, 3, 4  Następna

Strefa czasowa: UTC + 1 [ DST ]


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 11 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
Powered by: - HOSTINGHOUSE