Za tym nieco pretensjonalnym tytułem kryje się serial, do którego chyba dobrze pasuje określenie: "zapomniany" (w ankiecie na najlepszy serial, którą zorganizował na forum Marian, ten tytuł w ogóle się nie pojawił). Zrealizował go Jan Łomnicki na podstawie cyklu powieściowego Ewy Szelburg-Zarembiny, autorki znanej głównie z twórczości dla dzieci. Serial powstał w 1987, ale w TV pojawił się dopiero w roku 1989 i data premiery po części może tłumaczyć dlaczego mało się o tej serii pamięta - czas ustrojowego przełomu to nie był dobry moment na tego typu produkcję, bo rzeczywistość była wówczas znacznie ciekawsza niż najlepszy film. Niedawno przypomniała go TVP Kultura, wcześniej chyba TVP Historia (jakość kopii bardzo kiepska, jak tosię zdarza mniej popularnym serialom z lat 80.) "Rzeka kłamstwa" to serial obyczajowo-historyczny, osadzony w czasach innego przełomu, tj. wieków XIX i XX. Czuć tu echa "Nocy i dni" czy "Nad Niemnem". W siedmiu blisko półtoragodzinnych odcinkach dostajemy panoramę ludzkich losów, ze szczególnym uwzględnieniem Joanny, granej najpierw przez małą Jowitę Budnik, a potem przez Joannę Trzepiecińską. W większych lub mniejszych rolach sporo świetnych i/lub popularnych w latach 80. aktorów: Kolberger, Mazurkiewicz, Bilewski, Dykiel, Hanin, Rysiówna, Trybała, Klubowicz, Konarowski, Englert... "Rzekę kłamstwa" ogląda się z zainteresowaniem, losy bohaterów są przedstawione w ciekawy sposób, choć niektóre wątki urywają się w sposób mało zrozumiały, inne trochę "puszczono", a pewne postacie ledwie zasygnalizowano, a wydaje się, że powinny zaznaczyć się w serialu znacznie wyraziściej (choćby zupełnie niewykorzystany bohater grany przez Englerta - niby jest, ale równie dobrze mogłoby go w ogóle nie być; aż szkoda angażować tak dobrego aktora do tak nieistotnej roli). Można też narzekać na część dialogów, które brzmią sztucznie i napuszenie, jak zdania z czytanki - celuje w tym niestety główna bohaterka. Mimo że za dialogi odpowiadał Łomnicki, to są one słabszą częścią całej produkcji, ale to pewnie "wina" materiału źródłowego. Schyłkowy okres PRL-u pozwalał twórcy na nieco więcej, więc dość dobrze i bez zbędnej hagiografii i propagandy przedstawiono narodziny polskiego ruchu ludowego i wydarzenia z 1905 r. Duże wrażenie robią też końcowe sceny ostatniego odcinka, w symboliczny sposób nawiązujące do podziałów w społeczeństwie, które możemy obserwować do dziś. W czołówce do kilku odcinków jest sporo błędów, tj. wymieniani są aktorzy, którzy w danym odcinku w ogóle nie wystąpili. Do błędów tych przyczynił się zapewne dość długi czas między realizacją zdjęć i ktoś po prostu potem tego wszystkiego nie sprawdził. "Rzeka kłamstwa" jest mocno nierówna, ale to wśród seriali żadna nowość - czasem trudno utrzymać jednakowo wysoki poziom całej serii. Wcześniej wspomniałem, z jakich powodów warto serial Łomnickiego obejrzeć. Tutaj dodam, że również choćby po to, by stwierdzić, że dziś podobnych produkcji w zasadzie w ogóle się w Polsce nie robi i raczej robić się nie będzie, bo kosztowałyby za dużo a efekt w postaci dużego zainteresowania widowni byłby mocno niepewny.
_________________ My żyjemy!
|