Forum Polskiego Kina

Nie chcąc zabagniać wątku o "Volcie", moje uwagi o "Smoleńsku" wrzucam tutaj:


CZASEM tak, ale w wypadku akurat "Smoleńska" nie ma takiej orientacji politycznej, czy upodobań, które zobaczyłyby w tym "dziele" porządny scenariusz lub wybitne kreacje aktorskie. Zgrzytanie zębami było słychać w najtwardszych gawrach "dobrej zmiany" i matecznikach zamachowszczyzny smoleńskiej. Co dopiero w oczach zaprawionego w bojach obiektywnego miłośnika kina. Dlatego głos broniący tego filmu TUTAJ, jest dla mnie tak zachwycający i wręcz zapierający dech.

Nie bardzo mi przeszkadzają szmiry kina klasy "B", czy nawet "C" bo one takie są ex deninitione. Co innego jednak, kino roszczące sobie pretensje bycia kinem narodowym (cokolwiek to znaczy), politycznym, mającym zrewidować najważniejsze wydarzenie ostatnich lat. Serio potrafisz przyłożyć tu jednaką miarę?
Gdyby zmartwychwstał Ed Wood i nakręcił "Smoleńsk" w taki sposób jak A. Krauze, to także byłby gniot, ale pewnie bym tego nawet nie obejrzał. Ale tu mieliśmy niezłego reżysera, kilku aktorów z orderami, wiodącego kompozytora, zbiórkę narodową, pięciu scenarzystów (!), latami podbijany bębenek oczekiwań, państwowe premiery z prezydentem w loży, a Ty tu podajesz film Gerwazego Reguły za porównanie?!?!
To miał być film na miarę "Człowieka z żelaza" Wajdy (wyraźnie to mówiono), więc porównywać należałoby z kinem Wajdy, Kawalerowicza, Kutza, a nie Odolińskiego, czy Reguły. To ma jednak znaczenie pomniejsze, bo jeszcze takiej kategorii nie wymyślono, gdzie ten filmopodobny wyrób mógłby zabrylować, ja takiego przynajmniej nie znam.

Chojrak a "Hiszpankę" w końcu obejrzałeś?

_________________
Lista filmów po rekonstrukcji (aktualizacja 13.10.2023)
Rekonstrukcje wydane na Blu-ray (aktualizacja 17.08.2023)

Jakoś mi to do głowy nawet nie przyszło.
Ale co to ma do rzeczy?
Po prostu ostro protestuję przed takim zdaniem:



Każdy może sobie przeczytać ten wątek i zawarte w nim recenzje osobiste oraz linki recenzji zewnętrznych i nie przypominam sobie ani jednej, w której zaatakowano by "niesłuszną" linię polityczną filmu, a nie konkretne spartaczone elementy dzieła filmowego.
Bo wynikać z tego zdania może, że "Smoleńsk" właściwie to nie jest taki zły, tylko kanalie z politycznego obozu wroga go chamsko i niesprawiedliwie obsobaczyły. Nic z tego nie jest prawdą.

A to jednak dziwne, że pisałeś tyle na jego temat i nawet go nie obejrzałeś.

_________________
Lista filmów po rekonstrukcji (aktualizacja 13.10.2023)
Rekonstrukcje wydane na Blu-ray (aktualizacja 17.08.2023)

E, o "Smoleńsku" pisaliśmy setki zdań lata przed jego nakręceniem...

Ale, ale, objawił się kolejny admirator tego filmu.

Wieczna prawda, aha...
W pogrzebie uczestniczyła cała wierchuszka PIS, PAD nadał order, min. Glińśki skonstatował:


Wynika, że ten absolutnie apolityczny twórca był najbardziej niedocenianym reżyserem epoki. Dziwne, że Oscara mu pośmiertnego nie wręczyli, można przecież było paru niegodnym szmundakom odebrać i wręczyć temu właściwemu i namaszczonemu na arcymistrza.

Tego nie mówił Terlecki, a napisał Kaczyński. Terlecki tylko odczytał jego list w kościele.

Mam nadzieję, że po pogrzebie politycy już zamilkną, zanim całkowicie zarżną pamięć tego naprawdę dobrego reżysera.

_________________
...i zdanżam na czas proszę pana! www.mariuszgorczynski.pl

Gliński walnął z grubej rury...
W dzień śmietci Krauzego natrafiłem przypadkowo na "Panoramę" w TVP2. Na temat reżysera wypiwiadali się: Kaczyński, Gliński właśnie, Dałkowska i Łaniewska.
Smutne podwójnie, bo nie zamieszczono żadnej wypowiedzi z "drugiej strony barykady", a do tego - wbrew temu, co mówiły wymienione osoby - po raz kolejny można było odnieść wrażenie, że poza "Smoleńskiem" ten reżyser nie zostawił po sobie nic wartego zapamiętania. To grube nieporozumienie i dodatkowy przykład na wykorzystywanie Krauzego do doraźnych celów politycznych, na co niestety Krauze swego czasu sam pozwolił.

_________________
My żyjemy!

.2-3 niezłe filmy w karierze to nieco za mało chyba na "naprawdę dobrego"? Dla mnie był zaledwie reżyserem przeciętnym i to pomijając kompletnie ostatnie arcy-dzieło, bo musiałbym porównywać go z Edem Woodem.

Nie, to nie za mało. Facet miał w dorobku nagrody w Łagowie, Koszalinie, Locarno, Gdańsku/Gdyni, Moskwie, Niepokalanowie, San Sebastian, Montrealu, Mińsku, Warszawie, Krakowie, a na festiwalu w San Remo, gdzie nagradza się kino autorskie dostał w 1988 nagrodę za całokształt twórczości. Trochę tego za dużo jak na "przeciętnego". Polecam przekwerendować np. roczniki "Filmu" i "Ekranu", a także "Kina". Da to pewien ogląd co do tego, jak oceniano jego twórczość na przestrzeni lat. Nie polecam natomiast wykręcać faktów tak, by pasowały do założonej tezy. W tym przypadku, że ktoś jest "jakiś" bo nakręcił "Smoleńsk". To koszmarne, fatalne ukoronowanie kariery Krauzego, ale nie zmienia to faktu, że był reżyserem o wiele większego formatu, niż "przeciętność". Recenzje i artykuły na szczęście pozostały i wbrew decyzjom samego Krauzego, co karel słusznie zauważył, pokazują jakie było rzeczywiste znaczenie jego twórczości. Nie był oczywiście jakimś Wajdą czy Hasem, ale zdecydowanie był artystą o autorskim, własnym spojrzeniu na świat, sięgającym po interesujące tematy. To, dlaczego postanowił pod koniec wszystko to poświęcić dla nakręcenia propagandowego koszmaru - pozostanie jego tajemnicą.

_________________
...i zdanżam na czas proszę pana! www.mariuszgorczynski.pl

Widać mamy widać skrajnie rózne pomysły, co znaczy dobry reżyser.

Wyraźnie napisałem, że pomijam nieszczęsny "Smoleńsk" z jego dorobku (bo musiałbym go uznać wtedy za anty-reżysera), a Ty udajesz, że tego nie widzisz.
Doceniam kilka jego b.dobrych filmów, co juz pisałem wielokrotnie, ale arcydzieł żadnych nie dostrzegłem i dlatego plasuję go jako przeciętnego reżysera. Nie słabego, nie beznadziejnego, przeciętny to przeciez znaczy nienajgorszy lub średni. Mogę miec taką opinię, czy to jest także "wykręcanie faktów"?
Ja jakoś nie dostrzegam żeby stworzył on własny, autorski styl,czy język filmowy, wykreował jakiś nowy trend, dokonał brawurowego zwrotu w sztuce czy choćby nakręcił kapitalną komedię. ("Monidło" jest świetne, ale to jedynie mała etiudka) Mogę wymienić ze 20-30 polskich reżyserów od niego (moim zdaniem) lepszych, no to jak mam go traktować za mistrza? Mistrzem on dla mnie nigdy nie był i nawet najwyższa nagroda w Niepokalanowie tego nie zmieni.
Mogę pod presją opinii publicznej nazwać go nawet utalentowanym, ale dość skąpo szafującym tym talentem potem na ekranie. Lepiej?
Świetny start, zapowiadający wiele i niestety prawie nic z tego się zostało w dalszej karierze. "Czarny czwartek" to dla mnie obraz absolutnie własnie: przeciętny i niewykorzystujący ładunku jaki w nim siedział.
Miejsce w historii filmu polskiego A. Krauze oczywiście ma, ale to raczej nie jest półka z tych najważniejszych i najistotniejszych. Kto wie, może w dokumencie nawet był ważniejszy niz w fabule?

Ale ja nie odbieram nikomu prawa traktowac go za ikonę filmu i ważnego twórcę. Każdy ma swoją prawdę i swoich idoli. A. Krauze moim idolem nigdy nie był, nawet 10 lat przed "Smoleńskiem", bardzo mi przykro, że kolejny raz zawiodłem oczekiwania...
Jak sobie przypomnę setki dyskusji na starym forum, to jego nazwisko jakoś przesadnie często nie było wspominane, co oczywiście żadnym dowodem jeszcze nie jest, ale o czymś tam MOŻE świadczyć.

Poproszę zatem o konkret, jaki to FAKT wykręciłem? No słucham.

Wreszcie. Doczekałem się momentu, w ktorym Chojrak (bardzo słusznie) ma gdzieś nagrody i opinie krytyki o jakimś tworcy i polega wyłącznie na swojej opinii i oglądzie. Zawsze się o to tłuklismy na forum
Też miałbym wahanie przed nazwaniem Krauzego naprawdę dobrym reżyserem. Bliżej mu było jednak do przeciętności.

_________________
Film to życie, z którego wymazano plamy nudy - Alfred Hitchcock.

A i owszem!
Ale na swoje usprawiedliwienie, to ja tam nieco cięższymi nagrodami miotałem niż Niepokalanów...