Pan Anatol napisał(a):
Nie chodzi mi o sam fakt posępności tonu, gdyby oryginał był posępny, to taka też powinna być ekranizacja.
Bohaterem opowiadania SpK jest upływ czasu, śmierć, rozpad - nie dla każdego jest to optymistyczna od razu historia...
Ale ten film NIE JEST ekranizacją literatury, jest artystycznym, samodzielnym odczytaniem prozy Schulza przez Hasa. SpK nigdy nie aspirował do bycia
ekranizacją. W nieocenionej Wikipedii czytam:
Swobodna adaptacja prozy Brunona Schulza, oparta głównie na opowiadaniu tytułowym ze zbioru Sanatorium pod Klepsydrą (1936) oraz opowiadaniu Wiosna z tego samego zbioruhttps://pl.wikipedia.org/wiki/Sanatoriu ... (film_1973)
Pan Anatol napisał(a):
Porównanie do Kafki nie ma nic do rzeczy, bo jednak dzieła Kafki i Schulza różnią się sporo i klimatem, i przesłaniem, choć podobieństwa, nie wątpię, też istnieją.
Dla jednych nie ma, dla innych jednak ma:
Cytuj:
Franz Kafka i Bruno Schulz to dwaj wybitni obywatele „Republiki Marzeń”, że użyję pięknej metafory Schulza. Obaj potrafili przemienić wnikliwą obserwację w proroctwo, opisując sny i koszmary tak precyzyjnie, jakby to były fakty z życia. Obaj rzucili światło na ludzką naturę i byli wizjonerami historii, w interesujący i znaczący sposób uzupełniając się wzajem.
http://brunoschulz.eu/blog/archiwa/1218http://culture.pl/pl/wydarzenie/kafka-s ... a-w-pradzePan Anatol napisał(a):
Polemizowałbym też z faktem, że każdy "żydowski" utwór sprzed Holokaustu powinien być interpretowany w jego kontekście...
A kto tak twierdzi? I jak zauważył celnie Karel, filmowe SpK jest dziełem POholokaustowym. Wyobrażasz sobie, że po tym co Has widział i przeżył, co stało się z Schulzem i z całym żydowskim światem, można było to kompletnie pominąć??? To dopiero było by dziwne...
Pan Anatol napisał(a):
W kontekście Schulza żadna ekranizacja nie będzie dobra, tak mi się przynajmniej wydaje. Nie wszystko można przedstawić przy pomocy filmu. "Sanatorium pod klepsydrą" to film sam w sobie wybitny, ale jako wolnostojące dzieło, a nie jako ekranizacja.
Widz w kinie chce zazwyczaj obejrzeć dobry film, czy on tam jest zgodny do przecinka z wzorcem literackim nikogo poza badaczami i skrajnymi purystami nie obchodzi. Po za tym, skoro przyznajesz powyżej, że praktycznie nie da się dobrze zekranizować Schulza, to skąd te grymaszenie? Has zrobił co mógł...
Pan Anatol napisał(a):
Ogólnie wydaje mi się, że dobra ekranizacja przenosi dzieło literackie jak najwierniej na ekran, bez wprowadzania daleko idących zmian.
...
Nie zawsze musi jednak z ten sposób powstać ciekawy film. Czasem się jednak to udaje, jak w wypadku serialowej "Lalki".
Tak, bo są ku temu liczne przyczyny. Nie da się wiernie zekranizować utworów poetyckich lub właśnie "marzeń sennych" Schulza czy Kafki, bo z czym niby miałyby być wierne te wizje ekranowe?
Literatura "dzieje się" w głowie czytelnika, film zaś konkretnie na ekranie. Jaka muzyka brzmi w opowiadaniu Schulza, jaki kolor miał strój Józefa, jak z detalami wyglądał sklep ojca? Tego wszystkiego nie wiemy, zatem twórca musi to wszystko wymyśleć "od siebie"- no, nie ma siły. Im większa "mglistość" tekstu, tym reżyserska ingerencja adaptacyjna
musi być większa. A przyznasz chyba, że proza Schulza jest z tych diabelnie mglistych? Byle rzemiecha nie bierze się do budowy odrzutowca, tak jak żaden śmiertelny z reżyserów nie porywa się na teksty Shulza...
I masz rację, nawet najwierniejsza adaptacja niczego nie gwarantuje, stąd bywa to
konkurencja wyjątkowo nisko punktowana w filmie fabularnym. Nie tu leżą konfitury. Ba, nie po to istnieje kino...
Ani "Lalka", ani "SpK" nie powstały jako scenariusze, ale siłą rzeczy łatwiej sfilmować realistyczną przecież kamerą realistyczny świat Prusa, niż szalone wizje umysłu Schulza. Siła serialu Bera też przecież nie leży w tym, że jest dość wierna tekstowi. Wystarczyłoby źle obsadzić np. Wokulskiego i cały serial szlag by trafił, choćby zaadoptowano tekst 1:1, co do jednej literki.