Przede wszystkim kadrowanie nie jest raczej robione podczas skanowania - skanuje się całą klatkę, a potem wycina odpowiedni fragment. Czasem rekonstruowana jest cała klatka, a czasem tylko to, co wycięto, nie bardzo się orientuję, jak to jest w polskich rekonstrukcjach. W każdym razie ktoś gdzieś chyba przechowuje te pełne klatki, czy to zrekonstruowane, czy nie, więc jeśli zapadnie taka decyzja, to można rekonstrukcję lub samo kadrowanie przeprowadzić jeszcze raz. Ta rekonstrukcja jest już dość stara, ci, którzy ją przeprowadzali, nie mieli jeszcze takiego doświadczenia i faktycznie przydałoby się ją zrobić jeszcze raz, ale chyba nie ma co na to liczyć w najbliższym czasie. Niestety tak to się złożyło, że za te najważniejsze filmy zabrano się na samym początku i teraz mają one najsłabsze rekonstrukcje. Natomiast na pewno nie było tak, że tę rekonstrukcję przeprowadzono na potrzeby TV (sam zresztą raz widziałem zrekonstruowane "Wesele" w kinie

) - klatkaż i 1080i to są rzeczy, które wprowadza się już do konkretnych masterów na konkretne pola eksploatacji, a nie przy samej rekonstrukcji.
Też nie było tak, że Kubrick czy Sobociński robili jakieś kilka wersji wspomnianych filmów z myślą o różnych sposobach kadrowania. Po prostu tak komponowali ujęcia, by były one poprawne przy różnym kaszetowaniu. Na przykład zostawiali trochę więcej miejsca nad głowami - w 1,66:1 będzie nad głową trochę nieba i to jest dobrze, w 1,75:1 będzie mniej nieba, ale nie będzie przycięty czubek głowy i to też jest dobrze. Myślę, że większość doświadczonych operatorów tak robiła. Jeśli Sobociński pamięta, że podczas realizacji "Wesela" zostawił na tyle tego marginesu, by kompozycja była prawidłowa również w 1,78:1, to właściwie nie będzie błędem również i takie kadrowanie.
Natomiast fakt faktem, że zazwyczaj w takich wypadkach oryginalnym formatem, który stosowano np. podczas premiery filmu, był format 1,66:1. Tak było i w wypadku "Barry'ego Lyndona" - Kubrick w owym liście do kinooperatorów, jeśli dobrze pamiętam, jako idealny określił format 1,66:1, ale dopuszczał też większe kaszetowanie, ale nie większe niż 1,75:1. Nie bardzo rozumiem, dlaczego niektóre filmy pozostawiono w 1,66:1 (np. "Panny z Wilka"), a niektóre wykadrowano do 1,78:1 (choć w tym momencie trzeba też zauważyć, że niektóre tytuły, które po rekonstrukcji są w tym formacie, nie zostały wykadrowane, a po prostu zawarto więcej materiału z boków kadru -
pozwolę sobie podlinkować mój post z forum Filmożerców, gdzie porównałem dwa kadry ze "Wszystko na sprzedaż", gdzie tak właśnie się stało). Wolałbym oczywiście, gdyby wszystkie filmy, które oryginalnie były kręcone z myślą o panoramie europejskiej 1,66:1, zostały zrekonstruowane i wydane w takich właśnie proporcjach. No ale jako że te rekonstrukcje zostały już przeprowadzone, a te wydania zostały wydane i nie ma co liczyć w najbliższym czasie na lepsze i doskonalsze, to wolę raczej utwierdzać się w przekonaniu, że to, co mamy, jest w miarę OK, niż grzmieć na internetowych forach i marzyć o nowych rekonstrukcjach.
