Bodo Kox zachwycił mnie "Człowiekiem z magicznym pudełkiem". Dla mnie - najlepszym filmem ostatniej dekady, filmem, który mnie szczerze zachwycił. Ale jednak w serial nie wsiąknę.

Natomiast zupełnie bulwersujące jest dla mnie to, że obcojęzyczne kwestie są zagadywane lektorem. Pół biedy, gdy dotyczy to zagranicznych filmów, choć też jestem gorącym zwolennikiem napisów, bo chcę słyszeć aktora. Ale w przypadku polskiego kina... No litości, przecież to jest brak szacunku dla pracy aktorów. Nawet jeśli niepolskich - to grających w polskim filmie.
Pamiętam scenę z moim udziałem z serialu "Boża podszewka. Część druga". To była scena aresztowania przez NKWD postaci granej przez Alana Andersza. W roli oficera NKWD, tego głównego, aktor litewski. Drugim enkawudzistą był Bene Rychter. Po rosyjsku z nimi dialogowali Izabela Dąbrowska i Marcin Sztabiński. Na szczęście Cywińska postawiła na napisy. Przecież gdyby lektor zagadał po polsku te dialogi, to by scenę można było równie dobrze w cholerę wyciąć. Nie sama treść słów była ważna, ale ich temperatura emocjonalna, pewne zawieszenia głosu, itp.
Zaglądając w obsadę "Ludzi i bogów" zauważyłem za to, że jedną z postaci jest Jadwiga Kuryluk. Pierwszy to chyba raz, gdy jej osoba pojawia się w kontekście wojennym, okupacyjnym, bo ona, zwłaszcza przez rolę w "Janie Serce" kojarzy się stricte z czasami powojennymi. A przecież była aktorką od 1936 roku.
_________________
...i zdanżam na czas proszę pana!
www.mariuszgorczynski.pl