Ja może nie "zjadę" serialu Morgensterna aż tak jak Chojrak, ale przyznaję, że to bardzo przeciętna produkcja. Przy takiej ekipie! Była już mowa o tym zresztą: Morgenstern, Starski, Korzyński, Samosiuk... Do tego klasowi aktorzy. I co wyszło? Stany średnie. Co najwyżej.
Akurat powolne tempo przeszkadzało mi najmniej, bo za kryminałami nie przepadam, a po "S.O.S" sięgnąłem głównie po to, by popatrzeć na kawałek obyczajowości epoki gierkowskiej w jej apogeum. I ten klimat w produkcji Morgensterna faktycznie czuć, a że jeszcze mamy trójmiejskie plenery w okresie letnim, to czuć go podwójnie (chociaż gdańszczanin Chojrak narzeka, że jednak mało tu Gdańska i chyba ma rację) i fajnie się to wszystko ogląda. Gorzej niestety ze scenariuszem i psychologią postaci. Chojrak pisał, że intryga jest absurdalna. To może za ostre określenie, ale naciągana na pewno, do tego momentami niespójna i - kilkukrotnie miałem takie wrażenie - niekonsekwentna w kwestii czasu akcji, tj. poprowadzona jest ona w ten sposób, że widzowi może się wydawać, iż coś miało miejsce parę dni temu, a okazuje się, że to było ledwie parę godzin wcześniej. Serial oglądałem uważnie, więc nie sądzę, że mi coś umknęło, najwyraźniej mamy po prostu do czynienia z trochę niechlujnym montażem i scenariuszowymi niedoróbkami.
Główny bohater mocno irytujący, zachowujący się nieodpowiedzialnie, lekkomyślnie, brawurowo a czasami wręcz głupio. Nie wiem czy twórcy "McGyvera" oglądali serial Morgensterna, ale Kostroń wydaje mi się dalekim krewnym amerykańskiego agenta.

Ja Kowalskiego bardzo lubię jako aktora, ale tu mnie wyjątkowo drażnił. Podobnie jak Ewa Borowik w roli jego córki, którą określiłbym mianem rozkapryszonego bachora z muchami w nosie, gdyby nie to, że grała dorosłą kobietę. Komorowska przez cały serial obnosi jedną zbolałą minę, jakby tworzyła jakąś autokarykaturę. Walczewski niemal zawsze gra ludzi rozchwianych psychicznie czy wręcz szalonych, więc niczym mnie nie zaskoczył. Może tylko tym, że przez niemal cały serial nosił perukę. Z kolei tak świetny aktor jak Wilhelmi nie miał w "S.O.S' w zasadzie nic do zagrania, bo jego bohater albo był pijany albo pijany i zszokowany jednocześnie.
Z całego gwiazdozbioru aktorskiego najwyżej oceniam Englerta, który chyba trochę się swoją rolą bawił. Nieźle wypadał też Kolberger. Danuta Kowalska nieprzekonująca aktorsko, ale ładna, a sceny w których rozmawia z Barszczewską i w ten czy inny sposób stara się uwieść Kostronia nawet zabawne i smakowite.
Było kilka scen, które mnie bardzo rozbawiły. Chojrak wspomniał o tej, w której główny bohater radzi sobie z panami z żyletką - to jedna z nich. Druga to ta w wiatraku, kiedy Stańczyk knebluję Elżbietę, robi groźno-szalone miny i spada mu peruka... Mało nie parsknąłem śmiechem, a chyba miało być niepokojąco.
Uśmiechnąłem się też, gdy Kolberger z nabożną czcią, niczym najdroższy alkohol, pił soczek owocowy z puszki. Dzisiaj trochę komicznie to wygląda, ale wtedy takie soki faktycznie uchodziły za coś wyjątkowego.
Pyszny był również napis na tej aptece, z której telefonował Kostroń: "Apteka narkotyków nie prowadzi".

Chciałbym dzisiaj zobaczyć takowy.
Wie ktoś może, od kiedy "S.O.S" jest na TVP VOD w wersji po rekonstrukcji (na której niewątpliwie dużo zyskał pod względem wizualnym)? Bo Chojrak blisko trzy lata temu pisał np. o kwestiach oświetleniowych, a po rekonstrukcji chyba wszystko prezentuje się bez zarzutu. Piszę "chyba" bo aż tak się na tym nie znam.
Odświeżyłem stary wątek i mocno się rozpisałem... Ale serial mam teraz na świeżo, bo przed chwilą skończyłem całość. Później już nie chciałoby mi się do tego wracać.
"S.O.S" mnie mocno rozczarował, z powodów, o których pisałem wyżej. Po takim twórcy jak Morgenstern i przy takiej ekipie spodziewałem się czegoś znacznie ciekawszego, a wyszło przeciętnie. Z sentymentu do aktorów i za specyficzny klimat daję 5/10, choć to jednak ocena troszkę naciągana.