karel napisał(a):
Nie zgodzę się. Kiedy ostatnio widziałeś film lub serial?
Dawno, fakt.
I musiał by mnie ktoś torturowac, bym ponownie obejrzał...

karel napisał(a):
Oczywiście jakieś wielkie kino to nie jest i daleko mu do "Pana Wołodyjowskiego", a tym bardziej do "Potopu"...
Koszmarnie daleko. To zupełnie inna kategoria. Doskoczyć do Łomnickiego, Olbrychskiego (w szczycie formy), Wichniarza, Pawlikowskiego, Pieczki jak widac się nie udało. A i Hoffman nie ten, co kiedyś - bez pomysłu.
karel napisał(a):
To po prostu całkiem solidna filmowa robota, z wyrazistymi rolami Domagarowa, Stupki, czy Kozłowskiego, z dobrymi zdjęciami i scenami batalistycznymi.
No właśnie, a gdzie główny bohater, jego oblubienica, gdzie Wołodyjowski, Zagłoba i reszta? NIMA. Niby są, a nima. Popłuczyny po wielkich poprzednikach. Co z tego, że nieźli aktorzy, skoro nic z tej wielkości tam nie pokazują?
Gdzie magia, gdzie drajw, humor, a choćby jakaś postać drugoplanowa na miarę Soroki, czy Kiemliczów? Gdzie melodyjnośći zaśpiew języka utworu Sienkiewicza? Strach na to patrzeć... I jeszcze Malajkat dobijający wszystko drewnianym aktorstwem. Przepraszam, ale ja wysiadam.