Forum Polskiego Kina

Teraz jest 22 grudnia 2024, 07:56

Strefa czasowa: UTC + 1 [ DST ]




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 143 ]  Przejdź na stronę... Poprzednia  1 ... 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12  Następna
Autor Wiadomość
PostNapisane: 23 października 2017, 14:28 

Dołączył(a): 07 cze 2016
Posty: 3422
Posty na Forum KP: 537
Jeśli Twoim zdaniem Hańcza i Bilewski przewyższają komediowym kunsztem JF i ST - to spoko. Tak ich widzisz, dla mnie jednak na dźwięk słów "aktor komediowy" szybciej staną przed oczami Fedorowicz i Tym niż Bilewski i Hańcza i tyle w temacie (co nie oznacza, bym Bilewskiemu czy Hańczy odejmował komediowego kunsztu). Dla mnie mieszczą się w czołówce, dla Ciebie nie i nie ma co tego wałkować.

Nie chodziło mi o miarę jaką daje popularność, ale o miarę jaką daje osadzenie się roli danego aktora w powszechnej świadomości. To nie jest to samo co popularność. Jeśli nie do końca pojąłeś co mam na myśli, jak piszesz - nie szkodzi. ;) Jak powiedział inny klasyk "to nie jest obowiązkowe". ;)

Bez wątpienia Tym w "Brunecie..." nie gra Lucka ciałem - a gra głosem. :) To jest głos Tyma, ale wykonawca na ekranie całkiem inny. Zapewne jakiś naturszczyk.

_________________
...i zdanżam na czas proszę pana! www.mariuszgorczynski.pl


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 23 października 2017, 14:52 

Dołączył(a): 07 cze 2016
Posty: 1807
Posty na Forum KP: 1006
W świadomości widza zaraz po tym pomnikowo-komediowym Kargulu jest dramatyczny Boryna, na przykład moja babcia chyba po równo,tak na zmianę nazywała Hańczę jednym albo drugim, gdy widziała go w innych produkcjach niż te o których napisałem wyżej... :)

_________________
...nie profesor, tylko satyr..


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 23 października 2017, 15:15 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 07 cze 2016
Posty: 3234
Lokalizacja: Szczecin
Posty na Forum KP: 6471
A to ciekawe. Dla mnie również Hańcza w "Chłopach" jest genialny, ale zawsze odnosiłem wrażenie, że - nie licząc Kargula - w powszechnej świadomości zapisał się bardziej jako Nowowiejski i Radziwiłł z filmów Hoffmana.

_________________
My żyjemy!


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 25 października 2017, 18:32 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 20 cze 2016
Posty: 1062
Posty na Forum KP: 6173
Rafal Dajbor napisał(a):
Nie chodziło mi o miarę jaką daje popularność, ale o miarę jaką daje osadzenie się roli danego aktora w powszechnej świadomości.
Że jak? Toż osadzenie się w powszechnej świadomości, to właśnie jest popularność! :shock:
Mroczkowie są chyba dość nie najgorzej osadzeni i co ma z tego wynikać?


Rafal Dajbor napisał(a):
.. dla mnie jednak na dźwięk słów "aktor komediowy" szybciej staną przed oczami Fedorowicz i Tym niż Bilewski i Hańcza
Rozumiem, dość trudno zresztą porównywać ten "kunszt komediowy". Jakość aktorstwa już o wiele łatwiej. Hańcza był profesorem w dziedzinie, gdzie Tym jedynie "przechodził z tragarzami". Jeżeli przyjmujemy, że aktorstwo to transformacja osobowości, to Tym transformował się wyjątkowo skromnie...
Jeszce na starym forum były rankingi najlepszych aktorów wszechwag, byli tam oczywiście i aktorzy stricte komediowi, nawet Chmielnik(!) się pojawił w czołówce u jednego forumowicza, ale jako żywo, nie było tam nigdzie ani Tyma, ani Fedorowicza. No chyba, że mam amnezję.
Przyjmijmy może ugodowo, że są to wybitni komicy, z tym absolutnie mogę się zgodzić.

Z tym Luckiem to coś tak czułem. Ciekawe kto poprawi?


Sebastian999 napisał(a):
W świadomości widza zaraz po tym pomnikowo-komediowym Kargulu jest dramatyczny Boryna,
Oj tak, to jego rola życia. Ale jako aktor pełną gębą umiał kapitalnie zagrać rolę i dramatyczną, i komediową. Z całym szacunkiem, ale trudno sobie wyobrazić, że Tym i Fedorowicz zagraliby postać Boryny... ;) To jest właśnie ta różnica między aktorem, a naturszczykiem. Fedorowicz był i jest znakomitym i doświadczonym estradowcem, kabareciarzem, więc przed kamerą czuje się jeszcze nie najgorzej, z Tymem już tak dobrze nie jest. Stąd prawie wszystkie jego role to niemal ten sam Dudała/Zenek. Zresztą to nie on te role stwarza, to jemu te postaci specjalnie (znając jego predyspozycje) napisano, a najczęściej napisał sam sobie. I był w nich świetny POMIMO swoich aktorskich braków. Wesoły Romek też wyszedł w Misiu kapitalnie, czy to od razu znaczy, że jest wspaniałym aktorem? Nie, on jest jedynie śmiesznym ulicznym grajkiem, a genialne dopiero było umiejscowienie jego występu w całym kontekście. Podobnie jest np.z Himilsbachem, toż to encyklopedyczny anty-aktor: brak wyglądu, dykcji, rzemiosła, umiejętności zapamiętania tekstu etc. Tym dzięki kumplom jakoś się dostał do szkoły aktorskiej i dwa lata z rozpędu tam został, Himilsbach nie maiłby szans nawet wejść na korytarz szkolny. Ale POMIMO to, jak wiemy z jego filmowej biografii, można było ograć te jego braki i nawet zrobić z nich atut. Jak ktoś potrzebował naturszczyka na ekranie, to go mógł dostać. :) Zatem można użyć kogoś takiego ze świetnym skutkiem, pytanie czy można oceniać to jako wielkie aktorstwo (jako kunszt rzemieślniczy)? Moim zdaniem nie. (Himilsbacha też jakoś nie pamiętam w tamtych rankingach nawet na dalszych pozycjach...)


Ostatnio edytowano 25 października 2017, 18:52 przez Chojrak, łącznie edytowano 1 raz

Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 25 października 2017, 18:41 

Dołączył(a): 07 cze 2016
Posty: 3422
Posty na Forum KP: 537
No właśnie rzecz w tym, że ja nie do końca się zgadzam z opinią, że aktorstwo to "transformacja osobowości". Np. Holoubek wprost przyznawał, że nic nie transformuje, a jedynie stawia siebie, Holoubka, w sytuacji granej postaci na zasadzie pewnej gry - "a gdybym to był ja". Stąd zresztą utyskiwania krytyków - piszących zwłaszcza w pierwszych latach działalności Holoubka w Warszawie w tonie "świetny, ale do diabła - zawsze taki sam" :)

Można się transformować jak Łomnicki czy Zapasiewicz, można być "zawsze takim samym" jak Holoubek, można też być jedynym w swoim rodzaju - jak Cybulski (kto to wie czy on na ekranie był non stop Cybulskim, czy odwrotnie - nawet na życie był wykreowaną postacią?), a można umieć doskonale błysnąć fleszem epizodu na pograniczu bycia sobą i kreacji, jak to potrafili choćby Gorczyński czy Hunko, a po dziś dzień potrafi Kotys. Można też bawić i śmieszyć jak Fedorowicz i Tym, choć niekoniecznie nadawać się do roli Boryny. I to wszystko nazywa się "aktorstwo".

Ale co do zaproponowanej ugody. ;) Tak, o to mi chodzi. To są to wybitni komicy. Estradowi, telewizyjni - od czasu do czasu także udzielający się w filmie. Dla mnie "komik" i "aktor komediowy" to pojęcia dość tożsame, ale rozumiem, że można je także różnicować.

I niestety - nie zgadzam się z tezą, że "osadzenie się w publicznej świadomości" to to samo co popularność. Popularność to moim zdaniem coś, co trwa "tu i teraz". Popularny jest i Borys Szyc, i Zenek Martyniuk, i Jarosław Kaczyński, i Margaret - każde w swojej dziedzinie.
"Osadzenie się w powszechnej świadomości" rozumiem jako bycie pamiętanym z pewnych dokonań niekoniecznie teraźniejszych. I za takie właśnie "osadzone w powszechnej świadomości" dokonanie uznaję np. rolę Ochódzkiego (ST) czy Filikiewicza (JF).

_________________
...i zdanżam na czas proszę pana! www.mariuszgorczynski.pl


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 25 października 2017, 19:26 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 20 cze 2016
Posty: 1062
Posty na Forum KP: 6173
Rafal Dajbor napisał(a):
No właśnie rzecz w tym, że ja nie do końca się zgadzam z opinią, że aktorstwo to "transformacja osobowości".
A to już sam St.Tym tak napisał w podanym wyżej cytacie. Bycie sobą aktorstwem chyba być nazwane nie może?


Rafal Dajbor napisał(a):
Np. Holoubek wprost przyznawał, że nic nie transformuje, a jedynie stawia siebie, Holoubka, w sytuacji granej postaci na zasadzie pewnej gry - "a gdybym to był ja". Stąd zresztą utyskiwania krytyków - piszących zwłaszcza w pierwszych latach działalności Holoubka w Warszawie w tonie "świetny, ale do diabła - zawsze taki sam" :)
Wysoko grasz! Przystawiać Holoubka w dyskursie o Tymie, no nieźle...
Holoubek zresztą jest marnym przykładem, bo to typowy aktor teatralny i kino nie było jego chlebem powszednim, a już zwłaszca role drugoplanowe. :)
Czy Andrzej Koenig, prof,. Tutka i Gustaw w Lawie byli tacy sami, to do końca nie wiem. Być może...
H. nie zagrałby być może tak udanie Palucha, jak Tym, z tym, że nie na pewno...

Rafal Dajbor napisał(a):
a można umieć doskonale błysnąć fleszem epizodu na pograniczu bycia sobą i kreacji, jak to potrafili choćby Gorczyński czy Hunko, a po dziś dzień potrafi Kotys. I to wszystko nazywa się "aktorstwo".
Oczywiście, tylko nikt nie stawia Kotysa, czy Hunko do pierwszej dwudziestki aktorskiej!
Rafal Dajbor napisał(a):
Tak, są to wybitni komicy. Estradowi, telewizyjni - od czasu do czasu także udzielający się w filmie. Dla mnie "komik" i "aktor komediowy" to pojęcia dość tożsame, ale rozumiem, że można je także różnicować.
Można i chyba nawet trzeba. Robert Górski jest niezłym komikiem, ale jaki z niego aktor? Podobnie np. Joanną Kołaczkowską, która zresztą zagrała w filmie razem z Tymem.

Rafal Dajbor napisał(a):

"Osadzenie się w powszechnej świadomości" rozumiem jako bycie pamiętanym z pewnych dokonań niekoniecznie teraźniejszych. I za takie właśnie "osadzone w powszechnej świadomości" dokonanie uznaję np. rolę Ochódzkiego (ST) czy Filikiewicza (JF).
Hanka Mostowiak jest chyba nadal pamiętana, choć zginęła czas jakiś temu? Niewolnicę Izaurę pamiętam nawet ja...
Są pamiętani przecież i zespół "Ich troje" i "Tercet egzotyczny", czyżbyś sugerował, że tylko prawdziwa wielkość jest trwale pamiętana?


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 25 października 2017, 20:04 

Dołączył(a): 07 cze 2016
Posty: 3422
Posty na Forum KP: 537
Nikt nie stawia Kotysa czy Hunki do pierwszej dwudziestki aktorskiej, ale gdybym miał znaleźć pierwszą dwudziestkę mistrzów epizodu (ale taką, w której znaleźliby się aktorzy naprawdę w epizodach celujący, a nie tacy jak Chojnacka czy Ordon, Lutkiewicz czy Machowski - którzy OBOK dużych ról grali TAKŻE epizody) - to już bym się nad ich kandydaturami poważnie zastanawiał.

"Osadzenie się w powszechnej świadomości" oznacza dokładnie to co napisałem. Czasem dotyczy dokonań prawdziwie wielkich, a czasem np. ciekawych i zabawnych. Różnych. Hanka Mostowiak jest trwale pamiętana? Hmmm, gdybyś mi w powyższym wpisie nie przypomniał, to już bym nie pamiętał. ;)

Oj, nie wiem, czy bycie sobą nie może być nazwane aktorstwem. ;) Przypomina mi się zaraz przygoda która przydarzyła się Chaplinowi. Namówiony przez przyjaciół wziął incognito udział w konkursie sobowtórów Chaplina i zajął 27 miejsce. Doskonale tę przygodę zapamiętał i powtarzał, że nieraz najtrudniej to po prostu będąc aktorem - być sobą, grać prosto, nic nie kreować. Naprawdę nieraz granica między aktorstwem a byciem sobą, między graniem, a odsłanianiem przed kamerą jakichś elementów własnej osobowości jest tak cienka, że ja bym się nie odważył wprost postawić tezy, iż "bycie sobą nie może być nazwane aktorstwem".

Podobnie jak nie jestem tak do końca pewny, czy pp. Fedorowicz i Tym są u Barei sobą... Moim zdaniem co nieco tam jednak grają... Dla mnie są to polscy komediowi aktorzy filmowi i estradowi. Ale spoko, jak dla mnie nie ma się o co spierać. Jak dla mnie słowo "aktor" jest dość pojemne i obejmuje także artystów kabaretowych na przykład. Jeśli Ty je zawężasz - Twoje prawo.

_________________
...i zdanżam na czas proszę pana! www.mariuszgorczynski.pl


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 26 stycznia 2018, 17:00 

Dołączył(a): 07 cze 2016
Posty: 3422
Posty na Forum KP: 537
Właśnie się dowiedziałem, że doradczyni prezydenta Wrocławia do spraw seniorów nazywa się Walentyna Wnuk. :)

Ciekawie, czy podobała jej się "piosenka pana Kor... Koracza o zdrowiu" którą jak wiadomo "by chciała najbardziej usłyszeć". :D

_________________
...i zdanżam na czas proszę pana! www.mariuszgorczynski.pl


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 30 stycznia 2018, 12:48 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 20 cze 2016
Posty: 1062
Posty na Forum KP: 6173
Rafal Dajbor napisał(a):
Hanka Mostowiak jest trwale pamiętana? Hmmm, gdybyś mi w powyższym wpisie nie przypomniał, to już bym nie pamiętał. ;)
Ależ oczywiście, że jest, mało tego weszła do kultowych postaci, a jej tragiczna śmierć filmowa stała się synonimem "paździerza". że tak powiem.
Rafal Dajbor napisał(a):
. Naprawdę nieraz granica między aktorstwem a byciem sobą, między graniem, a odsłanianiem przed kamerą jakichś elementów własnej osobowości jest tak cienka, że ja bym się nie odważył wprost postawić tezy, iż "bycie sobą nie może być nazwane aktorstwem".
Umiejętne odsłanianie własnej osobowości nie jest znowu takie proste i udaje się tylko najlepszym. To też swoistego rodzaju kreacja - odsłonić swoje wnętrze. U Barei żaden z nich nich za bardzo się nie odsłania, bo i nie to tam przecież chodziło. Oni maja być śmieszni. I są. Tym gra chama i prostaka, Fedorowicz fajtłapę - w życiu są wszak tego przeciwieństwem.

Rafal Dajbor napisał(a):
Podobnie jak nie jestem tak do końca pewny, czy pp. Fedorowicz i Tym są u Barei sobą... Moim zdaniem co nieco tam jednak grają... .
Oczywiście. Co nie co. Są tam zresztą kapitalni, trudno jednak np. pomyśleć o nich np.w dramatach Ibsena... ;)
Obaj zresztą wyjątkowo sceptycznie podchodzą do swoich aktorskich wyczynów, co świadczy o ich sporej inteligencji i wybitnym obiektywizmie. Obu bardzo cenię i podziwiam. :)
Umieściłbym ich w gatunku: genialni amatorzy. Rzeczywiście w specyficznych warunkach mogą zakasować największych gigantów aktorskich.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 30 stycznia 2018, 13:41 

Dołączył(a): 07 cze 2016
Posty: 3422
Posty na Forum KP: 537
A ja umieściłbym ich w gatunku - znakomici aktorzy komediowi.

Możliwość zagrania w dramatach Ibsena nie jest weryfikacją umiejętności komediowych.

_________________
...i zdanżam na czas proszę pana! www.mariuszgorczynski.pl


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 30 stycznia 2018, 16:05 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 20 cze 2016
Posty: 1062
Posty na Forum KP: 6173
Rafal Dajbor napisał(a):
Możliwość zagrania w dramatach Ibsena nie jest weryfikacją umiejętności komediowych.
Komediowych nie, ale aktorskich już tak. Nie polemizujemy, czy oni potrafią być śmieszni i mają poczucie humoru, to bez wątpienia!
Wszelkie ostre rozgraniczenia są tu rzeczywiście trudne, przyznaję.
Ale aktor komediowy to wg mnie trochę więcej niż komik. Traktuję tu aktorstwo jako zawód i rzemiosło. W tym kontekście ani Tym, ani Fedorowicz sami się za aktorów nie uważają.

Ale w sumie, jakie to ma znaczenie? Grunt, że bawią i śmieszą. :)


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 30 stycznia 2018, 16:08 

Dołączył(a): 07 cze 2016
Posty: 3422
Posty na Forum KP: 537
Chojrak napisał(a):

Ale w sumie, jakie to ma znaczenie? Grunt, że bawią i śmieszą. :)


I w dodatku chętnie wypowiedzieli się na potrzeby mojej strony o Gorczyńskim, co świadczy, że oprócz bycia zabawnymi, potrafią być także życzliwymi i pomocnymi. Tu pełna zgoda. ;)

_________________
...i zdanżam na czas proszę pana! www.mariuszgorczynski.pl


Góra
 Zobacz profil  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 143 ]  Przejdź na stronę... Poprzednia  1 ... 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12  Następna

Strefa czasowa: UTC + 1 [ DST ]


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 4 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
Powered by: - HOSTINGHOUSE