Forum Polskiego Kina

Teraz jest 22 grudnia 2024, 12:38

Strefa czasowa: UTC + 1 [ DST ]




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 15 ]  Przejdź na stronę... 1, 2  Następna
Autor Wiadomość
PostNapisane: 7 sierpnia 2017, 01:46 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 25 cze 2016
Posty: 1259
Lokalizacja: Ostrowiec Świętokrzyski
Nie jestem pewien, w jakim stopniu takie zjawisko występuje w kinie światowym, ale jeśli chodzi o kino polskie, zauważyłem, że reżyserzy polscy bardzo często mają świetne debiuty - często wręcz lepsze od późniejszych filmów. :) (Mam konkretnie na myśli pełnometrażowe debiuty fabularne, ale to chyba wszyscy rozumiemy pod pojęciem "debiut"). Na przykład:

- "Trzecia część nocy" Żuławskiego - moim zdaniem świetny film i najlepszy film Żuławskiego, jaki widziałem. Późniejsze jego filmy wydają mi się również ciekawe, ale jakby rozbuchane, o przesadzonych środkach wyrazu i przeintelektualizowanych dialogach. Natomiast "Trzecia część nocy" wykorzystuje bardziej umiarkowaną stylistykę i język gnomiczny, tzn. w formie różnych sentencji i myśli, co jednak moim zdaniem daje o wiele bardziej ciekawy i znaczący efekt niż np. dialogi w "Na srebrnym globie".

- "Struktura kryształu" Zanussiego - to, obok "Iluminacji", jeden z moich ulubionych filmów Zanussiego. Chociaż w latach 70. i 80. też tworzył ciekawe i dobre filmy, to jednak nie dorównują one tym dwóm jeśli chodzi o wrażenie, jakie na mnie zrobiły.

- "Żywot Mateusza" Leszczyńskiego - to ten film zainspirował mnie do założenia tego tematu. Widziałem jeszcze "Konopielkę" i "Siekierezadę" i to obydwa dobre filmy z charakterystycznymi dla Leszczyńskiego poetyckością i ładnymi zdjęciami, ale "Żywot Mateusza" zawiera nie tylko to, ale również bardziej zrozumiałą i czytelną symbolikę i, co chyba zadecydowało o mojej wyższej ocenie, sympatyczniejszego bohatera, w którego jakby łatwiej się wczuć (Pradera z "Siekierezady" był też sympatyczny, ale nie zawsze rozumiałem jego motywy, natomiast Kaziuk z "Konopielki" mnie po prostu wkurzał).

Jest jeszcze więcej przykładów, np. Konwicki i "Ostatni dzień lata", Munk i "Człowiek na torze", Has i "Pętla", Polański i "Nóż w wodzie" Machulski i "Vabank", Smarzowski i "Wesele", Kieślowski i "Blizna", Morgenstern i "Do widzenia, do jutra" i jeszcze na pewno paru innych, ci jednak twórcy wydali jeszcze porównywalne bądź lepsze dzieła.

Kontrprzykłady? Np. "Pokolenie" Wajdy - to dobry film, no ale jednak dwa następne o wiele lepsze. :) Albo Andrzej Kondratiuk - "Dziura w ziemi" to nie najgorszy, ale też nie najlepszy film.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 7 sierpnia 2017, 09:16 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 07 cze 2016
Posty: 3234
Lokalizacja: Szczecin
Posty na Forum KP: 6471
Ciekawy temat, choć z niektórymi Twoimi typami bym polemizował (np. mam spore wątpliwości czy - udany skądinąd - debiut Kieślowskiego przewyższa jego późniejsze dokonania).
Ja dodam Waldemara Dzikiego, którego debiutancka "Kartka z podróży" jest chyba jednym z lepszych polskich obrazów o Holokauście. Poźniej Dziki nawet przez chwilę nie zbliżył się do poziomu z debiutu. Podobnie zresztą jak Filip Zylber - zadebiutował ciekawą ekranizacją "Pożegnania z Marią", a później... :roll:
Z kontrprzykładów przychodzi mi na myśl Krzysztof Krauze. "Nowy Jork - czwarta rano" nie należy może do filmów wyjątkowo nieudanych, ale wielkie kino to nie jest i po takim debiucie wcale nie było oczywiste, że Krauze z czasem stanie się tak dojrzałym twórcą, mającym na koncie kilka naprawdę bardzo wartościowych tytułów.

_________________
My żyjemy!


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 7 sierpnia 2017, 09:33 

Dołączył(a): 07 cze 2016
Posty: 3423
Posty na Forum KP: 537
Kontrprzykład to wg mnie także Piotr Szulkin. Jego debiutancki "Golem" jest mocno.... no, debiutancki. :) Rozchwiany myślowo, niespójny, kawałkami "artystowsko" wydziwaczony. Nie wytrzymuje porównania z właściwie żadnym z jego późniejszych filmów, a zwłaszcza z następną po nim "Wojną światów - następnym stuleciem", filmem genialnym, ponadczasowym, pełnym artystycznie i precyzyjnym intelektualnie jak lancet.

_________________
...i zdanżam na czas proszę pana! www.mariuszgorczynski.pl


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 7 sierpnia 2017, 09:55 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 07 cze 2016
Posty: 3234
Lokalizacja: Szczecin
Posty na Forum KP: 6471
Szulkina nie wymieniłem, bo akurat "Golem" należy do moich ulubionych filmów tego reżysera. :)

_________________
My żyjemy!


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 7 sierpnia 2017, 12:06 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 25 cze 2016
Posty: 1259
Lokalizacja: Ostrowiec Świętokrzyski
Faktycznie zastanawiałem się, czy wymienić "Golema", ale wydawało mi się, że to raczej uznany film. :) Ale o wiele bardziej podobały mi się jego późniejsze dokonania.

Co do Kieślowskiego, "Blizna" na pewno nie jest lepsza od jego późniejszych filmów; ta krótka lista, którą umieściłem na końcu zawiera tych twórców, którym później szło równie dobrze lub nawet lepiej, zresztą dodałem taki dopisek na końcu. ;) Ale wszystkie te filmy są faktycznie bardzo dobre.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 7 sierpnia 2017, 12:28 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 07 cze 2016
Posty: 3234
Lokalizacja: Szczecin
Posty na Forum KP: 6471
Pan Anatol napisał(a):

Co do Kieślowskiego, "Blizna" na pewno nie jest lepsza od jego późniejszych filmów; ta krótka lista, którą umieściłem na końcu zawiera tych twórców, którym później szło równie dobrze lub nawet lepiej, zresztą dodałem taki dopisek na końcu. ;)

Faktycznie, nie zauważyłem... :mrgreen:

_________________
My żyjemy!


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 26 września 2017, 19:55 

Dołączył(a): 07 cze 2016
Posty: 3423
Posty na Forum KP: 537
Trzeba przyznać, że Piotr Domalewski zalicza właśnie niezły debiut jeśli chodzi o film pełnometrażowy. Debiut na Złote Lwy. Co w temacie poświęconym debiutom polskich reżyserów - wypada odnotować. :)

_________________
...i zdanżam na czas proszę pana! www.mariuszgorczynski.pl


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 28 września 2017, 18:26 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 20 cze 2016
Posty: 1062
Posty na Forum KP: 6173
Pan Anatol napisał(a):
...jeśli chodzi o kino polskie, zauważyłem, że reżyserzy polscy bardzo często mają świetne debiuty - często wręcz lepsze od późniejszych filmów.
...
... ale "Żywot Mateusza" zawiera nie tylko to, ale również bardziej zrozumiałą i czytelną symbolikę i, co chyba zadecydowało o mojej wyższej ocenie, sympatyczniejszego bohatera, w którego jakby łatwiej się wczuć ..

Ale zaraz, zaraz, sympatyczniejszy bohater ma być miernikiem jakości filmu? Dosyć odważne podejście... Który z trzech bohaterów "Ziemi obiecanej" (okrzykniętej filmem wszechczasów) jest ten sympatyczny? ;)

Teza o jakiejś wyjątkowości debiutów polskich reżyserów jest raczej mocno naciągana moim zdaniem.
Napisałeś "bardzo często", a dałeś zaledwie kilka przykładów i to dość mocno dyskusyjnych:

Zanussi, Polański, Has, Munk, Konwicki - każdy z nich stworzył PÓŹNIEJ arcydzieła, co najmniej tak dobre (lub lepsze), jak własny debiut. Podobnie jak Wajda, Kondratiuk, Kieślowski, Bareja, Kutz, Kawalerowicz, Morgenstern, Nasfeter, Falk, Ford, Petelscy, Bajon, Majewski, Zaorski i inni.

"Żywot Mateusza" Leszczyńskiego jest istotnie piękny, ale porównywanie z (równie piękną) "Konopielką" jest trudne, bo to gatunkowo odmienne kino. Oba filmy są świetne. Także i tu, teorii "równi pochyłej" nie da się zastosować.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 28 września 2017, 19:35 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 25 cze 2016
Posty: 1259
Lokalizacja: Ostrowiec Świętokrzyski
Chojrak napisał(a):
Ale zaraz, zaraz, sympatyczniejszy bohater ma być miernikiem jakości filmu? Dosyć odważne podejście... Który z trzech bohaterów "Ziemi obiecanej" (okrzykniętej filmem wszechczasów) jest ten sympatyczny? ;)


Nie, sympatyczny bohater nie jest miernikiem jakości filmu, ale może wpłynąć na moje osobiste lubienie lub nielubienie danego filmu, co wpływa też na moją ogólną ocenę. ;) Bardzo mi trudno lubić film, którego główny bohater jest dla mnie denerwujący lub wręcz odrzucający, stąd nie przepadam za "Konopielką", bo denerwuje mnie Kaziuk i ogólnie takie zaściankowe myślenie, jakie reprezentuje przez większość filmu. (Oczywiście zdaję sobie sprawę, że film nie jest jakąś gloryfikacją takiego myślenia ;) ). Natomiast Matis z "Żywota Mateusza" też był prostym człowiekiem, ale jego postać miała w sobie jakąś mądrość, jakąś ujmującą prostotę; nie kaziukowe zamknięcie w sobie, swoich przyzwyczajeniach, zwyczajach, ale przeciwnie - otwarcie na innych ludzi, na naturę. Jest w tym coś bardzo wzruszającego.

Obiektywnie rzecz biorąc, faktycznie, "Konopielka" zapewne nie ustępuje "Żywotowi Mateusza", na pewno nie pod względem wizualnym - w tej kwestii obydwa filmy są nienaganne. Uczyniłem takie porównanie nie tylko dlatego, że to filmy tego samego reżysera, ale przede wszystkim dlatego, że jeden z nich bardzo mi się spodobał dzięki głównemu bohaterowi, a drugi przez głównego bohatera spodobał mi się mniej. To oczywiście wyłącznie moje subiektywne wrażenie, którym jednak zdecydowałem się podzielić jakby na przekór, bo wydaje mi się, że bardziej znanym i cenionym z tych dwóch filmów jest "Konopielka".


"Ziemia obiecana" to akurat dość ciekawy przykład, bo wydaje mi się, że w większości mamy sympatię do jej bohaterów i kibicujemy ich przedsięwzięciu, pomimo iż dostrzegamy te wszystkie świństwa, których się dopuszczają... Choć zachowują się niemoralnie i bywają okrutni, to jednak nie zawahałbym się nazwać tych bohaterów sympatycznymi.


Wracając jednak do tematu debiutów: faktycznie, moją tezę można by uznać za trochę naciąganą. ;) Założyłem ten temat, żeby sprowokować jakąś dyskusję i moją główną inspiracją była chyba bardzo mała aktywność na forum. ;) Ale też chciałem się podzielić świeżymi jeszcze wówczas pozytywnymi wrażeniami po obejrzeniu "Żywota Mateusza".

Dlatego nie będę tej tezy jakoś specjalnie bronił, ale jednak jest w niej trochę prawdy. Debiut zazwyczaj kojarzy się z czymś trochę nieporadnym, nie do końca udanym, jako utwór niedoświadczonego twórcy. Tutaj natomiast często mamy do czynienia z dojrzałymi i imponującymi dziełami.

W "Trzeciej części nocy" jest moim zdaniem idealny balans między konwencją a skłonnością Żuławskiego do ekscesów, że wyrażę się w taki prosty sposób, co w efekcie daje tajemniczy i zaskakujący film. Widziałem jeszcze tylko dwa polskie filmy Żuławskiego, ale odniosłem wrażenie, że w nich ta druga skłonność znacznie przeważała (choć nadal są to filmy w jakiś tam sposób imponujące, szczególnie "Na srebrnym globie").

Zanussi z pewnością stworzył kilka wielkich dzieł, ale na mnie osobiście "Struktura kryształu" zrobiła największe wrażenie. Może to kwestia tego, że tylko ten film Zanussiego obejrzałem dwa razy. Bardzo chętnie zrobię to z jego pozostałymi filmami. ;) Ale tak czy owak jest w "Strukturze..." coś wzruszającego - taka subtelna pochwała prostoty, prostego, szczerego życia, jest coś metafizycznego w tej prostocie, w tym prowincjonalnym zimowym krajobrazie. I jeszcze dwaj podobni, ale jednak bardzo różni główni bohaterowie. Jeden zajmuje się zaawansowaną fizyką, a drugi porzucił tą zaawansowaną fizykę na rzecz prowadzenia wiejskiej stacji meteorologicznej, a zamiast prac naukowych czyta filozofów. Naukowiec uważa to za regres i w dzisiejszym świecie sporo ludzi by się z nim zgodziło, natomiast reżyser polemizuje z taką oceną, pokazując nam kilka dni z pięknego, prostego życia bohatera. Dużo można by pisać, w każdym razie ja odniosłem wrażenie, że to bardzo mądry film. Nie mówię, że inne filmy Zanussiego nie są mądre, po prostu muszę je zobaczyć jeszcze raz, żeby lepiej się na ten temat wypowiedzieć.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 28 września 2017, 20:19 

Dołączył(a): 07 cze 2016
Posty: 1807
Posty na Forum KP: 1006
Pan Anatol napisał(a):
To oczywiście wyłącznie moje subiektywne wrażenie, którym jednak zdecydowałem się podzielić jakby na przekór, bo wydaje mi się, że bardziej znanym i cenionym z tych dwóch filmów jest "Konopielka".


Myślę, że jednak bardziej ceniony jest ,,Żywot Mateusza"...


Pan Anatol napisał(a):
"Ziemia obiecana" to akurat dość ciekawy przykład, bo wydaje mi się, że w większości mamy sympatię do jej bohaterów i kibicujemy ich przedsięwzięciu, pomimo iż dostrzegamy te wszystkie świństwa, których się dopuszczają... Choć zachowują się niemoralnie i bywają okrutni, to jednak nie zawahałbym się nazwać tych bohaterów sympatycznymi.


Tych świństw tak dużo nie ma...a jeden z nich Maks Baum po za słabością do płci pięknej...młodej :), to przecież całkiem porządny gość...



Pan Anatol napisał(a):
Zanussi z pewnością stworzył kilka wielkich dzieł, ale na mnie osobiście "Struktura kryształu" zrobiła największe wrażenie. Może to kwestia tego, że tylko ten film Zanussiego obejrzałem dwa razy. Bardzo chętnie zrobię to z jego pozostałymi filmami. ;) Ale tak czy owak jest w "Strukturze..." coś wzruszającego - taka subtelna pochwała prostoty, prostego, szczerego życia, jest coś metafizycznego w tej prostocie, w tym prowincjonalnym zimowym krajobrazie. I jeszcze dwaj podobni, ale jednak bardzo różni główni bohaterowie. Jeden zajmuje się zaawansowaną fizyką, a drugi porzucił tą zaawansowaną fizykę na rzecz prowadzenia wiejskiej stacji meteorologicznej, a zamiast prac naukowych czyta filozofów. Naukowiec uważa to za regres i w dzisiejszym świecie sporo ludzi by się z nim zgodziło, natomiast reżyser polemizuje z taką oceną, pokazując nam kilka dni z pięknego, prostego życia bohatera. Dużo można by pisać, w każdym razie ja odniosłem wrażenie, że to bardzo mądry film. Nie mówię, że inne filmy Zanussiego nie są mądre, po prostu muszę je zobaczyć jeszcze raz, żeby lepiej się na ten temat wypowiedzieć.


Film mądry, ale myślę, że reżyser nie staje zdecydowanie bo żadnej stronie "sporu"...a co do filmu życia Krzysztofa Zanussiego, to myślę, że jednak ,,Barwy ochronne". I nie chodzi mi tutaj konkretnie o moje zdanie na ten temat, ale o w wielu ankietach jakie miałem okazję widzieć, to ,,Barwy.." zdecydowanie pojawiały się najczęściej...

_________________
...nie profesor, tylko satyr..


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 28 września 2017, 21:06 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 25 cze 2016
Posty: 1259
Lokalizacja: Ostrowiec Świętokrzyski
Sebastian999 napisał(a):
Myślę, że jednak bardziej ceniony jest ,,Żywot Mateusza"...


To dobrze w takim razie. :)

Sebastian999 napisał(a):
Tych świństw tak dużo nie ma...a jeden z nich Maks Baum po za słabością do płci pięknej...młodej :), to przecież całkiem porządny gość...


Ale ma za złe ojcu to, że poważnie i uczciwie traktuje swoich pracowników, choć to nieopłacalne. Trochę jednak tych świństw by się znalazło i raczej nie nazwałbym żadnego z bohaterów "Ziemi obiecanej" porządnym. Sympatycznym tak, bo to odnosi się bardziej do wrażenia, jakie ktoś na nas wywiera, niż do tego, jaki naprawdę jest.

Sebastian999 napisał(a):
Film mądry, ale myślę, że reżyser nie staje zdecydowanie bo żadnej stronie "sporu"...a co do filmu życia Krzysztofa Zanussiego, to myślę, że jednak ,,Barwy ochronne". I nie chodzi mi tutaj konkretnie o moje zdanie na ten temat, ale o w wielu ankietach jakie miałem okazję widzieć, to ,,Barwy.." zdecydowanie pojawiały się najczęściej...


Niby tak się mówi, że Zanussi zawsze (a przynajmniej przez większość swojej kariery) stara się być obiektywny i przedstawiać sprawę bez ostatecznego jej rozwiązania, w tym wypadku jednak myślę, że bliższy był mu ten bohater, który fizykę w większości porzucił - w końcu to jego życie było pokazane w tak piękny sposób. Poza tym w końcu temu drugiemu nie udaje się go przekonać do powrotu do nauki. Oczywiście są to jakieś subtelne sprawy, nie ma rzecz jasna jakiegoś łopatologizmu, tylko delikatne odniesienia. Może też się mylę.

Zresztą u Zanussiego była trochę podobna sytuacja - ukończył studia fizyczne (czy nawet nie ukończył, nie pamiętam), które w końcu do niczego mu się nie przydały, bo postanowił skierować swoje życie ku czemuś zupełnie innemu.

Co do "Barw ochronnych", to oczywiście film powszechnie uważany jako najlepszy film Zanussiego, więc jeśli też bym tak uważał, to nie powtarzałbym już i tak znanej opinii. ;)


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 28 września 2017, 21:11 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 20 cze 2016
Posty: 1062
Posty na Forum KP: 6173
Pan Anatol napisał(a):
Natomiast Matis z "Żywota Mateusza" też był prostym człowiekiem, ale jego postać miała w sobie jakąś mądrość, jakąś ujmującą prostotę; nie kaziukowe zamknięcie w sobie, swoich przyzwyczajeniach, zwyczajach, ale przeciwnie - otwarcie na innych ludzi, na naturę. Jest w tym coś bardzo wzruszającego.
Owszem, ale Matis jest wyraźnie człowiekiem upośledzonym, niezdolnym do samodzielnego życia, co oczywiście nie stawia go jakoś gorzej, ale należy o tym jednak pamiętać.
Pan Anatol napisał(a):
wydaje mi się, że bardziej znanym i cenionym z tych dwóch filmów jest "Konopielka".
Poza Polską to może bardziej znany i ceniony jest "Żywot Mateusza"? To w końcu ekranizacja skandynawskiej prozy, a i uniwersalność filmu jest spora. W "Konopielce" dość ważny jest język - gwara. Jak jest, to nie wiem.

Pan Anatol napisał(a):
Debiut zazwyczaj kojarzy się z czymś trochę nieporadnym, nie do końca udanym, jako utwór niedoświadczonego twórcy. Tutaj natomiast często mamy do czynienia z dojrzałymi i imponującymi dziełami.
To prawda. Nie ma może doświadczenia, ale za to jest świeżość.
Pan Anatol napisał(a):
Nie mówię, że inne filmy Zanussiego nie są mądre, po prostu muszę je zobaczyć jeszcze raz, żeby lepiej się na ten temat wypowiedzieć.
Oj, to dobrze. :)

Sebastian999 napisał(a):
Tych świństw tak dużo nie ma...a jeden z nich Maks Baum po za słabością do płci pięknej...młodej :), to przecież całkiem porządny gość...
Żartowniś...
Wszyscy oni są kanaliami, choć Baum może i najmniejszą. Oto wydziera staremu ojcu forsę na swój biznes, Welt kradnie sporą sumę pożyczoną mu przez znajomego. Ale to wszystko pikuś wobec Borowieckiego, który zdradza swoją narzeczoną, ma w nosie niedolę innych, wyzyskuje miłość i posag zakochanej w nim kobiety, rzucając ją natychmiast gdy potrzebuje pieniędzy, wreszcie każący strzelać do strajkujących, bezbronnych robotników. Amoralny cynik, o jego krzywoprzysięganiu na święty obraz już nawet nie wspominam... ;) Po prostu ideał. :shock:

Trzy kanalie, a oderwać wzroku nie możemy, czemu? Bo są autentyczni, wiarygodni, wreszcie są jakimś zogniskowanym obrazem tamtych spraw, problemów. Chcemy wierzyć w ich świat. Zatem można cenić film z bohaterem, którego czynów absolutnie nie pochwalamy.

Pan Anatol napisał(a):
Zresztą u Zanussiego była trochę podobna sytuacja - ukończył studia fizyczne (czy nawet nie ukończył, nie pamiętam), które w końcu do niczego mu się nie przydały, bo postanowił skierować swoje życie ku czemuś zupełnie innemu.
Jesteś tego pewny, że do niczego? Mało kto sportretował naukowców, tak jak on: Zaliczenie, Struktura kryształu, Iluminacja, Za ścianą, Spirala, Barwy ochronne.
Zanussi oprócz fizyki, studiował jeszcze filozofię.


Góra
 Zobacz profil  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 15 ]  Przejdź na stronę... 1, 2  Następna

Strefa czasowa: UTC + 1 [ DST ]


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 9 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
Powered by: - HOSTINGHOUSE