Nominacja w kategorii WIELKI WĄŻ - NAJGORSZY FILM ROKU nie implikuje uznania przez jury filmu za "kiepski film"?
A to dobrze wiedzieć.
Pozostałych (szesnaście!) nominacji tak jakoś z tragarzami akurat przechodziło przypadkowo...
Przecież nie musimy zgadywać, jest bowiem zaznaczone za co KONKRETNIE nominowano dany film.
W przypadku "Smoleńska" -
"za powrót do kina socrealistycznego w jego najczystszej postaci (tylko z odwróconymi biegunami)".
Za ŻENUJĄCY FILM NA WAŻNY TEMAT, takoż.
Akurat "Smoleńsk" jak rzadko który zasługuje na tak ciepłe przyjęcie i uznanie jury (z dwoma zastrzeżeniami wcześniej sygnalizowanymi), bo to wyjątkowo nieudolny i beznadziejny film. Mogę coś o tym powiedzieć, bo ten film
widziałem.
Aha, i nie ma oczywiście kategorii "poniżej godności", tylko "poniżej talentu" - to dość dalekie od siebie aspekty. Tak, jest to zakamuflowany wyraz uznania , ale także jednoczesnej przygany (za obniżkę formy).
W tej kategorii "Smoleńsk" jednak nie istnieje, zupełnie zresztą słusznie, bo zawodowcy zagrali tam zawodowo i bez większych wtop.
Cytuj:
Rozbawiły mnie w szczególności: "najbardziej żenująca scena" i "najgorszy efekt specjalny". Uważam, że taka antygala jest naszemu środowisku bardzo potrzebna, w kontrze na przykład do nabzdyczonych Orłów czy Telekamer. To jeden wielki fałsz, którym jesteśmy karmieni, a Węże to rodzaj antidotum na hipokryzję panującą w Polsce. Nakłaniam kolegów aktorów do większego dystansu. Powiedzmy sobie szczerze: aktor już dawno przestał być narodowo-wyzwoleńczym Feniksem, świętością, która nie podlega żadnej krytyce.
I kto to mówi? ...Tomasz Karolak!
Chociaż właściwie jest to lekko zrozumiałe, Orły są fałszem i hipokryzją, a Węże takie milusie, bo... w zasięgu.