Forum Polskiego Kina

Teraz jest 22 grudnia 2024, 12:03

Strefa czasowa: UTC + 1 [ DST ]




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 17 ]  Przejdź na stronę... Poprzednia  1, 2
Autor Wiadomość
PostNapisane: 27 lutego 2017, 14:09 

Dołączył(a): 07 cze 2016
Posty: 579
Posty na Forum KP: 629
Ogólnie to dramat pokazujący życie pani seksuolog która jednoczesnie nie potrafi zbudować trwałego związku. Powtarzała ona, że w życiu szła na kompromisy i nigdy na tym dobrze nie wyszła. Dziwna kobieta bo jak szukała szczęścia żyjąc w trójkącie? Idealny przykład chyba na to jak świadomie (bądź nie?) angażować się w nieuchronne niepowodzenie w życiu. "Umówiliśmy się przecież, że tamtą masz... a mnie masz kochać."
Kiedy rozmawia z żoną Jurka (Lubosa), a właśnie z tym Jurkiem miała romans, to pada z jej ust jakoś tak pytanie co by było jakby cię on zdradził? O żona jej odpowiada, że jeśli ją zdradzi to i tak zawsze bedzie mnie kochał. I tak skojarzyłem, że ten trójkąt z czasów młodosci odbił jej się powtórnie.
I to mnie najbardziej tutaj dziwi, że kobieta wykształcona kierunkowo nie nie potyrafi kompletnie
ułożyć sobie życia. Pewien seksuolog znany z mediów też twierdzi że NIE jest praktykiem ... no ale nie o seks mi tutaj przecież chodzi a o życie, którego ta pani nie potrafiła poukładać.

Za bezkompromisową walkę z cenzorem o "orgazm" statuetka Oskara.

Za charakteryzację Adamczyka w scenie nad wodą też bym coś dał.

_________________
beze mnie... żegnam się


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 27 lutego 2017, 14:38 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 20 cze 2016
Posty: 1062
Posty na Forum KP: 6173
Pai-Chi-Wo napisał(a):
I to mnie najbardziej tutaj dziwi, że kobieta wykształcona kierunkowo nie nie potyrafi kompletnie ułożyć sobie życia. .
Ale przecież jej specjalizacją nie była "Umiejętność Szczęśliwego Życia" (Są takie kierunki?), była jedynie seksuologiem, ginekologiem. Gdyby nie wiedziała skąd się biorą dzieci, tak - wtedy byłoby to zadziwiające.

Iluż speców od doradztwa psychologicznego, psychoterapeutów ma nie do końca podręcznikowo poukładane własne życie osobiste, vide np. Santorski, czy Eichelberger?

Ja z tego filmu wyciągnąłem troszkę inny obraz niż Ty: mimo nieszablonowych relacji damsko-męskich w pierwszej części swojego życia, finalnie byłą jednak osobą szczęśliwą i spełnioną. Zaznała miłości, powiła dziecko, pozbyła się męża-trutnia, całe życie praca byłą jej pasją, dochrapała się pod koniec życia uznania i celebryckiej wręcz sławy. Mało?


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 27 lutego 2017, 14:58 

Dołączył(a): 07 cze 2016
Posty: 579
Posty na Forum KP: 629
Chojrak napisał(a):
Ja z tego filmu wyciągnąłem troszkę inny obraz niż Ty: mimo nieszablonowych relacji damsko-męskich w pierwszej części swojego życia, finalnie byłą jednak osobą szczęśliwą i spełnioną. Zaznała miłości, powiła dziecko, pozbyła się męża-trutnia, całe życie praca byłą jej pasją, dochrapała się pod koniec życia uznania i celebryckiej wręcz sławy. Mało?


No właśnie! Równie dobrze spełnione i szczęśliwe moga się czuć wszystkie kobiety spełnione zawodowo nie potrzebujące do życia mężczyzny. A jak będa chciały to zakombinuja i dziecko se w taki czy inny sposób załatwią. Wtedy nie trzeba by było męża trutnia się pozbywać.
Można się tez całe życie dochrapywać a za tydzień umrzeć. Niech dobrym przykładem tutaj będzie emeryturka. Nie umniejsza to oczywiście sławy tej pani, choć jej śmierć się obiła w mediach to nie mozna mówić o celebryckiej żałobie. Jednak było to dla mnie osobiście przeżycie.

P.S.

Film jest niestety biograficzny co oznacza taką konstrukcję jak skakanie po latach i epokach, co potem trudno jest poukładać przy tylko jednym oglądnięciu. Jest tam kilka charakterystycznych smaczków, jak sobie przypomnę za pół roku to dopiszę :lol:

_________________
beze mnie... żegnam się


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 3 stycznia 2018, 00:12 

Dołączył(a): 07 cze 2016
Posty: 1807
Posty na Forum KP: 1006
Pod koniec zeszłego roku, czyli całkiem niedawno miałem okazję zobaczyć ,,Sztukę kochania" w reżyserii Marii Sadowskiej. Mniej więcej po 1/3 filmu zacząłem się zastanawiać, gdzie ja już to widziałem. Krzysztof Rak - to nazwisko, właściwie wniosek wysnułem po pewnym czasie, bo niewątpliwie scenarzysta który wypłynął na szerokie wody przy okazji filmu o profesorze Zbigniewie Relidze bardzo odcisnął swoje piętno i w tym wypadku. Dużo wspólnego mają obie te pozycje, przede wszystkim podobna metoda na opowiedzenie historii i postacie głównych bohaterów - pionierzy, nie specjalnie rozumiani w swoim środowisku, przepychający się z aparatem państwowym który jest nad nimi. Tak jak w przypadku ,,Bogów" tutaj również sprawnie i efektownie prowadzą nas twórcy przez życie Michaliny Wisłockiej na zmianę serwując nam to taki zawieszony, trochę smutny lejtmotyw, to dawne przeboje z epoki. Publiczność przyjęła film dobrze - co chyba zresztą najważniejsze - niby wszystko zagrało, a jednak w Gdyni ,,Sztuka kochania" prawie niezauważona, szczególnie gdy spojrzymy na nagrody. Zbyt mocna konkurencja, czy może tak zwane kino środka( termin ten często padał przy okazji wspomnianego wcześniej filmu "Bogowie") w jakie wydaje mi się celuje film Sadowskiej i Raka, tym razem kinem środka stał się zbyt dosłownie, a sama formuła tak szybko przestała działać na krytykę. Jeśli chodzi o to drugie to chyba nie do końca tu jest problem, bo Łukasz Palkowski ze swoim ,,Najlepszym" znowu w czubie festiwalu, choć tym razem bez najważniejszych laurów. Nie rozstrzygniemy chyba w tym momencie czym kierowali się gdyńscy jurorzy nie zauważając ,,Sztuki kochania". Za to ja pozwolę sobie zadać pytanie czy taka powtórka z rozrywki, to był najszczęśliwszy pomysł na przybliżenie nam postaci pani doktor, od której słyszymy w filmie ,,ale artyści trochę koloryzują" i mnie właśnie przede wszystkim uderzyła ta feeria barw jaka mamy w filmie. Trochę zbyt cukierkowa w moim odczuciu, nie oddająca siermiężności PRL-u, co w zderzeniu z tym co niosła "rewolucja seksualna" proponowana przez bohaterkę mogło by stworzyć dużo większy kontrast, a tak jakoś się rozmywa cały ten trud z wydaniem przez nią dzieła jej życia i w ogóle cała ta rewolucyjność . Polska w filmie Sadowskiej i Raka jawi się kolorowo, radośnie, nie wygląda na jakąś zacofaną część kontynentu, więc wcale nie tak trudno zrozumieć partyjnych sztywniaków którzy nie kwapią się żeby wydać książkę tej "baby" jak o niej mówią między sobą. Jakoś niepolska ta Polska. Wrażenie nierealności świata przedstawionego potęgują jeszcze te co chwila wystrzeliwane z ust bohaterów bon moty, w szczególności samej Wisłockiej. Odnoszę wrażenie, że w naszym kinie trwa od pewnego czasu jakaś swoista konkurencja kto więcej tego rodzaju błyskotliwych tekstów umieści w swoim filmie. Jakby twórcy nie wierzyli że normalne, zwyczajne, zdania będą wystarczające dla współczesnego widza. ,,Bez orgazmów nie ma "Sztuki kochania" " powiedziała do postaci granej przez Barcisia główna bohaterka, a autorom filmu przyświecało chyba - bez bon motów nie ma naszego filmu.
Broni się ,,Sztuka Kochania" jako przystępna opowieść obrazkowa o części życia Michaliny Wisłockiej, ale czy dowiadujemy się czegoś ciekawego o tamtych czasach, czegoś ciekawego o kondycji i poziomie edukacji seksualnej przeciętnego polaka. Niespecjalnie moim zdaniem, raczej zewnętrzny opis i to grubą kreską, kilka skeczy i tyle...a szkoda bo można było spróbować pokusić się o głębszy psychologiczny obraz zarówno samej Michaliny Wisłockiej jak i jej pacjentów/mieszkańców krainy zwanej PRL...

Moja ocena - 5,5/10

_________________
...nie profesor, tylko satyr..


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 3 stycznia 2018, 17:56 

Dołączył(a): 07 cze 2016
Posty: 579
Posty na Forum KP: 629
Sebastian999 napisał(a):
Broni się ,,Sztuka Kochania" jako przystępna opowieść obrazkowa o części życia Michaliny Wisłockiej, ale czy dowiadujemy się czegoś ciekawego o tamtych czasach, czegoś ciekawego o kondycji i poziomie edukacji seksualnej przeciętnego polaka. Niespecjalnie moim zdaniem, raczej zewnętrzny opis i to grubą kreską, kilka skeczy i tyle...a szkoda bo można było spróbować pokusić się o głębszy psychologiczny obraz zarówno samej Michaliny Wisłockiej jak i jej pacjentów/mieszkańców krainy zwanej PRL...


Ja się zastanawiam czy starczyło by na to czasu? Przy tak nie stereotypowej postaci to aż się prosi o serial. Nie poznaliśmy wszystkich orgazmów bohaterki a że ludzie lubią zaglądać pod pierzynę to 12 odcinków minimum. Wiele można by było rozwinąć, ale aby się zmieścić w czasie zakładam że musieli z czegoś rezygnować. W ogóle nie lubię skakanai po epizodach typowe dla filmu biograficznego. Najbardziej mi tam brakuje rozwinięcia jej życia domowego, jej relacji z dziećmi, dom rodzina szkoła itd. Tego tu nie ma.
I w ogóle wszystko w tym filmie jest sztuczne tak jak nie udało im się odwzorować PRL-u tak się zastanawiam co im się w ogóle udało? Film miernota.

_________________
beze mnie... żegnam się


Góra
 Zobacz profil  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 17 ]  Przejdź na stronę... Poprzednia  1, 2

Strefa czasowa: UTC + 1 [ DST ]


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 16 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
Powered by: - HOSTINGHOUSE