StasiuKolasa napisał(a):
Miałem wtedy nie więcej niż 4-5 lat, a jako, że mieszkaliśmy z rodzicami i dziadkami w jednym pokoju to siłą rzeczy nie dało się uciec przed transmisjami meczów, którymi pasjonowali się ojciec i dziadek. Mnie to zupełnie nie interesowało (zaczęło kilka ładnych lat później i nie chce przestać do dziś
) i zazwyczaj bawiłem się gdzieś z boku nie zwracając uwagi na telewizor. Chcąc nie chcąc co nieco jednak do ucha wpadało, zwłaszcza nazwiska piłkarzy. No i jako, że jeden z najlepszych polskich piłkarzy ówczesnej epoki miał na nazwisko Urban to wydawało mi się, że to ten łysy z wielkimi uszami który często występuje w Dzienniku Telewizyjnym biega w krótkich gaciach po boisku
To jeszcze nic... Moje wczesne dzieciństwo przypadło na dramatyczne wydarzenia związane z porwaniem i zabójstwem ks. Popiełuszki. W związku z tym na ekranach TV bardzo często pojawiał się wspomniany Jerzy Urban, który był wówczas rzecznikiem rządu. I tak mi się te dwie skrajnie różne postacie zrosły w jedno, że ilekroć widziałem w TV przemawiającego Urbana, to wołałem: "Popiełuszka! Popiełuszka!" (właśnie z "a" na końcu).
Ja za bardzo tego nie pamiętam, ale rodzice nie raz mi o tym opowiadali.
A wracając do błędów...
Wspominałem niedawno, że czytam książkę "Wajda. Kronika wypadków filmowych" i podałem nawet jeden błąd, który wyłapałem. Lektura zbliża się już ku końcowi, więc pozwolę sobie dodać parę innych "błędziochów". Nie jest ich na szczęście zbyt wiele, ale parę znalazłem:
1) We wspomnieniach jednego z twórców (chyba Morgensterna) jest mowa o Adamie Pawlikowskim, a konkretnie, że zadebiutował on w "Pokoleniu", podczas gdy jego filmowy debiut to "Kanał". Chyba że Pawlikowski pojawił się w jakichś wyciętych scenach z "Pokolenia", ale nic mi o tym nie wiadomo.
2) Zbigniew Cynkutis figuruje w książce jako "Cykuntis". To w sumie literówka, ale jednak zawsze przekręcone nazwisko.
3) W rozdziale poświęconym "Korczakowi" czytamy, że film w całości nakręcono na taśmie czarno-białej, a jedyny wyjątek stanowi scena finałowa, która jest kolorowa (dzieci i dr Korczak biegną ku złocistemu słońcu). Ja zapamiętałem ten film jako monochromatyczny bez żadnych wyjątków. Podparłem się "jutubem" i żadnej kolorowej sceny nie dostrzegam. Była jakaś inna wersja tego filmu? Nie przypuszczam, ale jeśli tak, to warto było o tym wspomnieć w książce.
4) Autor podaje, że "Wielki Tydzień" to opowiadanie J. Iwaszkiewicza, podczas gdy parę akapitów później w wypowiedzi Beaty Fudalej znajdujemy - zgodną z prawdą - informację, że film Wajdy powstał na podstawie opowiadania Andrzejewskiego.
Do końca książki zostało mi jeszcze troszkę, ale mam nadzieję, że więcej błędów już nie będzie. Obiecać jednak nie mogę.
Zaloguj
Zarejestruj
FAQ
Szukaj
