Forum Polskiego Kina

Krajową podróbką zagranicy jest co najmniej połowa obecnie u nas oglądanych "polskich" oper mydlanych. Zdaje się, że nasze prawo medialne nakazuje, by bodajże jedną trzecią wszystkich produkcji emitowanych przez daną stację (w skali każdego kwartału, czy jakoś tak) stanowiły programy polskie, tak więc kręci się "Ojca Mateusza", "Kasię i Tomka", "Na Wspólnej", "Brzydulę", "Komisarza Aleksa" czy "Rodzinkę PL" itd., zamiast zwyczajnie zdubbingować “Don Matteo”, “Un gars, une fille”, “Unter uns”, “Yo soy Betty, la fea”, "Kommissar Rex" czy "Les parents". Być może gdyby ustawa przewidywała, że zdubbingowana wersja serialu liczy się tak samo jak produkcja polska, to stacje wybrałyby tańsze rozwiązanie.

Z Hollywoodu naśmiewano się, że praktykuje "najdroższy dubbing świata", czyli wyłapuje sprawdzone scenariusze europejskie (głównie z Francji) i kręci jeszcze raz te same filmy z amerykańskimi aktorami, w amerykańskiej scenerii, za amerykańską kasę. Ani się obejrzeliśmy, a polskie telewizje zaczęły czynić to samo.

PS Prawda (правда?), w jednym jedynym przypadku to nasi scenarzyści zainspirowali zagranicę. W Rosji parę lat temu zaczęto wszak kręcić "Lubov kak lubov" ("Любовь как любовь")…

W dwóch. Rosjanie zaadaptowali też "Glinę". Do obejrzenia na youtube: https://www.youtube.com/watch?v=_FFTW1DvGxo

Test Pilota Pirxa podróbka Gwiezdnych Wojen lub Star Treka

No z tym bym się nie zgodził, zważywszy że Lem Pirxa napisał już w roku 1968. Być może Piestrak zdecydował się na ekranizację tej lektury (1978) na bazie popularności "Nowej Nadziei" (1977), ale tak wcale być nie musiało. Zresztą "Test Pilota Pirxa" to jednak zdecydowanie inny kaliber (przynajmniej literacko), niż Gwiezdne Wojny, które nie oszukujmy się, są kinem dla dzieci, tych dużych i tych małych, ale jednak dzieci .

Ja akurat Lema czytałem jako dziecko, a "Opowieści o pilocie Pirxie" to była moja bajka na dobranoc. Ile z tego zrozumiałem, to inna sprawa, ale akurat Pirxa i Ijona Tichego lubiłem. "Gwiezdne wojny" poznałem znacznie później, szczerze mówiąc to jeśli dobrze pamiętam, to zanim zobaczyłem "Gwiezdne wojny", to widziałem już ze dwa razy "Odyseję kosmiczną 2001" Kubricka. Tutaj ze zrozumieniem był jeszcze większy problem, bo oglądałem na TCM, gdzie nie było ani lektora ani napisów polskich.

Sara to podróbka Leona Zawodowca
Kiczowaty serial Rezydencja to podróbka Dynastii

Dosyć dziwne zestawienie.
Tak jak kosmicznie (!) nieporadny jest film Piestraka realizacyjnie w porównaniu z sagą Lucasa, tak o niebo tekst Lema przewyższa intelektualnie wszystkie te bajania startrekowe i gwiezdnowojenne. Gdzie tu jakieś podobieństwo? Że lecą w rakiecie?

Gdyby już przyrównywać na siłę filmowy "Test Pilota Pirxa" do czegokolwiek w kinie, to przypomina mi się "Blade runner" z wątkiem replikatorów oraz drobny epizod ze sztucznym załogantem w "Obcy - 8. pasażer "Nostromo", choć cały ten film jest kompletnie o czym innym i właściwie jest horrorem, a nie filozoficzną dysputą o człowieczeństwie, o styku człowiek-maszyna oraz możliwości samodzielnego myślenia przez sztuczny umysł - czym w istocie jest film Piestraka i tekst Lema.

Oczywiście oba te obrazy (Blade runner i Obcy) powstały sporo po (koszmarnej) ekranizacji Marka Piestraka...

Tak a propos "Smoleńska" przypomniało mi się: czy mamy polski odpowiednik "The Room"? Tzn. film tak zły, że aż dobry?

Celowałbym tu w twórczość Marka Piestraka...

_________________
...i zdanżam na czas proszę pana! www.mariuszgorczynski.pl