Rafal Dajbor napisał(a):
Chojrak, możesz pomijać co chcesz. Dla mnie miłość to nie uczucie.
To nie tyle ja pomijam, co rzeczywistość:
Miłość – uczucie[1], typ relacji międzyludzkich, zachowań, postaw[2]. Wikipediamiłość
1. «głębokie uczucie do drugiej osoby, któremu zwykle towarzyszy pożądanie»Słownik PWNmiłość,
filoz., religiozn. uczucie skierowane do osoby (m.: Boga, bliźniego, oblubieńcza, rodzicielska, braterska) lub przedmiotu (m. ojczyzny), wyrażające się w pragnieniu dla nich dobra (i czynienia go), szczęścia i zachowania ich istnieniaEncyklopedia PWNMusisz niestety przyjąć, że Twoja definicja jeszcze niezbyt szeroko się przyjęła w naszym języku...
Rafal Dajbor napisał(a):
Podobnie jak nie zgadzam się z tezą, że o byciu patriotą każdy decyduje sam. Każdy decyduje, czy uważa się za patriotę. A nie czy nim jest.
Ciekawe zatem, kto o tym decyduje? Ustawa, trójka klasowa, Sejm?
Sprawa tyczy uczucia (jednak!), a ktoś inny wie lepiej niż sam zainteresowany?
Oczywiście, że poza samooceną potrzebne są jeszcze podstawowe atrybuty patriotyzmu: szczera miłość dla ojczyzny, gotowość na poświęcenia dla niej, poszanowanie języka, tradycji itp.
Czego z powyższego wg Ciebie brakowało tym z UPA?
Rafal Dajbor napisał(a):
Mylisz się Chojrak. Zasady człowieczeństwa wcale nie głoszą poglądu "nie zabijaj". Istnieją takie pojęcia, jak "obrona konieczna", "obrona bliźniego", "obrona swojej własności", "obrona ojczyzny". I pozbawienie życia w obronie tychże wartości nie wyrzuca nikogo poza nawias ludzi stosujących w życiu zasady człowieczeństwa.
Obrona własności? Czyli jak zabiję złodzieja, który mi kradnie rower, to nadal jestem humanistą?
Ale nie o to chodzi. Oczywiście, że są wyjątkowe sytuacje, gdy pozbawienie życia jest dopuszczalne (choć jest przekroczeniem wyraźnego zakazu Dekalogu, tam nie ma ŻADNYCH wyjątków).
Przyjrzyjmy się tej "obronie ojczyzny", bo tu jest klucz do bycia patriotą. Wygląda na rzeczywiście jasną i prostą definicję. Pozornie...
Co zrobimy z tymi szwoleżerami i Piłsudskim pod Bezdanami? Czy oni tam bronili ojczyzny? Nie bezpośrednio, oni dopiero o nią walczyli. Podobnie jak rewolucjoniści z PPS , czy zamachowcy na cara. Armia Hallera dokonywała pogromów w 1918 zapewne też dla dobra ojczyzny. Podobnie niektórzy żołnierze z NSZ-u walczyli o upragnioną mono-etniczną ojczyznę... mordując napotkanych Żydów-cywilów, bądź likwidując Polaków-komunistów.
Rządy pułkowników po 1926 roku wsadzały opozycję do więzień, fałszowały wybory, a nawet dopuszczały się skrytobójstw, wszystko to w swoiście rozumianej "obronie ojczyzny".
Hitlerowcy palili w piecach, broniąc swojej ojczyzny przed "żydowską zgnilizną", Wehrmacht w 1945 roku bronił niechybnie swojej ojczyzny, itd, itp.
Widać, jak w imię najwyższych celów (ojczyzna!) dokonywano czasem niekoniecznie chwalebnych czynów. Czy jest tu zgoda?
Nawet najwięksi wrogowie Marszałka nie negują jego patriotyzmu i dobrej woli. Ze szwoleżerami takoż. Chłopakom z NSZ stawia się dzisiaj pomniki, czytamy o nich wszystkich w narodowych czytankach, kręcimy o nich filmy. Im było wolno dziabnąć niewinnego, bo byli w stanie wyższej konieczności, bo to patrioci. Wniosek: polski patriota może zgładzić nawet bezbronnego przeciwnika, nie tracąc nimbu patrioty.
Tego samego odmawiamy innym- chorwacki Ustasz, żołnierz SS, czy z UPA nie może być patriotą, bo jakże to tak? Oni nie mogli kochać swojego kraju, bo... bo nie. To jest nieprzekraczalne tabu mentalne. Bo nauczono nas, że patriota to osoba najwyższej miary, uosobienie wszelkich zalet, ktoś, kogo czyny są ważniejsze od rozumu, czy innych przyziemnych spraw. Idol i Anioł w jednym.
A tak na prawdę, że prawdziwy patriota to w istocie Polak. Rosyjski, niemiecki, szwedzki patriota, owszem, niby teoretycznie ktoś taki może istnieć, ale żaden z nich nie może się przecież równać z polskim patriotą! Co to, to nie.
Podobnie jak nigdy nie przejdzie nam przez usta, że Polska mogła być zaborcą, czy okupantem. Uchowaj Boże! Nie tylko nie przejdzie, ale i dla wzmocnienia tego tabu trwają prace nad penalizacją takich
myślozbrodni.
Jest piękny fragment z Romaina Gary "Obietnica poranka" (cytuję z dość odległej pamięci), jak to w bombardowanym hotelu gdzieś w Anglii, bohater (francuski oficer) pragnie odbyć honorowy pojedynek i szuka sekundanta. Zaczepiony oficer angielski, wzdraga się i dostaje objaśnienie: "Tu chodzi o honor, jestem polskim patriotą".
Angielski (!) oficer odpowiada: "Tak, my wszyscy tutaj jesteśmy polskimi patriotami, ale proszę popatrzeć - tam siedzi panienka, w którą sporo już zainwestowałem pieniędzy i alkoholu, a tu mam klucz od wolnego pokoju, więc sam pan rozumie..."
Jak widać, "polski patriota", jako zbitka słowna zrobił już dawno światową karierę i jest traktowany z pełnym zrozumieniem i pobłażliwością.