Forum Polskiego Kina

Teraz jest 22 grudnia 2024, 17:29

Strefa czasowa: UTC + 1 [ DST ]




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 103 ]  Przejdź na stronę... Poprzednia  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następna
Autor Wiadomość
PostNapisane: 28 września 2016, 20:05 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 20 cze 2016
Posty: 1062
Posty na Forum KP: 6173
Recenzent "niezłomny" z wPolityce.pl na kolanach bije pokłony byłemu walterowcowi, dwukrotnemu honorowemu członkowi komitetu poparcia B. Komorowskiego i czterokrotnemu rozwodnikowi.
Miłe... ;)
Cytuj:
Natomiast również nagrodzony na najważniejszym polskim festiwalu Andrzej Seweryn nie zagrał Zdzisława. On przeistoczył się w tę postać, jak zwykł to robić Robert De Niro w największych kreacjach aktorskich w latach 70. Seweryn tworzy najwybitniejszą rolę w karierze. Jego aktorstwo jest totalne. Tak jak totalny jest ten film. Arcydzieło.

http://wpolityce.pl/kultura/309959-osta ... h-recenzja


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 28 września 2016, 21:18 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 07 cze 2016
Posty: 3234
Lokalizacja: Szczecin
Posty na Forum KP: 6471
Pai-Chi-Wo napisał(a):

Może to być związane z tym, że według statystyk coraz więcej Polaków wyjeżdża na urlopy za granicę.

Biorąc pod uwagę gigantyczne tłumy nad polskim morzem podczas tegorocznych wakacji można się zastanowić nad prawdziwością owych statystyk. Poza wszystkim to nieistotne czy Polacy spędzają urlop nad Morzem Bałtyckim czy Śródziemnym - tak czy inaczej dystrybutor zakłada, że w tym okresie Polak jest "wyjechany", więc oferuje mu w kinie w zasadzie wyłącznie produkty lekkostrawne, bo zakłada, że jeśli już obywatel wybierze się do kina, to woli się zwyczajnie rozerwać niż zmuszać się do myślenia. Tak to już jest, chyba nie tylko w Polsce.

_________________
My żyjemy!


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 1 października 2016, 17:43 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 20 cze 2016
Posty: 1062
Posty na Forum KP: 6173
Obejrzałem sobie wczoraj film.

Brawo dla reżysera. Nie zmarnował tematu, mimo młodego wieku zrozumiał, że saga o Beksińskich to dynamit i nie trzeba go podkręcać i "ubogacać". Film jest prowadzony wręcz monotonnie, obserwujemy jakby wyrwane scenki z życia jednej rodziny. Nic ponadto. Pozornie nudy... Żadnego efekciarstwa, szalonych ruchów kamery, wystylizowanych kadrów. Asceza i skupienie. Nie ma mędrkowania, analiz, prób osądu, jedynie oschłe podglądanie "zza węgła".
Atmosfera gęstnieje powolutku...

Z pewnością ta "sprawa", to ewenement na skalę światową.
1. Nikt by nie uwierzył w taką historię, gdyby nie to, że była prawdziwa.
2. Nie ma chyba na świecie lepiej udokumentowanej rodziny (taśmy dźwiękowe, dzienniki, notatki, kasety, video-nagrania). I wreszcie
3. filmowcy mogli poszaleć, bo nikt z tej rodziny nie przeżył i nie było obaw o obrazę i inne podobne zagrożenia.
Mogli zrobić wiele, ale ...tego nie zrobili. I chwała im za to. Jan P. Matuszyński jest powściągliwy i umie "grać cicho" - to rzadkie u takiego "kota".

To film dojrzały - rodzący pytania, a nie dający odpowiedzi. Daje do myślenia, jeszcze długo po wyjściu z kina.
Czy rozwikłuje "zagadkę Beksińskich"? Gdzie tam, jedynie wręcz naskórkowo dotyka tych spraw. (Książka M. Grzebałkowskiej jest o niebo pełniejsza i artystycznie jeszcze lepsza niż film!) Ale to wystarcza, by przykuć widza do ekranu.
Film przypomina mi nieco "Miłość" Haneckego. To także jest film o życiu i miłości. Ta miłość jest z pozoru dziwaczna i niezwykła, ale jak się zastanowić - jest czymś dziwnie znajomym...

Można oczywiście ponarzekać, że Zdzisław jest pokazany jako taki taki nieco ześwirowany chłopek-roztropek, a był w istocie niezwykle głębokim i wykształconym człowiekiem, a to nie jest przesadnie zaakcentowane. Pokazano, że jest maniakalnym amatorem-pstrykaczem i filmowcem, ale nie pokazano, że był wybitnie uzdolnionym (i uznanym) artystą fotografikiem. (Osobiście zdecydowanie przedkładam jego fotografie ponad malarstwo).
Film jest o słynnym malarzu, a nie widzimy prawie nic z Beksińskiego tworzącego. Chciałbym nieco bardziej zobaczyć jak to wyglądało...
Ostatnia, finałowa scena jest enigmatyczna, wręcz bezsensowna dla widza nieznającego faktów.

Czepiać się więc można, ale gdy spojrzymy tak jak należy, że ten film nie jest o tej JEDNEJ rodzinie, ale czymś uniwersalnym - o każdym z nas, wtedy te uwagi tracą nieco sens.

Znakomita scenografia, dbająca o każdy detal, ale znowu by w pełni docenić ją w całości, trzeba znać książkę Grzebałkowskiej i dzienniki malarza.

Teraz aktorstwo.
Są trzy role i trzy światy. Każdy inny, jak inne były osoby tego dramatu. Sardoniczny flegmatyk - Zdzisław, zahukana kuchta domowa- Zofia i rozwichrowany Tomasz. Wszystkie trzy role poprowadzone są adekwatnie do tego. Krytykowano Ogrodnika za zbytni ekspresjonizm. Owszem, w swojej grze balansuje nieustannie na krawędzi dobrego smaku i kiczu, ale czy prawdziwy "Tomuś" był inny? Zagrał to, co mu napisał scenarzysta i wskazał reżyser. A zrobił to w swoim klasycznym, prestidigitatorskim stylu. Trzy przedziwne, każda w swojej klasie, porywające kreacje. Reszta postaci (łącznie z Chyrą!) faktycznie w tym filmie nie istnieje.

Moim zdaniem film ma szanse przebić się do widza zagranicznego, może nie na Oscara, ale wstydu na pewno nie przyniesie. W Polsce milion widzów powinien osiągnąć.

Sala nabita, donoszono wręcz krzesła. Ale byłem w kinie studenckim "Żak". To jednak inna widownia od standardowej...

Czy ten film to arcydzieło? Nie. To znakomicie i świadomie zrobiony mądry film, z kapitalnymi rolami. Mało?
Dla mnie 8/10.
Wreszcie otrzymałem film, jaki lubię.

Polecam wszystkim wizytę w kinie. Warto.

P.S.
W dramacie psychologicznym efekty komputerowe katastrofy lotniczej są 10 razy lepiej wykonane, niż w niedawnym, narodowym dziele katastroficznym...


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 1 października 2016, 20:14 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 07 cze 2016
Posty: 260
Posty na Forum KP: 254
Dzięki Chojrak za recenzję. Co do roli Dawida Ogrodnika, to pozwolę sobie przytoczyć opinię Anki Orthodox:

"Z grającym Tomka aktorem Dawid​em Ogrodnikiem poznałam się już wcześniej, gdy przygotowywał się do roli i chciał się ode mnie dowiedzieć o nim czegoś więcej. Miałam wrażenie jakbym się z samym Tomaszem spotkała, aż tak bardzo mi go przypominał, w gestach, w mimice, sposobie mówienia. Wszedł w tę postać niesamowicie. Jestem pod dużym wrażeniem jego warsztatu. Warto obejrzeć ten film, naprawdę robi wrażenie."

Wkleję też linka do pięknego utworu "W teatrze cieni", ilustrowanego urywkami z filmu:

https://www.youtube.com/watch?v=9y9rp2P9tXQ


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 2 października 2016, 14:15 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 07 cze 2016
Posty: 3234
Lokalizacja: Szczecin
Posty na Forum KP: 6471
Recenzję Chojraka tylko pobieżnie przebiegłem wzrokiem, żeby za bardzo się nie sugerować. Na film wybieram się dzisiaj po południu. Jeśli nie tego wieczoru, to na pewno jutro skreślę na temat "Ostatniej rodziny" parę słów.

_________________
My żyjemy!


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 2 października 2016, 16:37 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 07 cze 2016
Posty: 475
Posty na Forum KP: 768
Dzisiaj w nocy słuchałem audycji Polskiego radia w jedynce tytuł audycji "Beksińscy portret wieloraki"
Moim zdaniem warto posłuchać . Choć audycja trwa 2,5 godziny można robić sobie przerwy. ;)

http://www.polskieradio.pl/7/5356/Artykul/1675153,Beksinscy-portret-wieloraki

Pozdrawiam


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 2 października 2016, 20:30 

Dołączył(a): 07 cze 2016
Posty: 1807
Posty na Forum KP: 1006
,,Ostatnia rodzina"

Film o niczym i o wszystkim chciałbym powiedzieć, ale sam nie wiem...o rodzinie to na pewno, ale jakiej ?
Gdzieś już czytałem, gdzieś już słyszałem, choćby od samego reżysera w ,,Tygodniku kulturalnym" że to coś więcej niż o Tej rodzinie, że opowieść uniwersalna o rodzinie tak w ogóle...Na pewno coś w tym jest, ale bez przesady. W większości filmów dziejących się w czterech ścianach znajdziemy jakieś prawdy o życiu rodzinnym, nawet w ,,Klanie" np to że mąż żonę zdradza, zdarza się przecież, prawda... . Dla mnie ten film opowiada nie o jakiejś tam familii, tylko o Beksińskich, rodzinie mocno ekscentrycznej i specyficznej. To nie jest zwyczajny dom. Nie wiedziałem o nich prawie nic, no może poza jakimiś paroma faktami. Teraz już trochę wiem, ale chcę więcej i zaraz pobiegnę po książkę.
Na koniec filmu mamy prawdziwe zdjęcia bohaterów. Patrzę na twarz Zdzisława Beksińskiego i taka myśl przychodzi mi do głowy. Czy to na pewno tego człowieka grał Andrzej Seweryn ?. Grał nie powiem, efektownie, ale twarz jaką zobaczyłem nie pasowała mi do kierunku w jakim poszedł aktor, do tej że tak powiem jowialności, czy wręcz prostoty. Może to tylko moje mylne wrażenie, bo jak pisałem wyżej, świeży w temacie rodziny B. jestem, ale kolega Chojrak wcześniej również zwrócił na to uwagę. Pani Konieczna dobra, ale najbardziej podobał mi się Dawid Ogrodnik, nawet jeśli zagrał Tomasza x2 to wydaje mi się że kierunek w tym wypadku był właściwy. Intrygująca postać, intrygująca rola. Ta energia, do tego Yazoo i plakat z ,,Frantic" Polańskiego. Czego chcieć więcej. Nie mogę nie wspomnieć o cudownej metamorfozie Andrzeja Chyry w roli Piotra Dmochowskiego, te wąsy cudowne, nie poznałem go w pierwszym momencie. Oczywiście w cieniu głównej trójki, ale ten jego zarost mnie w pełni usatysfakcjonował.
Film mi się podoba, daję 8/10, lecz taka refleksja przychodzi mi do głowy. Czy koniecznie musiał wygrać w Gdyni. Z tego co widziałem, a zebrało się już kilka pozycji, postawiłbym na film ,,Planeta singli". Psychodram, czasami nawet bardzo śmiesznych w naszej kinematografii od liku, właściwie to nasza narodowa specjalność. Konkretnie o rodzinie też było kilka filmów, czasem dobrych, jak choćby ,,Życie rodzinne" Zanussiego z 1970 r, czy niedawno takie sobie ,,Moje córki krowy". Komedia romantyczna to stosunkowo młody gatunek w naszym kinie. Do filmu Okorna właściwie same mocno żenujące próby, a ,,Planeta singli" bardzo śmieszna, lekka i praktycznie bez cienia żenady.
Nawet wysłał bym tę ,,Planetę" na Oskara, a co... Ktoś powie, gdzie z drzewem do lasu.
A dlaczego nie,...to by było udowodnić Amerykanom, czy Anglosasom, że też potrafimy w ich specjalności coś dobrego nakręcić. Bo ,,Powidokom" o których pisałem wczoraj, pomimo całej swojej sympatii kariery nie wróżę. A jeśli się mylę to obiecuję obejrzeć ,,Testosteron", cztery razy pod rząd, dzień po dniu, a filmu nie znoszę. Kara podwójna bo nie mam go domu, więc nie chcąc kupować musiałbym od kogoś pożyczyć dvd, a tego bardzo robić nie lubię :)

_________________
...nie profesor, tylko satyr..


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 2 października 2016, 22:48 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 07 cze 2016
Posty: 3234
Lokalizacja: Szczecin
Posty na Forum KP: 6471
Napisałem dość długi tekst o "Ostatniej rodzinie" i nagle nastąpiło jakieś zwarcie w moim komputerze i wszystko co napisałem przepadło... :x Nie wiem czy będę umiał jeszcze raz zebrać myśli, ale spróbuję...
Na filmie byłem w szczecińskim Multikinie (sala prawie pełna). Początkowo zamierzałem pójść do kina studyjnego, ale z różnych powodów wylądowałem w multipleksie, czego nie lubię, bo słodki zapach popcornu i widok ludzi z "wiadrami" tego świństwa w dłoniach skutecznie wybiło mnie z nastroju obcowania ze sztuką. Na szczęście, gdy już znalazłem się na sali, zgasło światło, a ja przedarłem się przez zasieki reklam i zwiastunów, ten nastój udało mi się przywołać z powrotem.
Rzeczywiście jest to film, w którym z pozoru niewiele bądź zgoła nic się nie dzieje, a mimo to nie sposób oderwać wzroku od ekranu. Matuszyński pokazuje rodzinę Beksińskich, jako niezwykły, wyjątkowy mikrokosmos, ludzi skrajnie odmiennych, ale jednocześnie bardzo sobie bliskich, połączonych niewidoczną nicią, która przecierała się, pękała, aż wreszcie pękła wraz ze śmiercią Beksińskiego seniora. Film w ciągu dwóch godzin pokazuje kilkadziesiąt lat życia jednej rodziny, co nie jest zadaniem łatwym, można narazić się na zarzuty, że coś się w niewystarczający sposób uwypukliło, coś innego przerysowało. Ja wizję reżysera kupuję, ale rozumiem tych, którzy mogą jej jednak nie przyjąć.
„Ostatnia rodzina” jest świetnie zrealizowana pod względem technicznym, zwraca uwagę znakomita scenografia, dbałość o detale, które w tak kameralnym filmie, rozgrywającym się w zasadzie wyłącznie we wnętrzach, są wbrew pozorom nie mniej ważne niż w kinie widowiskowym. Warto docenić też zdjęcia i płynne przechodzenie między filmem właściwym, a tym, co utrwalał na VHS-ie Zdzisław Beksiński. Jest to zrobione niezwykle przekonująco, nie czuć żadnej sztuczności.
Aktorstwo oceniam równie wysoko, jak moi przedmówcy, aczkolwiek akcenty rozłożyłbym nieco inaczej.
Andrzej Seweryn – rewelacyjny. Fantastycznie zagrał genialnego obsesjonata, zdystansowanego do świata i rodziny. Zgodzę się jednak z kolegami, że bardziej jest to Beksiński Seweryna/Matuszyńskiego/Bolesty, taka ich wizja tego twórcy, bo też mam wątpliwości, czy był on taki w rzeczywistości. Trochę nie pasuje mi do wyobrażenia owego człowieka, jakie miałem od lat. Nie ulega wątpliwości, że nasz genialny aktor stworzył rolę znakomitą i może utrwalić w powszechnej świadomości taki właśnie wizerunek.
Ogrodnik podobał mi się mniej. Nawet biorąc pod uwagę liczne dziwactwa i specyficzną osobowość Tomasza B., mam wrażenie, że jest to rola nieco przeszarżowana. Za to w scenach radiowych… Coś niesamowitego! Miałem wrażenie, że słyszę głos prawdziwego Beksińskiego, a nie odtwarzającego go aktora. Uderzające podobieństwo.
Odkryciem filmu jest dla mnie jednak Aleksandra Konieczna. Uważam, że to rola absolutnie fantastyczna- subtelna, stonowana kreacja, a jakże przejmująca jednocześnie. Wspaniale zagrała niezwykłą kobietę, która spędziła życie u boku dwóch wyjątkowych „dziwaków” obdarzonych nietuzinkowymi osobowościami, trudnych, męczących, ale których z pewnością głęboko kochała. Poruszająca jest scena, w której – świadoma nieuchronności śmierci – tłumaczy mężowi jak korzystać z pralki. Moim zdaniem rola Koniecznej jest naprawdę fenomenalna, godna najwyższych nagród.
„Ostatnia rodzina” to film o życiu, raczej jego prozie niż poezji, o piekle rodzinnych relacji i tym, co to piekło czyni znośnym – o miłości (jakkolwiek specyficzna by ona była; dajmy na to przez cały film Z. Bekisiński dotyka swego syna tylko w jednym momencie, warto zwrócić uwagę jak szczególna jest to sytuacja...) i przywiązaniu. Nade wszystko zaś, to dzieło o śmierci, ulotności, przemijaniu i kruchości wszystkiego wokół nas, ze szczególnym uwzględnieniem ludzkiego istnienia - niezależnie od tego ile razy, i na jakie sposoby staramy się je utrwalić na przeróżnych nośnikach.
Film opowiada o sprawach trudnych, o których czasami wolelibyśmy nie myśleć, ale nie jest ponury czy przygnębiający, wręcz przeciwnie – w wielu momentach jest nawet bardzo zabawny, ale nie ma tu mowy o przekraczaniu granicy dobrego smaku. Jak to w życiu: tragedia bywa przemieszana z komedią i czasem nie wiadomo czego w nim więcej… („Zosiu, Beksińska umarła!”)
„Ostatnia rodzina” to dzieło naprawdę na wysokim poziomie, może nie wybitne, ale bardzo dobre i dojrzałe, zwłaszcza, jeśli zważymy, że wyszło spod ręki debiutanta. Moja ocena: mocne 8/10. Czyli dokładnie taka sama, jaką wystawili poprzedzający mnie Chojrak i Sebastian.
Ufff… Mam nadzieję, że to, co napisałem powyżej jest w miarę składne i udało mi się przekazać moje przemyślenia po seansie. Pisałem szybko, bo obawiałem się, że znowu mi komputer „padnie”, a tego chyba bym po raz drugi nie przeżył. :) Z góry przepraszam za błędy czy literówki.
P.S. Chojrak, nie bardzo wiem, dlaczego uważasz ostatnią scenę za niezrozumiałą...
P.S. 2. Sebastian, przyznam, że tą „Planetą singli” jako kandydatem do Oscara to mnie zastrzeliłeś. :) Filmu nie widziałem, więc się nie wymądrzam, ale myślę, że niewiele ryzykuję stwierdzeniem, iż jesteś pewnie jedną z nielicznych osób na…planecie, która wpadłaby na taki pomysł. :)

_________________
My żyjemy!


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 3 października 2016, 11:06 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 10 cze 2016
Posty: 1497
Posty na Forum KP: 2675
O filmie i roli Ogrodnika bardzo ostro w ostatnim numerze Teraz Rocka wypowiada się także Michał Kirmuć.

_________________
Film to życie, z którego wymazano plamy nudy - Alfred Hitchcock.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 3 października 2016, 11:28 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 28 cze 2016
Posty: 299
Lokalizacja: Z centralnej Polski
Posty na Forum KP: 1249
Na film dopiero się wybieram, więc nie ocenię jeszcze teraz.

Chojrak napisał(a):
2. Nie ma chyba na świecie lepiej udokumentowanej rodziny (taśmy dźwiękowe, dzienniki, notatki, kasety, video-nagrania). I wreszcie
3. filmowcy mogli poszaleć, bo nikt z tej rodziny nie przeżył i nie było obaw o obrazę i inne podobne zagrożenia.

A jednak kontrowersje się pojawiają:
http://sporwkinie.blogspot.com/2016/09/ ... atnia.html

Pytanie zasadnicze, na ile - pomimo rzetelnej dokumentacji tej historii - jest tutaj fabuły reżyserskiej - a na ile właśnie dokumentu.

_________________
Mamy taki aparat, najlepszy na świecie aparat do wykrywania kłamstw.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 3 października 2016, 11:50 

Dołączył(a): 07 cze 2016
Posty: 579
Posty na Forum KP: 629
Krępak Zwiedziony napisał(a):
Pytanie zasadnicze, na ile - pomimo rzetelnej dokumentacji tej historii - jest tutaj fabuły reżyserskiej - a na ile właśnie dokumentu.


Na rzetelne udokumentowanie czegokolwiek w filmie nie licz. Sama fabuła takiego przedsięwzięcia musi mieć z racji długości taśmy filmowej charakter wybiórczy. A potem zależnie od przypadku lub nie powstaje efekt - odbiór widza. Ten odbiór nigdy nie ma nic wspólnego z faktami lecz z pewną manipulacją kolejnością zdarzeń, odpowiednią prezentacją
bohaterów, zagrywkami na emocjach itd., itd.... tak jak w reklamie 8-)
Jak dla mnie to zawsze jest za mało informacji i pewien punkt widzenia i koncepcję obrazu jaki twórca chcąc nie chcąc musi obrać.

Stąd też wszystkie rpodukcje filmowe ogłaszającej się jakoby "na faktach" to jeden wielki
bull shit.

Na filmowo: "śmierć frajerom!"

_________________
beze mnie... żegnam się


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 3 października 2016, 17:25 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 20 cze 2016
Posty: 1062
Posty na Forum KP: 6173
karel napisał(a):
P.S. Chojrak, nie bardzo wiem, dlaczego uważasz ostatnią scenę za niezrozumiałą...
Ano temu - wpada młody chłopak i tak ni stąd, ni zowąd morduje... W istocie chciał pożyczyć/wycyganić od Beksińskiego jakieś pieniądze, i dopiero gdy ten odmawia i sięga po telefon by powiadomić ojca, tamten wyciąga nóż.
Więc jest jakiś motyw. W filmie to jakoś bezsensownie dla mnie wyglądało... Zabija nie wiadomo dlaczego. Może to zawiedziony słuchacz "Trójki", albo wariat? Nie widać żeby coś kradł, więc jakby szatańska zemsta za wulgarne malarstwo? A przecież był to banalny, amatorski napad gówniarza, co to chciał sobie nowe adidasy kupić. Ta banalność jest właśnie największym szokiem (podobnie zginął Jan Strzelecki), a tego moim zdaniem nie uwypuklono.

Do tego nie wyzyskali zapisków malarza. Gdy raz miał w jakieś tajemnicze dzwonki w nocy, popadł w lekką manię strachu przed napadem. Zbudował ścianę na korytarzu, założył specjalne kamery, był diabelnie czujny. I jednocześnie w tym czasie pisze w swoim dzienniku: (cyt. z pamięci)
"Po co ja to wszystko robię, Jaroszewicz też był czujny, ale raz się pomylił. I ja pewnie się też WTEDY pomylę..."
Więc dokładnie przepowiedział sobie los, ja bym to dał do filmu... ;)
Ale to są detale, film ma swoje prawa, a ja dałem nie 9, czy 10 - tylko 8 punktów, więc pewne "braki" są dopuszczalne... ;)

Krępak Zwiedziony napisał(a):

Chojrak napisał(a):
2. Nie ma chyba na świecie lepiej udokumentowanej rodziny (taśmy dźwiękowe, dzienniki, notatki, kasety, video-nagrania). I wreszcie
3. filmowcy mogli poszaleć, bo nikt z tej rodziny nie przeżył i nie było obaw o obrazę i inne podobne zagrożenia.

A jednak kontrowersje się pojawiają:
http://sporwkinie.blogspot.com/2016/09/ ... atnia.html

Pytanie zasadnicze, na ile - pomimo rzetelnej dokumentacji tej historii - jest tutaj fabuły reżyserskiej - a na ile właśnie dokumentu.
Być może nigdy się tego nie dowiemy?
Kompromitujące nagrania Tomka zniszczył sam Z. Beksiński jeszcze przed śmiercią.
Zarzuty pana Kuca są trochę niejasne dla mnie...
1. Że brakuje tam miłości.
Przecież tam nie ma nic innego, jak miłość! Jest zrozumiałe, że do filmu wybrano jedynie najgorętsze momenty, a nie 99% tych zwyczajnych i nudnawych...

2. nie jadł jak świnia, nie lało mu się piwo po brodzie,
Straszny zarzut... ;) Zdzisław jadł jak świnia, czym się zresztą chwalił. Czy syn nie mógł naśladować ojca, przejąc pewnych nawyków? Przecież ta scena jest bardzo piękna i wręcz miłosna!

3. Zosia myjąc podłogę nie opychała się garścią landrynek tak, jakby nie jadła od tygodnia.
Kolejna zbrodnia... No po prostu scenarzysta to bandyta i złodziej. Przyznam, że jakoś nie zauważyłem tej góry landrynek...

Żadna rodzina nie byłaby w 100% zadowolona chyba, że nakręcono by panegiryk.
To co widział kuzyn, czy Weiss w radiu mogłoby być zupełnie czym innym, niż to co działo się między trzema postaciami tego dramatu w zamkniętych czterech ścianach.
Bolesto mógł wiedzieć więcej od najbliższej rodziny, bo oglądał archiwa video w Sanoku...

Są ludzie, którzy dotarli do prawdy bardzo blisko:

Cytuj:
Marcin Radomski: Jak ci się podobał film "Ostatnia rodzina" Jana P. Matuszyńskiego nagrodzony Złotymi Lwami na Festiwalu Filmowym w Gdyni?

Magdalena Grzebałkowska: Ze mną trudno ogląda się ten film. Wiem o Beksińskich dużo, wręcz siedzę za sceną ich życia. Film rządzi się swoimi prawami, a książka swoimi. Wolałabym zachować opinię dla siebie.


http://weekend.gazeta.pl/weekend/1,1521 ... widze.html

Dość znamienne jest powyższe zdanie. Co ono oznacza?

Grzebałkowska mówi dalej:
Cytuj:
A rozpoznałaś Zdzisława Beksińskiego w Andrzeju Sewerynie?

- Jest Zdzisławem w 98 procentach. Za to Dawid Ogrodnik jest w 115 procentach Tomkiem. Nie jestem aktorką, nie wiem, jak się pracuje nad rolą, ale prawdopodobnie trzeba wejść w buty bohatera, żeby zagrać jego postać wiarygodnie. Chociaż pan Seweryn w jakimś programie powiedział, że kiedyś wydawało mu się, że grając postać, musi wiedzieć o niej wszystko, a teraz doszedł do wniosku, że to jednak nie jest konieczne. Ten film nie jest kopią życia Beksińskich, ale wiele scen jest bliskich ich życiu.

I tak należy podchodzić do filmu. To nie jest dokument. I przecież nie chodziło tutaj by jak najwierniej odtworzyć życie tej rodziny! Jan P. Matuszyński zadaje ważne pytania o człowieku, przy pomocy losu Beksińskich. Garść landrynek nie ma tu nic do rzeczy.


Góra
 Zobacz profil  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 103 ]  Przejdź na stronę... Poprzednia  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następna

Strefa czasowa: UTC + 1 [ DST ]


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 2 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
Powered by: - HOSTINGHOUSE