Rafal Dajbor napisał(a):
Jakiś czas temu natomiast "zafundowałem" sobie przy którejś z powtórek na Kino Polska "Ćmę". Na ten film trzeba mieć nastrój i w ogóle jakieś takie... nastawienie, że będzie mocno, boleśnie i depresyjnie, bo bez tego można się nieco zdołować.
A propos "Ćmy", pierwszy raz oglądałem ten film w kinie Iluzjon w ramach Akademii Polskiego Filmu. Wcześniej była, jeśli dobrze pamiętam, projekcja "Zaklętych rewirów" i niezbyt długie spotkanie z Januszem Majewskim, po którym sala się wyludniła; przez to spotkanie całość nieco się przedłużyła i projekcja "Ćmy" skończyła się dopiero jakoś wpół do pierwszej w nocy. Nie muszę chyba specjalnie wyjaśniać, że takie okoliczności sprzyjały pozytywnemu odbiorowi filmu, który wówczas zrobił na mnie duże wrażenie (może sprzyjał temu również niezbyt wesoły koloryt emocjonalny mojego ówczesnego pobytu w Warszawie; wizyty w kinie niewątpliwie stanowiły jasny punkt, stąd z czasem robiły się coraz częstsze
). Potem zobaczyłem ten film jeszcze raz, już w domu, i wtedy aż tak bardzo mi się nie spodobał, ale to może faktycznie być kwestia odpowiedniego nastroju.