Zasiadając do serialu ''1670" zastanawiałem się czy i na ile starczy mi sił - bo osobisty zapas tolerancji na niedobre produkcje filmowe został już przez ostatnie lata mocno nadwyrężony. Nawet mój ''zawodowy'' kodeks by oglądać rzeczy do końca, ostatnio poluzowałem - ''Erynie'' - nawet nie cały jeden odcinek, ''Informacja zwrotna'' - dwa odcinki, ''Warszawianka'' trzy do czterech - dokładnie nie pamiętam i właściwie wzruszenie ramion, ''The Office Pl'' trzy odcinki, ale głównie z względu na mocny sentyment do brytyjskiego oryginału - bo rzecz mocna wysilona na zabawność łamaną przez celową żenadę, przy czym zawiodło kilka elementów, między innymi aktorstwo i uczucie zażenowania pojawiło się, ale nie tam gdzie trzeba.
Przykra wyliczanka naturalnie mogła by trwać dalej - w końcu obrodziło, szczególnie ostatnio - ale na Siedlcach zakończmy i przenieśmy się do Adamczychy i wieku siedemnastego. Za tą satyryczną komedią kostiumową stoją reżyserzy Maciej Buchwald i Kordian Kądziela, scenarzysta Jakub Różyłło - maczał swoje scenopisarskie pióro przy wspomnianej już rodzimej wersji kultowego ''The Office'' - oraz naturalnie reszta filmowej ekipy od tej realizatorskiej strony kamery, której wszystkich nazwisk nie będę przytaczał - choć chyba warto by było
Czemu - bo dostaliśmy produkt wysokiej jakości, właściwie filmową perełkę. W ''1670'' wszystko gra i co ważniejsze, współgra. Od muzyki, dźwięku - naprawdę wszystko dobrze słychać, poprzez bardzo ładne zdjęcia - stylizowane na obrazy z epoki, jednocześnie przy ciekawej, aktywnej pracy kamery opowiadającej nam historię na równi z bohaterami, bo mamy kilkoro narratorów i różne punkty widzenia, po kostiumy - za niektóre odpowiada znany projektant i świetną scenografię, oddającą barokowy charakter, jednocześnie nawiązując do współczesności - nie mam tu tylko na myśli gadżetów typu siedemnastowieczny tablet.
I w tych okolicznościach - myślę tu zarówno o warstwie wizualnej, jak i dźwiękowej - nie zawiodło to co najistotniejsze w tego typu komediowo-satyrycznych przedsięwzięciach - czyli bazujący na przywarach i stereotypach dowcip, tu naprawdę wysokiej próby, komentujący też, a może nawet przede wszystkim nasze tu i teraz - raz subtelnie, momentami rzecz jasna grubiej, bardziej żywiołowo, ale wszystko z wyczuciem - timing - i w proporcjach odpowiednich dla gatunku. Wszystko niby grubą kreską, ale masa pysznych szczegółów, pomysłowych tekstów
, drobnych przekąsów, czy pojedyńczych reakcji poszczególnych postaci - dodajmy postaci wyrazistych, bo na każdą widać pomysł. Dużo też dzieje się na drugim planie, czy wręcz w tle - więc oczy szeroko otwarte. Plus cała masa nawiązań i cytatów filmowych z historii kina, że nadmienię tylko ''Potop'', ''Czas apokalipsy'' czy ''Chłopaki nie płaczą'' - rewelacyjny Bartłomiej Topa, niewątpliwie udanie i świadomie fragmentami gra Cezarym Pazurą z filmu Lubaszenki. W ogóle aktorstwo to mocny punkt tej produkcji - no cóż, dobry tekst, plus odpowiedni dystans do swojej roli - tutaj w punkt właściwie wszyscy - Martyna Byczkowska, Kirył Pietruczuk, Bartosz Gellner, czy Sebastian Pawlak, ale też mogłyby to być nazwiska - Dobromił Dymecki, Radosław Krzyżowski, Paulina Matusewicz, czy Michał Sikorski itd
Chapeau bas !