Ciekaw dyskusja...niestety z powodów osobistych i bardzo ograniczonego dostępu do internetu przez czas pewien, dopiero teraz jestem w stanie dołączyć...
Geo Dutour napisał(a):
A co do sceny z płetwonurkami w odcinku "Ślad rękawiczki", to faktycznie ta postać pani nurek jest dość pociągająca... Aż dziwne, że Borewicz jej nie poderwał - choć zwykle nie podrywa współpracowniczek (ale chyba się wcześniej nie znali - rozumiem, że to milicyjni nurkowie, a nie cywilni, a tylko wynajęci przez milicję).
Zwykle nie podrywał, ale zdarzało się - pani pilot z milicyjnego śmigłowca z ''Zamknąć za sobą drzwi'', czy sekretarka Wołczyka z ''Wagon pocztowy'' która jak najbardziej współpracowała z Borewiczem, ba nawet w dużym stopniu pomogła mu rozwiązać zagadkę z tegoż odcinka. no i prokurator Ołdakowska, którą też troszkę adorował.
forresty napisał(a):
Trudno mi uszeregować najlepsze odcinki. łatwiej wymienic te, których nie bardzo lubię: Zamknąć za sobą drzwi, .. von Raush, Scigany przez samego siebie, Strzał na dancingu, Wagon.. To chyba te które ciężko mi się ogląda co nie znaczy że nie lubię.
Ha, nieźle...w tych pięciu uznanych przez Ciebie za słabsze, są trzy z mojego podium
Może jednak pokusisz się i spróbujesz podać te najlepsze. Przyznam, że jestem ciekaw.
pietia napisał(a):
Poza tym - to już dotyczy wszystkich trzech końcowych odcinków - stosunkowo mało jest tu samego Borewicza (może poza Złocistym). Szczególnie widać to w "Zamknąć za sobą drzwi", gdzie zdecydowanie na pierwszy plan wysuwa się Kopiński,
Tak, ale trzy ostatnie są tez jednymi z najdłuższych z całego serialu - konkretnie ''Przerwany urlop'' 103 min, ''Złocisty'' 90 min, ''Zamknąć za sobą drzwi'' 83 min, a oprócz tych ''Strzał na dancingu'' 85 min i ''Hieny'' 90 min, - i w tym ostatnim przecież podobnie, Borewicza jakby mniej, a nasza uwaga skupiona jest na Robercie Walasku (znów Fronczewski). Myślę, że po części stąd wynika mniej Borewicza, choć de facto jest go pewnie nie dużo mniej, albo podobnie, niż w innych odcinkach.
valdi napisał(a):
Rafal Dajbor napisał(a):
Ale co złego w podrywie na rosół z makaronem? Sam bym się dał poderwać na takie coś.
To był rosół z "DOMOWYM"makronem
Nie tylko Ty Rafał, dałbyś się poderwać na coś takiego! )
Ja również dałbym się... ''bezwzględnie''
jakby to by zapewne określiła pewna postać z innego odcinka serialu.
Rafal Dajbor napisał(a):
Przecież ostatnia seria to w ogóle inny gatunek. Wcześniejsze odcinki są kryminalne. Ostatnia seria to już filmy sensacyjne. Nie ma zagadki kryminalnej. Od początku wiemy kto dobry, kto zły, kto popełnił przestępstwo i jakie przestępstwo, wszystko się rozgrywa tylko o to, w jakich okolicznościach dobry glina popędzi kota złym bandytom. Żadnej zagadki.
)
Pełna zgoda, dodam tylko , że w ''Złocistym'' mamy tę niewiadomą. czy też niespodziankę z tytułowym Złocistym, na patencie a 'la ''Gruppenfuhrer Wolf''
Majkel napisał(a):
A to ja najbardziej lubię "Przerwany urlop" ze wszystkich odcinków
. Z kolei "Zamknąć za sobą drzwi" jest tak sztuczny w dialogach (z naciskiem na kwestie Cappuccino) , że momentami czuję małe zażenowanie, że to element serialu '07 zgłoś się'. Ja rozumiem, że wszystko w tym odcinku miało być po amerykańsku, ale uzyskano mocno komiczny efekt..
Rafal Dajbor napisał(a):
Nie oszukujmy się, ale "Zamknąć za sobą drzwi" zawalili dwaj główni gangsterzy. Niech ziemia lekką będzie Janowi Tomaszewskiemu, ale.... Szmagier mi wprost powiedział, że to jest jeden jedyny przypadek w całej produkcji "07", żeby aktor, który tak doskonale wypadł na zdjęciach próbnych - na planie tak zawalił rolę. Nie pomógł mu też towarzyszący mu Kranz, w roli którego Szmagier obsadził nie aktora, ale modela z Mody Polskiej. Facet jest w tej roli koszmarny. Niestety, to nie jest tak, że jak się prawie nie ma tekstu, to znaczy, że można nie umieć grać. To tak nie działa. Rola bez tekstu - to także rola, która musi zostać zagrana..
Ciężko się z Wami nie zgodzić, przy czym ja już się do obydwu panów tak przyzwyczaiłem, ze nie wymieniłbym ich na żadnych innych
Tak, w tym odcinku niektóre dialogi wyjątkowo patetyczne, szczególnie sceny z Cappuccino, czy Copy...- pierwsza rozmowa tego ostatniego z Borewiczem tez przecież lekko pretensjonalna - momentami wręcz ten konflikt gangstera i emerytowanego policjanta z NY w ich wzajemnych rozmowach niczym z jakiejś antycznej tragedii. Z kolei Kranz trochę jak robot, taka zabójcza laka niczym jego imiennik z kilka lat wcześniejszej ''Akademii pana Kleksa''. W sumie pasowali by tam z Cappuccino jako ci źli. Główny rywal też by się dużo nie zmienił, może mniej zgorzkniały
Wracając do meritum, czyli sztucznych/wręcz komicznych dialogów, weźmy Inżyniera z ''Major opóźnia akcję''. Tam też TO jest, przy czym nie w takim natężeniu, no i Fetting - zapewne dzięki swojemu warsztatowi - podaje swoje kwestie mniej pretensjonalnie niż Janga-Tomaszewski o nie-aktorze Nowosadzkim nie wspominając..