Forum Polskiego Kina

Teraz jest 22 grudnia 2024, 05:55

Strefa czasowa: UTC + 1 [ DST ]




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 9 ] 
Autor Wiadomość
PostNapisane: 8 stycznia 2022, 12:04 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 10 cze 2016
Posty: 1497
Posty na Forum KP: 2675
Film reżysera Macieja Kawulskiego, który nakręcił film "Jak zostałem gangsterem", czyli, myślisz sobie, będzie sequel. Żeńska końcówka w tytule - czyli będzie pewnie z perspektywy kobiety tym razem narracja.
A tu nagle świnka morska. Ani świnka, ani morska :-)
Ruszyła moda na filmy o przestępcach z lat 80ych i 90ych. Najpierw mieliśmy coś na kształt ludowej ballady o Najmrodzkim, potem przez ekrany kin przemknął nowy Pittbull Vegi, gdzie duża część historii dotyczyła Kolikowskiego, teraz przyszła kolej na Skotarczaka, czyli Nikosia z Trójmiasta.
Film Kawulskiego siedzi gdzieś pomiędzy "Najmro" a "Nowym Pittbulem" jeśli chodzi o stosunek do głównego bohatera i sposób jego pokazania w filmie. Tzn - bliżej mu do "Namro" jeśli chodzi o sympatię, jaką go darzy - ale z drugiej strony świat, w jakim bohater funkcjonuje, jest już o wiele bardziej pittbulowaty, tzn ponury, ciemny i takoż filmowany.
Ten film ma dwie wewnętrzne sprzeczności.
Po pierwsze - reżyser w jakimś wywiadzie zarzekał się, że nie chce nakręcić biografii Skotarczaka, tylko film o nim. No... Może i tak, tylko dlaczego w takim razie skrupulatnie niczym księgowa odhacza w filmie kolejne punkty życiorysu Skotarczaka? :-) Stąd zresztą wynika kolejna wątpliwość - przez film przewija się jakieś powiedzonko o żółwiu i tygrysie, że niby Nikoś żył gwałtownie jak ten tygrys - ok, zerknijcie na czas trwania filmu i powiedzcie, z jakim zwierzęciem jego przejście bardziej się kojarzy :-)
I tak sobie oglądamy scenkę za scenką, powoli, niespiesznie... Pomiędzy scenkami sporo niezłych piosenek - mogą się podobać różnorakie covery Alphaville; byłem zadowolony z usłyszenia Creedence Clearwater Reviwal... A, no oczywiście, kiedy akcja przenosi się do Budapesztu, zagra co i kto? Tak, zgadliście. Dla reżysera, który pierwszy przypomni sobie, że obok Omegi istniał na Węgrzech także Locomotiv GT, ufunduję nagrodę w postaci uścisku mojej dłoni.....
A w scenkach pojawiają się kolejni aktorzy i trzeba przyznać, że Kawulski zmontował niezłą ekipę. Pojawia się sama Krystyna Janda w roli narratorki, jednej z kobiet w życiu Skotarczaka; bez pudła można liczyć na dobrą grę Lubosa, Chabiora... Z zainteresowaniem przyglądałem się Królikowskiemu, bo ostatnio grywał on u Vegi, jak to teraz mówi młodzież, "na pełnej..." - a tu miał za zadanie zagrać przyjaciela głównego bohatera, tonującego go lekko....i poradził sobie naprawdę nieźle. A po raz kolejny skiksował Ogrodnik, dając sobie zrobić idiotyczną fryzurę Pershinga - wg mnie ten aktor nie rozumie, ze nadmierna charakteryzacja odbiera mu połowę aktorskiej mocy. Aha, Fabijański po raz kolejny gra psychola; z kronikarskiego obowiązku odnotujmy, ze próbował podskoczyć do Frycza w "Ślepnąc od świateł" i skończył jak ta znana kózka.
I tu mozna by przejść do kolejnej sprzeczności, mianowicie ról kobiecych i tytułu filmu. Tytuł sugeruje kobiecą perspektywę i znaczącą rolę kobiet w fabule....może i tak mialo być, ale summa summarum wyszło tak, ze kobiety są mocno dekoracyjne. Jest ich dużo, znane nazwiska (Grochowska, Lamparska, Herbuś, Wieniawa) - i paradoksalnie, a może i nie, najlepiej wypadają te dwie ostatnie, co jest aż niepokojące ;-) Grochowska to jest aktorka chyba zbyt intelektualna do takich ról, niejako odruchowo zawsze nadaje swojej postaci jakąś głębię, ktora często (tutaj, "Wałęsa") jest zwyczajnie niepasująca do granej postaci. A taka Wieniawa w roli laski uzyskującej wszystko co chce za pomocą zgrabnych nóg i tyłka jest - no, wiarygodna jest po prostu ;-) Janda? Janda ma rolę, w ktorej wlasciwie nie pokazuje twarzy, operuje wyłącznie głosem - i nawet udany eksepryment.

Podsumowująco powiem tak - poszczególne sceny z tego filmu są naprawdę niezłe, nieźle sfilmowane, podlane dobrą muzyką, naprawdę dobrą rolę główną gra Tomasz Włosok, ktory juz w tzw pierwszej części rzucał się mocno w oczy.
Ale tych scen jest za dużo. Film jest za długi, zbyt kronikarski, oglądałem go na raty. Może, gdyby zrobić z niego miniserial...?

6/10. W porywach 6,5/10.

_________________
Film to życie, z którego wymazano plamy nudy - Alfred Hitchcock.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 10 stycznia 2022, 21:13 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 19 cze 2016
Posty: 673
Posty na Forum KP: 1073
Nie znam "Najmro" ani "Jak zostałem gangsterem", więc trudno mi ocenić czy mamy już do czynienia z nowym "nurtem gangsterskim" w polskim kinie. Jeśli tak to sądząc po "Jak pokochałam gangstera" na szczęście jest tu dużo mniej przemocy i napawania się nią niż w produkcjach z lat 90. w rodzaju "Miasta prywatnego" czy filmów Pasikowskiego.
Do samego filmu Kawulskiego przyciągnęła mnie obsada (nawet w epizodach znakomitości), interesujący czas akcji (PRL i lata 90.) i łatwa dostępność filmu (Netflix).

Pierwsze wrażenie? Film jest zdecydowanie za długi, historia Nikosia ani jego perypetie, szczególnie pokazane tak jak tutaj, nie usprawiedliwią bitych trzech godzin. Teoretycznie jest to biografia pewnego gangstera, króla Trójmiasta lat 80., w praktyce to kolejne scenki realizowane w różnej poetyce (czasem komediowo, czasem nostalgicznie, albo jak teledysk, pozbawione praktycznie psychologii), które łączy postać głównego bohatera. W efekcie wszystko "trzyma" się na charyzmie Tomasza Włosoka, którego faktycznie chce się oglądać, potwierdza tutaj, że jest jednym z najciekawszych aktorów młodego pokolenia. Reszta to właściwie tylko figury, więc najlepiej wypadają ci, którzy potrafią swoje role wziąć w nawias, kreśląc je grubą kreską, ale z przymrużeniem oka (Klara Bielawka, Arkadiusz Brykalski, Julia Wieniawa). Najgorzej zaś ci, którzy strasznie się napinają i przez to "zagrywają" (dotyczy to przede wszystkim Fabijańskiego i Ogrodnika, ale trochę też Chabiora, którzy sprawiają wrażenie, że zaplątali się z innego filmu).

Jeśli o kobietach mowa do czego nawiązał Holt - zgadzam się, że Grochowska nie ma aktorskiej lekkości potrzebnej do tego typu filmów, choć znać tu jej klasę. Zaś epizod z Herbuś jest zwyczajnie zbędny, to jeden z tych fragmentów, które spokojnie można było usunąć, nic nie wznosi do opowiadanej historii, poza kolejnym znanym nazwiskiem w obsadzie. Niekonsekwentnie poprowadzony jest wątek z Jandą-narratorką, nie wspominam już o koszmarnych tekstach przez nią wygłaszanych, co czasem sprawia wrażenie parodii (to oczywiście nie jest wina aktorki, tylko scenariusza i osób odpowiedzialnych za dialogi).

Nie ma mowy o realizmie, czas i miejsce akcji są bardzo umowne, robione jedynie strojami i wystrojem wnętrz, bo już ważne wydarzenia historyczne nie mają żadnego znaczenia (np. stan wojenny, ani przełom '89 nie wpływają na perypetie Nikosia). Ogromne znaczenie ma za to muzyka, głównie zagraniczne przeboje, które budują nastrój, często są ważniejsze niż dialogi, choć funkcjonują poza kontekstem historycznym (np. utwory z lat 80. lecą w latach 70., a te z lat 90. w latach 80). Twórcy bardzo się starają, żeby dobić do końca, w efekcie ostatnie czterdzieści minut filmu jest wyraźnie słabsze, powtarzają się problemy i ich rozwiązywanie, a niektóre wydarzenia poprzez pośpiech są niejasne, np. jest ważna scena na festiwalu w Gdyni, ale brakuje informacji o jego roli filmowej w "Sztosie". Być może faktycznie z perspektywy biografii nie było to wydarzenia szczególnie istotne, ale w takim wypadku po co umieszczać wątek z festiwalem w Gdyni?

Moja ocena: 4,5/10 (z czego jakieś 1,5 punkta to za Włosoka, to największa wartość tego filmu)

_________________
"Dostał obsesji na tle żyrandola!"


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 11 stycznia 2022, 15:38 

Dołączył(a): 07 cze 2016
Posty: 1807
Posty na Forum KP: 1006
Przyznam, że łaskawi jesteście...

O ile porzednim filmie parze Kawulski/Gureczny mniej/więcej udało sie utrzymać swoją opowieść w jakimś sensownym kształcie, tak tutaj moim zdaniem wszytko się niemiłosiernie rozłazi - poprzeciągane, bez sensu, bez wyczucia, zarówno niektóre poszczególne sceny jak i całość finalnie.
Niestety chyba za szybko panowie uwierzyli, że opanowali już arkana filmowej profesji. Ten film, a właściwie mocno przydługi teledysk, moglibyśmy w sumie podzielić na dwie części, pierwszą przygodowo-inicjacyjną i drugą psychologiczno-schyłkową. Przy czym jak byśmy tego nie określili, jak byśmy tego nie nazwali nie ma w sumie większego znaczenia, bo będzie tylko umowne , tak jak umowny jest ten cały film - od ''Budapesztu'' poprzez ''głębię psychologiczną'' na wspomnianej już fryzurze Dawida Ogrodnika kończąc.
Efekciarska i rozbuchana forma - nota bene bez ładu i składu - nie przykrywa słabiutkiego scenariusza i wyjatkowo deklaratywnych, po prostu kiepskich dialogów. Nie pomogła też całkiem doborowa - jak na dzisiejsze warunki - obsada. Nieprzekonujacy, byle jacy, są prawie wszyscy od ciekawego w poprzednim filmie Tomasza Włosoka, poprzez narratorkę Krystynę Jandę, szarżującego Sebastiana Fabijańskiego, czy wspomnianego już Dawida Ogrodnika. Na przykład końcowa scena z Budapesztu, gdy klaruje się gang złodziei, właściwie ostatnie ujęcie siedzących na masce samochodu bohaterów. Ta ''Gra'' ciała Ogrodnika pokazują zarówno ''zaangażowanie'' zapewne części aktorów jak i ewidentny brak wymagań z drugiej strony kamery. 3/4 filmu to właściwie świetny materiał szkoleniowy jak tego nie robić. Modelowy jest wręcz fragment, gdy narratorka Rita (Janda) słowami ''taki właśnie był Nikoś, nie lubił kiedy ktoś mu mówi co ma robić'' podsumowuje wcześniejsze 10 min projekcji, w których co najmniej dwukrotnie usłyszeliśmy od bohatera, że nie lubi gdy mu się mówi, co ma robic !?!
Momentami można odnieść wrażenie, że twórcy traktują potencjalnego widza jak niezbyt rozgarniętego nastolatka. A może zamiast tak koniecznie od razu wchodzić w buty Ritchiego, Scorsese czy Tarantino i zamiast kolejnej projekcji ''Chłopców z ferajny'' czy ''Przekrętu'' zafundować sobie seans któregoś z odcinków Reksia, tam łatwiej zrozumieć na czym polega elementarz, podstawy kina bez względu czy chodzi o wysublimownay dramat, czy kino stricte rozrywkowe. Czasami po prostu krócej, mniej, znaczy lepiej. Choćby dlatego, że mniejsze ryzyko, że będzie widać szwy, albo brak odpowiednich kwalifikacji. Nie bez powodu też Czechow pisał ''Zwięzłość jest siostra talentu''. Od Reksia do twórcy ''Wujszka Wani''...można ? Pewnie, że można, klawiatura wszystko przyjmie, tak jak ekran w przypadku ''Jak pokochałam gangstera''
Zresztą dla przykładu weźmy właśnie moje powyższe wypociny. Tyle słów, zdań, a przecież można jednym, dwoma tak jak znalezione przeze mnie wpisy na portalu Filmweb - ''Scorsese po wylewie'' czy inny też trafiający w samo sedno, oddajacy bezsens i mierny poziom tej produkcji zatytułowany ''Zaginiona wersja siedmiogodzinna'' i poniżej ''trójmiejska legenda głosi, że gdzieś ukryta jest wersja rozszerzona filmu...''. Na co ktoś dopisał ''Podobno jest tam klikukrotnie wydłużona scena przesłuchania, gdzie Nikoś przez 4 dodatkowe godziny powtarza ''stół z powyłamywanymi nogami'' :-D

_________________
...nie profesor, tylko satyr..


Ostatnio edytowano 11 stycznia 2022, 16:37 przez Sebastian999, łącznie edytowano 1 raz

Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 11 stycznia 2022, 15:55 

Dołączył(a): 07 cze 2016
Posty: 3422
Posty na Forum KP: 537
O filmie się nie wypowiem, bo raz - nie widziałem, dwa - grałem w poprzednim filmie duetu Kawulski/Gureczny i trochę mi nawet nie wypada. ;-) Ale o samym Nikosiu - we wrześniu, będąc w Trójmieście, zwiedzałem cmentarz Srebrzysko. Nikoś leży niedaleko jednego z wejść. Gdy wszedłem - zobaczyłem obrazek jak z filmu. Koleś, wyglądający jak wyjęty z gangsterskich klimatów z lat 90. (karczycho, łysa glaca, tatuaże, stosowne dresowe spodnie, adidasy), kończył właśnie pracowicie szorować grób Nikosia, a następnie zapalił na nim niezliczoną ilość zniczy. Patrzyłem na to ze zdumieniem i rozbawieniem. Ale gdy wychodziłem z cmentarza zobaczyłem, że część zniczy ustawionych przez tego faceta zdmuchnął wiatr, bo część była bez blaszanych nakładek, więc.... oczywiście polazłem tam i zacząłem je pracowicie zapalać raz jeszcze. W pewnym momencie aż się roześmiałem z własnych myśli - wyglądam jak wyglądam, co prawda nie byłem w dresie, ale w letnim, swobodnym stroju, więc ludzie, którzy przechodzili obok mogli pomyśleć o mnie dość podobnie, jak ja chwilę wcześniej o tym gościu w dresie. :-D

_________________
...i zdanżam na czas proszę pana! www.mariuszgorczynski.pl


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 11 stycznia 2022, 21:51 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 19 cze 2016
Posty: 673
Posty na Forum KP: 1073
Jak ciekawostkę dodam, że od ładnych kilku dni "Jak pokochałam gangstera" okupuje pierwsze miejsce listy Netflixa, a jakby tego było mało pociągnął za sobą "Jak zostałem gangsterem", które też nagle wskoczyło do pierwszej dziesiątki.

_________________
"Dostał obsesji na tle żyrandola!"


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 11 stycznia 2022, 22:45 

Dołączył(a): 07 cze 2016
Posty: 3422
Posty na Forum KP: 537
I bardzo dobrze, większe tantiemy będą. :-D

_________________
...i zdanżam na czas proszę pana! www.mariuszgorczynski.pl


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 16 stycznia 2022, 20:16 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 19 cze 2016
Posty: 673
Posty na Forum KP: 1073
A jak właściwie wygląda płacenie tantiemów aktorskich przez Netflix? Ma znaczenie ilość odsłon?

_________________
"Dostał obsesji na tle żyrandola!"


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 16 stycznia 2022, 21:42 

Dołączył(a): 07 cze 2016
Posty: 3422
Posty na Forum KP: 537
nałka napisał(a):
A jak właściwie wygląda płacenie tantiemów aktorskich przez Netflix? Ma znaczenie ilość odsłon?


Tak, ale to summa summarum wychodzą grosze jak ktoś miał taki epizodzik ja ja. Dosłownie - grosze. Dlatego ja z zasady nie odmawiam żadnych ról, bo żeby coś się uzbierało z tantiem, to to musi być łącznie sporo emisji, na różnych kanałach, itp.

_________________
...i zdanżam na czas proszę pana! www.mariuszgorczynski.pl


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 1 lutego 2022, 13:35 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 19 cze 2016
Posty: 673
Posty na Forum KP: 1073
Na stronie "Polityki" ciekawy tekst zajmujący się fenomenem popularności filmu na Netfliksie:

Niedawno Netflix zmienił sposób, w jaki informuje o największych przebojach serwisu. Niegdyś liczył, ilu użytkowników obejrzało dany tytuł (choć wystarczyły dwie minuty odtworzenia, by zaliczyć film lub serial jako „obejrzany”), teraz podaje łączną liczbę godzin, jakie widzowie spędzili, oglądając konkretną produkcję. „Jak pokochałam gangstera” znajduje się w ścisłej czołówce najchętniej oglądanych filmów nieanglojęzycznych. W tygodniu 3–6 stycznia (film miał premierę w serwisie 5 stycznia) wylądował na trzecim miejscu zestawienia, w tygodniu 10–16 stycznia – już na jego szczycie. W tych dniach widzowie spędzili aż 11,5 mln godzin z Nikosiem i innymi gangsterami z filmu Macieja Kawulskiego. W ubiegłym tygodniu (17–23 stycznia) było to już „tylko” 8,7 mln godzin, ale to i tak wystarczyło na pierwsze miejsce wśród najpopularniejszych filmów nieanglojęzycznych.
Wynik to tym bardziej imponujący, że produkcja nie zawdzięcza go wyłącznie polskim użytkownikom serwisu. Owszem, „Jak pokochałam gangstera” w polskim Netfliksie jest na pierwszym miejscu oglądalności (bez podziału na kategorie językowe), ale znalazł się w top 10 w 47 państwach, w tym 28 krajach Europy, a ponadto m.in. w Nigerii, Wenezueli, Maroku, na Jamajce i w Nowej Kaledonii. Wysoka pozycja filmu Kawulskiego w zestawieniach nie jest zatem jedynie zasługą Polonusów. [...]

Zachodnie recenzje są nieliczne (najważniejsze tytuły po prostu go zignorowały) i często pisane z rezerwą. „Jeśli chcesz pokochać film pełen niuansów i niespodzianek, lepiej poszukaj gdzie indziej”, pisała recenzentka magazynu „Paste”. Serwis Ready Steady Cut był bardziej bezlitosny, nazywając film „kompletnie śmieszną podróbką »Chłopców z ferajny«”. Rzeczywiście, film Kawulskiego – którego poprzednie dzieło, „Jak zostałem gangsterem. Historia prawdziwa”, było przecież dowodem reżyserskiej sprawności, a także sporym frekwencyjnym przebojem – nie jest udany.
Opowieść o wzlocie i upadku trójmiejskiego gangstera Nikodema Skotarczaka, ps. Nikoś, to seans rozciągnięty do boleśnie dłużących się trzech godzin, pełen zbędnych scen, niespójny, często efekciarski (ujęcia w zwolnionym tempie, naszpikowana przebojami ścieżka dźwiękowa), ale rzadko efektowny. Ma za to charyzmatycznego Tomasza Włosoka w głównej roli oraz wianuszek gwiazd polskiego kina – od Krystyny Jandy, przez Andrzeja Grabowskiego, po Dawida Ogrodnika i Julię Wieniawę – na drugim planie. Wyborna obsada to oczywiście magnes przede wszystkim dla polskich widzów – ale nie jedyny.


https://www.polityka.pl/tygodnikpolityk ... nomen.read

_________________
"Dostał obsesji na tle żyrandola!"


Góra
 Zobacz profil  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 9 ] 

Strefa czasowa: UTC + 1 [ DST ]


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 4 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
Powered by: - HOSTINGHOUSE