To jest naprawdę fajny serial, zwłaszcza po upływie lat to widać. Tylko że właśnie, o czym była już mowa, zupełnie nie trafił w swój czas. W 1989 roku, gdy miał premierę, naprawdę mało kogo obchodziło to, o czym opowiadał. Ludzie mieli inne problemy i zupełnie co innego ich interesowało, w każdym razie na pewno nie rozterki inteligentów i robotników sprzed kilkunastu lat.
A dzisiaj właśnie głównym atutem "Dorastania" jest ciekawe pokazanie życia i dylematów młodych ludzi w latach 70. Zdecydowanie widoczniejsza i ważniejsza w serialu jest warstwa obyczajowa, historia i polityka są naturalnie obecne, ale tylko w tle, choć jest to tło niebagatelne, bo ma duży wpływ na losy i wybory bohaterów. Obawiałem się, czy - zwłaszcza po rekonstrukcji cyfrowej - nie będzie na ekranie widać, że serial, który opowiada o latach 70., był kręcony pod koniec lat 80. Na szczęście twórcom udało się uniknąć anachroniczności i sztuczności, choć drobne wpadki były, np. Polonezy na ulicy w roku 1972.
Dla mnie Morawski to też jednak przede wszystkim "Rudy", ale to nie znaczy, że nie doceniam jego roli w "Dorastaniu" - był przekonujący, podobnie zresztą jak inni odtwórcy głównych ról: Dedek, Zieliński czy Pomykała, choć za nią akurat nigdy nie przepadałem. Wśród aktorów drugoplanowo-epizodycznych wyróżniłbym Kozienia, Kuźniara, Ejmonta. No i wspomniana przez Holta Kaźmierczak... Szkoda, ze szybko i już tak dawno zniknęła, wyjeżdżając z Polski niedługo po powstaniu "Dorastania". Była aktorką pełną uroku i bardzo naturalną w swojej grze.
Muzyka Gintrowskiego faktycznie wpada w ucho i dobrze współgra z klimatem serialu, zarówno motyw liryczny jak i dynamiczny. Z kolei piosenka z czołówki akurat średnio mi się podoba.
Jeżeli miałbym wskazać minusy "Dorastania", to byłaby to zbytnia deklaratywność niektórych dialogów czy cała sekwencja z Hubertem Wagnerem, która wydała mi się doklejona strasznie na siłę, a sam trener był znacznie tęższy i starszy niż w roku olimpijskiego sukcesu (11 lat zrobiło swoje), co wyglądało trochę tragikomicznie.
"Dorastanie" to całkiem przyzwoity kawałek obyczajowy i świetnie, że go zrekonstruowano. Dzięki temu jest szansa, że więcej ludzi się nim zainteresuje, na co zasługuje, a z pewnością nie jest tak znany jak inne telewizyjne produkcje sprzed lat, niekoniecznie wiele lepsze. Mnie także zachęciło to do obejrzenia go w całości, bo do niedawna był to serial z grupy tych, których nigdy wcześniej nie oglądałem.