Obejrzałem sobie w całości film dokumentalny "Dziewczyna z ekranu" w reżyserii Andrzeja Ciecierskiego, poświęcony Teresie Tuszyńskiej. Jest to tradycyjny, telewizyjny dokument, połączenie "gadających głów", fragmentów filmowych oraz zdjęć z komentarzem czytanych przez lektorkę. Film zainteresował mnie oczywiście w mniejszym stopniu z powodu Tuszyńskiej, a w znacząco większym - z powodu Mariusza Gorczyńskiego, który pojawia się na ekranie we fragmentach "Poczmistrza".
Film nie jest może jakiś wystrzałowo świetny, ale ma kilka walorów - autor dotarł do kilku mężczyzn, którzy tworzyli z Tuszyńską przelotne związki w latach 1971-1997, czyli w najbardziej tajemniczym czasie jej życia, w którym zniknęła z życia publicznego. Ciekawe jest jednak także to, co dotyczy najważniejszego czasu jej kariery - czyli lat w których była modelką, aktorką filmową i gwiazdą życia towarzyskiego kulturalnej Warszawy.
Tuszyńska miała bardzo ciekawy życiorys - przerwany alkoholem. Dla mnie, trzeźwego już 11 rok alkoholika film ma dodatkowy walor, mocno utwierdzający wiedzę o tym, że alkoholizm to śmiertelna i nieuleczalna choroba. Z pewnością Tuszyńska, gdyby nie wpadła w koszmarne realia nałogu, przeżyłaby swoje życie artystyczne zupełnie inaczej, być może do dziś by żyła, być może do dziś by grała... Zwłaszcza, że była aktorką o naturalnym talencie bycia i grania przed kamerą, jedną z niewielu aktorek, które do filmu trafiły bezpośrednio, nie poprzez teatr. Drugą tak zdolną aktorką stricte filmową - była w polskim kinie kilka dekad później Anna Przybylska. Także przedwcześnie zmarła.
Taka ciekawostka pół żartem pół serio - ojciec Tuszyńskiej zajmował się masarstwem, tak samo jak ojciec Stanisława Barei.
_________________
...i zdanżam na czas proszę pana!
www.mariuszgorczynski.pl