StasiuKolasa napisał(a):
Zgadzam się w 100% z Zespoły Filmowe SA. Film który można uznać za kultowy musi być mocno osadzony w świadomości ogółu, a nie tylko wąskiego grona odbiorców. Ja mogę uznać, że dla mnie kultowym tytułem jest - strzelam - np. "Klątwa doliny węży", ale sąsiad z którym piję piwko, czy wujek Mietek z którym siedzę przy świątecznym stole nie będzie miał najmniejszego pojęcia co to jest i co najwyżej powie, że "może to i dobry film" w momencie gdy usłyszy, że główną rolę gra Roman Wilhelmi (no bo skoro Dyzma i Alternatywy są super to i to na pewno też). A takiego "Misia" czy "Samych swoich" zna każdy. Jeden lubi, jeden nie, inny obejrzy jednym okiem podczas n-tej powtórki, ale każdy wie o czym jest ten film i nawet jeśli nie darzy zbytnią sympatią to szerokie fragmenty list dialogowych ma w głowie.
To chyba nie do końca tak, to znaczy przykłady które podałeś, czyli ,,Sami swoi", i ,,Miś" to przede wszystkim filmy niezwykle popularne, szczególnie ten pierwszy. Ogląda go moja babcia, ogląda mama, ogląda siostrzenica, oglądam ja. Generalnie zna i śmieje się, mniej lub bardziej cała Polska. Z filmem Barei jest już trochę inaczej. Też zna masa osób, ale już nie każdy wczuje się w ten momentami absurdalny humor. Na przykład wspomniana wyżej moja babcia. Z tych dwóch pozycji zdecydowanie do miana kultowego bliżej filmowi ,,Miś". Ale myślę, że kultowy był szczególnie kiedyś, gdy nie był tak znany przez wszystkich.
Co do ,,Klątwa doliny węży" to oczywiście zna go mniej osób, ale więcej niż osiem, zapewniam, i wielu miejscach w Polsce można by na pewno znaleźć po kilka, które uwielbiają ten film, właśnie za to jaki jest niedobry, choćby przez żałosne "efekty specjalne", które w efekcie wywołują śmiech.
Peter Jackson popełnił kiedyś "horror" ,,Martwica mózgu", który to ma sporo wyznawców na całym świecie, i jest uważany za kultowy. I teraz ważne: nie zna go moja babcia, ani mama, siostrzenica również, siostra i tak dalej...Znam go ja. I przypuszczam, że gdzieś tam w Australii, Japonii, czy Stanach na jakimś forum pisze jakiś kinoman, i pewnie w jego rodzinie byłoby podobnie, choć istnieje większe prawdopodobieństwo, ze jednak ktoś z rodziny( na przykład kuzyn) zna
....
Niewątpliwie to o czym napisał na początku temat Rafał Dajbor, czyli teksty które przechodzą do potocznego języka, to ważna, ale moim zdaniem nie niezbędna i jedyna cecha filmów kultowych.
Ciekawy przykład to ,,Młode wilki" Jarosława Żamojdy. Wg mnie film niedobry, momentami żenujący, ale z czasem nawet go polubiłem pomimo, a może nawet właśnie przez te żenujące momenty. Osobiście nie nazwał bym go kultowym, ale wiem, że jest sporo ludzi o cztery, pięć lat młodszych którzy uwielbiali ten film, cytowali niektóre teksty z filmu, np ,,nigdy się do niczego nie przyznawaj", czy bawili przy muzyce Varius Manx, którą przez pewien okres puszczali na każdej prywatce. Myślę, że dla nich na pewno był to film pokoleniowy, a może i pasowałby tu słowo, które jest w kluczowe w tym temacie - kultowy.