To ja ze swojej strony dodam krótko i na temat: MOŻNA uczyć aktorstwa bez pałki i przemocy.
Powiem więcej - bez chamstwa, mobbingowania, ryczenia na ludzi i wymuszania - da się kręcić całkiem niezłe filmy. Serio serio!
A czy młodzieży się w dupach poprzewracało? Być może. Tylko akurat nie to jest na to dowodem. O swoich traumach i niezgodzie na dalszy ciąg takich zachowań mówi m.in. Szczepkowska, którą do młodzieży już trudno zaliczać.
I nie rozumiem argumentów pod tytułem "inni to jakoś przeżyli", "inni też to przechodzili". No i co z tego??? Przypomina mi się mój znajomy, który mówi, że jak utkwi w pociągu, który stanie w polu, albo autobus mu godzinę nie podjeżdża, to się nie denerwuje, bo sobie myśli, że jego cierpienia to nic w porównaniu z tym, co cierpieli ludzie w bydlęcych wagonach wiezieni do Auschwitz. Okej, jeśli to jego osobisty sposób na powstrzymanie emocji, to jego sprawa. Ale jeśliby to zobiektywizować - to co to w ogóle za argument??? Ile jeszcze lat mamy wszyscy równać w dół??? Tolerować zło, bo "za komuny było gorzej, za okupacji było gorzej, za sanacji było gorzej, za zaborów było gorzej".....???
Ludzie się mnie pytają, czy ja się nie boję jeździć na plany filmowe, albo handlować książkami, bo mogę się zakazić wirusem, od kogoś, albo od książki, którą dotknął ktoś zakażony. Odpowiadam, że myję ręce, noszę maskę i tyle. Co mam zrobić? Mam zbankrutować? Mam nie mieć z czego żyć? I co na to słyszę? "No wiesz Rafał, ale to wielu ludzi jest w takiej sytuacji". No i co z tego??? Co mi to daje? Co to za argument? Jeśli ja zbankrutuję - to co mi to pomoże, że pan Pierdziszewski z Bełchatowa i pani Ciapciakowa spod Krakowa TEŻ zbankrutowali??? W jaki sposób to, że INNI też mają źle - poprawia moją sytuację?? Jakim argumentem jest to, że inni, kiedyś, obrywali przemocą od wykładowców??? To zmniejsza czyjeś cierpienie? Czyjąś traumę? Niby jak?
Jeśli takie myślenie jest dowodem na "poprzewracanie się w tyłkach", to najwidoczniej dotyczy to nie tylko młodzieży, ale i takich czterdziestoletnich starców jak ja.
Ja tylko jestem przeciwny weryfikowaniu teraz przeszłości dawnych mistrzów. Ale naprawdę dawnych, nieżyjących minimum 10 lat. Wytykaniu Axerowi że w latach 50 wsadził rękę Krafftównie w majtki, albo Łomnickiemu, że wrzeszczał, albo Grotowskiemu, że gmerał w psychice. I tak dalej. Trzeba zaakceptować, że zmienia się nasza obyczajowość. Zmienia się nasze podejście do samych siebie. Zmienia się - to znaczy kiedyś było inne, a teraz jest inne. Co z tego logicznie wynika? Ano to, że ani nie potępiajmy ludzi z przeszłości, co najwyżej wskazujemy pewne zachowania jako "dziś niewłaściwe", ani nie dopuszczajmy, by takie zachowania powtarzały się dziś.
_________________
...i zdanżam na czas proszę pana!
www.mariuszgorczynski.pl