Forum Polskiego Kina

Teraz jest 22 grudnia 2024, 08:58

Strefa czasowa: UTC + 1 [ DST ]




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 32 ]  Przejdź na stronę... Poprzednia  1, 2, 3  Następna
Autor Wiadomość
PostNapisane: 27 marca 2021, 12:05 

Dołączył(a): 24 mar 2020
Posty: 51
Trzeba zacząć chyba od tego że artystą się jest a nie staje. Artysty nie da się wykształcić. Można kogoś nauczyć jedynie rzemiosła i to się dzieje na uczelniach artystycznych. Iskrę wybrańcy sztuk ma się w sobie albie i nie. Tam się nie kształci naukowców bo i nie ma za bardzo czego badać klasycznym aparatem badawczym (zjawisko, teza, proces badawczy zjawiska, dowód). Czytałem ostatnio ocenę pracy doktorskiej M.Stuhra i naprawdę... Istnieją granice lania wody nawet na kierunkach artystycznych. praca w której promotor uznaje za znaczący wkład to że praca z historii teatru (jeśli dobrze pamiętam) zawiera duży ładunek emocjonalny i jest ciekawa to... ekhm :icon_rolleyes: .
A co do pracy na uczelni. Mogę tylko z własnego doswiadczenia (ASP) wnioskować że nie ma różnicy miedzy politechniką a uczelnia artystyczną. Najpierw musisz zostać asystentem i normalnie przechodzić kolejne szczeble kariery. Nikt nie uczy nikogo pedagogiki bo pracujesz z dorosłymi ludźmi których uczysz zawodu. Rożnica tylko taka że na uczelniach artystycznych o wiele łatwiej zdobywa się tytuły ( o ile jest się jakoś ustosunkowany) i sami zainteresowani często przyznają że te tytuły na uczelniach art to takie 'wicie-rozumicie'. Liczy się dorobek artystyczny głównie. Sztuki, filmy, wystawy, koncerty itd... Dorobek teoretyczny to już dodatek tylko a jakiego on jest poziomu to juz inna sprawa.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 27 marca 2021, 13:24 

Dołączył(a): 07 cze 2016
Posty: 59
Posty na Forum KP: 348
Jasne, kształcenie w zawodach artystycznych z natury rzeczy różni się od tych pozostałych, trudno choćby zastosować te same kryteria oceny, więc na pewno opiera się na dużej uznaniowości. To nie przedmioty ścisłe i zaliczenie typu: test, tyle procent, ocena taka i taka. Ale przeczytałam wywiad z młodą reżyserką, która wspomina zajęcia z L. Wosiewiczem – nie było wiadomo, o co mu chodzi na zajęciach, jakie są jego kryteria oceny, czego oczekuje, a kiedy komuś jakoś udawało się wstrzelić w te oczekiwania, nie dostrzegali w tym logiki. O napuszczaniu jednych na drugich już nie wspominam. Chyba trudno coś z takich zajęć wynieść.;-)
Tu jest ten wywiad:
https://kultura.gazeta.pl/kultura/7,114 ... ejszy.html
A co do pracy na uczelni – oczywiście, jest to praca z dorosłymi, więc wykładowcy nie znają pedagogiki (dlatego o pedagogice nie wspominałam :-)), nie znają żadnych zasad dydaktyki (bo w przypadku kształcenia artystów być może taka nie istnieje), ale jakieś podstawy, naprawdę podstawy, psychologii powinni znać. W końcu pracują z człowiekiem! I to, skoro na uczelniach artystycznych, chyba dość wrażliwym człowiekiem – nie umniejszając księgowym, szewcom, inżynierom itd.:-)


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 27 marca 2021, 17:27 

Dołączył(a): 24 mar 2020
Posty: 51
Dziś kolejny absolwent opisał historię własnego nieszczęścia na FB. Dostało się przy okazji Globiszowi.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 27 marca 2021, 21:43 

Dołączył(a): 07 cze 2016
Posty: 3422
Posty na Forum KP: 537
Od bardzo, bardzo, bardzo wielu lat miałem (i mam) wrażenie, że uczelnie artystyczne stały się bytem samym w sobie, samym dla siebie, z zasadami, które sprawdzają się wewnątrz nich, ale nie na rynku pracy, czy to dotyczy aktorów, czy muzyków, czy tancerzy.
Rozmawiając z młodymi kolegami wiele razy widziałem, że są wyszkoleni w jakichś szkolnych rzeczach ćwiczebnych, świetnie zrobią etiudę mimiczną, albo wiedzą gdzie wziąć oddech w wierszu, ale nie mają pojęcia jak się poruszać w swoim zawodzie.

W 2000 roku, po maturze, zdawałem do szkół teatralnych w Warszawie i Łodzi. Nie dostałem się - i do Łodzi to może chwała Bogu, że odpadłem w drugim etapie, bo moją opiekunką roku byłaby "osławiona" obecnie Ewa Mirowska. Poszedłem do Studia Aktorskiego przy Teatrze Żydowskim i w niecałe dwa lata później już byłem na scenie. A wcześniej jeszcze na ekranie w epizodach.

Z dziennikarstwem było podobnie. Co prawda kończyłem takie studia, ale w momencie ich rozpoczynania miałem już za sobą trzy lata pisania i publikowania, zaś w trakcie studiów też cały czas byłem drukowany. Obu moich zawodów twórczych uczyłem się więc de facto w praktyce. Nie była to więc taka kolejność, że najpierw "chcę być kimś", potem "studiuję to", a na końcu - "wchodzę w zawód".

Wiele osób przez lata mi mówiło, że to wcale nie jest dobre. Że wchodząc w zawód bez odebrania uprzednio solennego, akademickiego wykształcenia nabierasz swoich, czasem szkodliwych, nawyków, potem już nie do wykorzenienia. Że skoro jest jakaś kolejność wchodzenia w zawód, wypracowana, przyklepana, to należy się jej trzymać, a nie wyskakiwać przed szereg. Trudno. Raz - czasu nie cofnę. Dwa - ja się nie lubię uczyć. Po prostu nie lubię się uczyć w procesie uczenia. Wolę w praktyce. Najpierw nieporadnie (jak teraz czytam swoje teksty sprzed 20 lat, to..... :-D), z biegiem czasu coraz lepiej. Nigdy więc nie żałowałem, że wszedłem w zawody tak, jak wszedłem.

Cóż. Teraz nie żałuję jeszcze bardziej. ;-)

_________________
...i zdanżam na czas proszę pana! www.mariuszgorczynski.pl


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 27 marca 2021, 22:33 

Dołączył(a): 24 mar 2020
Posty: 51
Cytuj:
Od bardzo, bardzo, bardzo wielu lat miałem (i mam) wrażenie, że uczelnie artystyczne stały się bytem samym w sobie, samym dla siebie, z zasadami, które sprawdzają się wewnątrz nich, ale nie na rynku pracy, czy to dotyczy aktorów, czy muzyków, czy tancerzy.


100% racji. Tyle ze te zasady niekoniecznie sprawdzają się nawet wewnątrz. Tam jest mnóstwo układów, koterii, wzajemnych zalezności i interesów między znajomymi bo w sumie każdy każdego w środowisku zna.
Jeszcze odnośnie mobbingu to na uczelniach artystycznych są wyjatkowo sprzyjające warunki do tego. To sa uczelnie na których rocznik często złożony jest z kilkunastu ludzi. Wykładowcy znają osobiście każdego studenta i wchodzą z nimi w osobiste relacje. Raz podpadniesz i masz życie studenta spaskudzone. I nie tylko studenta bo jak fama pojdzie w środowisku to i potem zawodowe cierpi. Za to z innymi idziesz na piwo po zajęciach i jesteście prawie jak kumple.
To nie prawo czy ekonomia gdzie wykładowca na ulicy studenta nie poznaje a większość widzi z odległości kilkunastu metrów w tylnym rzędzie sali wykładowej. Egzaminy pisemne bo kto by się bawił w egzaminowanie osobiste setki studentów. Tu wszystko jest na twarz, w stresie, w kontakcie z wykładowcą więc oceniają nie tylko umiejetności i wiedzę ale i wchodzą w gre relacji interpersonalne - osobowościowe. Ty bardziej że 1 rok to dziś - z perspektywy czasu - to dzieciaki, z daleka od domu, które łatwo zastraszyć i które sa w nowym środowisku, otoczeniu itd.
BTW.. bardzo mnie bawią te komentarze pod artykułami o tych wszystkich wydarzeniach . Szok i niedowierzanie. Tak jakby naród o gwiazdach ekranu i sceny wyrobił sobie mniemanie jakoby to były osoby żyjące jedynie wielką sztuką i wielkimi ideami. A tu zonk - furiaci, pijacy i molestanci. Ależ skąd, jak tak można ... Degeneraci :-D Tak jakby inni ludzie byli na politechnikach, uniwersytetach, korporacjach, kościołach. To jest wszędzie, tylko czasem mniej widoczne.
A wiecie jak to się skończy jeśli tych wspominek studentów będzie coraz więcej? Gliński wjedzie na białym koniu i będzie miał idealna podkładkę do zrobienia czystek w kinie, muzeach, galeriach, teatrze, filharmoniach. Będą grali Mickiewicza i Słowackiego, śpiewać trenem kochanowskim, tańczyć patriotyczne krakowiaki i malować jak Matejko a nie żadne fanaberie sztuk zdegenerowanych które opanowały muzealnictwo i teatr :-D


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 27 marca 2021, 23:13 

Dołączył(a): 07 cze 2016
Posty: 3422
Posty na Forum KP: 537
No, jeśli Gliński zacznie to "uzdrawiać" swoimi metodami, to nic nie uzdrowi, bo to będzie mniej więcej tak, jakby mając pacjenta z gangreną nogi, zamiast podać mu penicylinę - odrąbać mu rękę, bez znieczulenia i siekierą. Mam nadzieję, że jednak autonomiczność uczelni się obroni, albo.... Gliński nie zdąży. :-D

Cieszę się, że nie tylko ja widzę oderwanie szkół artystycznych od zawodowej rzeczywistości na rynku pracy dla artystów. Bo mnie to jako żywo przypomina naukę jazdy samochodem. W ogóle na kursie nie nauczono mnie jeździć samochodem. Na kursie nauczono mnie zdać państwowy egzamin na prawo jazdy. Tak jakby zdawanie prawa jazdy i późniejsze prowadzenie samochodu to nie były sprawy wynikające jedna z drugiej, tylko całkowicie od siebie oderwane. I tak samo widzę od lat szkoły artystyczne. One uczą jak je przetrwać, nie wylecieć po pierwszym semestrze, dobrnąć do dyplomu i zrobić dyplom. I koniec pieśni. Tak jakby nie praca w zawodzie, ale uzyskanie dyplomu danej uczelni było celem. Przecież to absurd. Kiedyś jedna z pedagożek warszawskiej szkoły powiedziała mi w przypływie szczerości, że Akademia Teatralna to, cytuję dosłownie, "fabryka bezrobotnych". Nooooo, przy takim nauczaniu to trudno się dziwić.

_________________
...i zdanżam na czas proszę pana! www.mariuszgorczynski.pl


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 31 marca 2021, 18:56 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 14 gru 2020
Posty: 81
Mnie ta cała afera nie rusza i nie dziwi. Ot, moda. Zawód aktorski stanowi nobilitację, drogę do popularności, a dla wybrańców sławy. Szlachetny, trudny zawód. Wszędzie tam gdzie jest tylu chętnych, można stawiać poprzeczkę bardzo wysoko i upajać się władzą w reglamentacji tych delicji. Ktoś kto sam niesamowitym wysiłkiem wspinał się na szczyty, krwawiąc sobie ręce i obdzierając ze skóry, doskonale wie jak bardzo przesunięta jest granica bólu i poniżenia dla adeptów. Jak wszędzie w życiu są ludzie i ludziska, dlaczego wykładowcy mieli by być wolni od pokusy aby zagrać "boga" lub wykorzystać kogoś bez poniesienia konsekwencji?
Mnie to dziwi tylko jedno, dlaczego te trupy wypadają z takim opóźnieniem z szafy?
Czy nikt nie ma odwagi żeby się postawić?
Czy na prawdę warto dać się upokorzyć czy wykorzystać, by potem jęczeć po upływie lat?
Czy przyjęcie godnościowej postawy, nie jest ważniejsze?
Czy warto pozwolić takim typkom aby dalej sobie pozwalali?
Może po prostu warto?
Zawsze po latach można coś sobie przypomnieć i znowu grzać się w blasku reflektorów.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 31 marca 2021, 19:40 

Dołączył(a): 07 cze 2016
Posty: 3422
Posty na Forum KP: 537
A mnie w ogóle nie dziwi, że wypadają z szafy z opóźnieniem.

Człowiek młody, spragniony tego, by uprawiać wymarzony zawód - nie będzie na tyle odważny, by się postawić. A przynajmniej tak było jeszcze do niedawna. Gdy zaś osiągnie pewien wiek i nabierze bagażu doświadczeń - pojawia się inne myślenie. Inna odwaga. Inne podejście do życia. Jak się ma lat 19-20, jest się na początku swojej drogi, ma się świadomość, że osobą pozwalającą sobie na za wiele jest znany i ceniony pedagog/aktor/reżyser/dyrektor/promotor, który może albo usunąć z uczelni - albo po jej ukończeniu stanowić przeszkodę w tym, by absolwent znalazł pracę, to trudno znaleźć w sobie odwagę, aby się przeciwstawić. To się łatwo mówi - "A czemu po latach, a nie wtedy od razu?". Trudniej zaś się robi ze świadomością, że może to oznaczać złamaną karierę zanim się jeszcze rozpoczęła. Nie wymagajmy od młodziutkich ludzi bohaterstwa, bo to nieuczciwe.
Pisałem gdzieś powyżej, że byłem obiektem molestowania przez dwóch wiekowych gejów ze Skolimowa. Jak wspominałem - jest to dla mnie po dziś dzień zabawna historyjka, mam taką a nie inną konstrukcję psychiczną i te łapania za krocze, czy przyjmowanie mnie w swoim pokoju nago (albo w kapciach - wyłącznie) szalenie mnie bawiły i do dziś bawią. Ja bywałem tam wtedy w związku z moją pracą magisterską. Zapewniam, że gdyby te zachowania mnie skrzywdziły - nie ujawniłbym ich wtedy, aby nie utrudnić sobie pisania magisterium, nie wchodzić w konflikt. A dziś bym ujawnił. Z nazwiskami. Bo wtedy nie miałem na to odwagi, a dziś ją mam. Tyle, że nie czuję krzywdy. :-) Więc nie mam czego ujawniać. Ale doskonale rozumiem dlaczego ludzie milczą przez lata.

_________________
...i zdanżam na czas proszę pana! www.mariuszgorczynski.pl


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 3 kwietnia 2021, 23:16 

Dołączył(a): 07 cze 2016
Posty: 3422
Posty na Forum KP: 537
https://e-teatr.pl/szkola-wpajala-nam-z ... awda-10644 O, a propos tego, o czym z forresty pisaliśmy. Aktor mówi, że w teatrze musiał się od nowa uczyć zawodu, bo rzeczywistości szkoły i teatru okazały się w ogóle do siebie nie przystawać. Czyli nie tylko ja mam takie wrażenie, ale i ci to te szkoły kończyli.

_________________
...i zdanżam na czas proszę pana! www.mariuszgorczynski.pl


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 6 kwietnia 2021, 12:50 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 20 cze 2016
Posty: 1062
Posty na Forum KP: 6173
Rafal Dajbor napisał(a):

Reżyser castingu Piotr Bartuszek mówi:

"Proszę przeczytać facebookowy wpis reżysera Janusza Majewskiego na temat zajść w Szkole Filmowej w Łodzi, w którym wspomina też swoich profesorów, m.in. Munka, Różewicza, Wohla, Toeplitza. Wybitnych specjalistów, intelektualistów, a przede wszystkim ludzi o wysokiej kulturze i wielkiej wiedzy. Zajęcia z nimi nie miały nic wspólnego z tym, o czym dziś słyszymy od aktorów, czyli z edukacją opartą na cierpieniu, wytrzymaniu upokorzenia, poświęceniu".

Tak, ale sprawa z reżyserami to trochę co innego. (Zanussi parę dni temu w radio też mówił, że nic takiego go nie spotkało. I ja mu wierzę.) To byli wszak ludzie zazwyczaj już uformowani, często po studiach (wiele lat był to wręcz wymóg formalny) i do tego bardzo rzadko były to kobiety. Reżyser, ani nie musi się rozbierać, ani całować na scenie, więc nijak go "odblokowywać" nie ma potrzeby, ani też sensu.

@ Podróże 24 klatki/s
Cytuj:
"Mnie to dziwi tylko jedno, dlaczego te trupy wypadają z takim opóźnieniem z szafy?"

A mnie dziwi Twoje zdziwienie. O głębokich traumach ludzie mówią wcale, albo bardzo późno. Czy to przeżycia obozowe, czy wojenne, czy przypadki molestowania. Absolutnie jest to zrozumiałe psychologicznie. Nikt nie chce cierpieć po raz drugi. Ofiara księdza-pedofila, czy nauczyciela-kata jeszcze parę lat temu w przypadku coming-outu była hejtowana przez otoczenie i szansa na chociażby moralną satysfakcję była iluzoryczna. Nie mówiąc już o jakimś zadośćuczynieniu...
Teraz, na naszych oczach, coś się powoli zmienia.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 7 kwietnia 2021, 21:28 

Dołączył(a): 24 mar 2020
Posty: 51
No, ale chwila. Czy my przypadkiem nie znajdujemy się w rzeczywistosci lekko już nierealnej? Załóżmy że jest sytuacja w której wykładowca molestuje studentkę - ergo kolokwialnie rzecz ujmując - chce aby dała mu d... Ta mimo dyskomfortu nie ulega co ma jakies tam konsekwencje co do dalszej jej kariery na uczelni. No, ok... Obrzydliwe, ale czy to ma się równać wieloletniej traumie równej tej której doświadczały kobiety gwałcone na wojnie czy ludzie przebywający w radzieckich łagrach czy niemieckich obozach koncentracyjnych?
No przyznam się że po ostatnim materiale na temat Malajkata który został wciągnięty w sprawę mobbingu tylko dlatego że nie chciał się zając durniem na własnym wydziale, który obsmarował studentkę na własnym koncie fejsbukowym to ja już rozkładam ręce.
Nie jestem stary, ale moim zdaniem dzisiejszej młodzieży w tyłkach się trochę poprzewracało. Już nawet nie czytałem do końca i może coś istotnego przeoczyłem, ale litości... No mógł Malajkat wywalić faceta z roboty ale nawet jakby chciał to nie miał ku temu większych podstaw bo by przegrał w sądzie pracy więc zaproponował mediację. Tu afera i oskarżenia że współuczestniczy w zroganizowanej grupie mobbingowej. Mówcie co chcecie - dla mnie to cyrk.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 8 kwietnia 2021, 02:37 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 20 cze 2016
Posty: 1062
Posty na Forum KP: 6173
forresty napisał(a):
...wykładowca molestuje studentkę - ergo kolokwialnie rzecz ujmując - chce aby dała mu d...
[...]
Obrzydliwe, ale czy to ma się równać wieloletniej traumie równej tej której doświadczały kobiety gwałcone na wojnie czy ludzie przebywający w radzieckich łagrach czy niemieckich obozach koncentracyjnych?

:icon_eek:
Yyyyyy... Różne rzeczy tu czytałem, ale teraz po prostu zaniemówiłem.

Może coś przeoczyłem, ale poszkodowani żądają Norymbergi i szubienic, czy po prostu wyjawiają fakty z własnego życia i apelują o zmiany systemowe?

forresty napisał(a):
.moim zdaniem dzisiejszej młodzieży w tyłkach się trochę poprzewracało.
Być może, ale czasy się zmieniają i zamordyzm jako metoda nauki wydaje się odchodzi do lamusa.


Nie znam szczegółów "sprawy Malajkata", ale bez wątpienia stoi on po stronie ofiar:

Cytuj:
Jak mówił w rozmowie z tvn24.pl Wojciech Malajkat, aktor, profesor aktorstwa i absolwent łódzkiej filmówki, lektura wpisu młodej aktorki go "zasmuciła, ale nie zdziwiła". Stwierdził, że podobnych głosów będzie coraz więcej i że po wpisie Paligi "ruszyła kula śniegowa". - Myślę, że ten stary sposób nauczania był od dawna na kursie kolizyjnym z nową rzeczywistością. Ludzie są obecnie bardziej świadomi tego, że dzieje się im krzywda, potrafią o tym głośno mówić.

Cytuj:
- Metoda łamania kręgosłupa nadal jest stosowana. Trzeba teraz wykonać ogromną pracę, żeby tak już nie było - mówi Wojciech Malajkat, rektor Akademii Teatralnej w Warszawie.


Teraz okaże się, czy można skutecznie nauczyć rzemiosła aktorskiego bez pałki i wrzasku. Może tak, może nie. Nie wiem.


Góra
 Zobacz profil  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 32 ]  Przejdź na stronę... Poprzednia  1, 2, 3  Następna

Strefa czasowa: UTC + 1 [ DST ]


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 7 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
cron
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
Powered by: - HOSTINGHOUSE