Forum Polskiego Kina

Popławska zaczyna mnie coraz bardziej irytować w tej roli. To nawet nie jej wina, tylko osób, które zdecydowały o jej obsadzeniu. Będąc dojrzałą kobietą i wyglądając dojrzale gra osobę młodszą znacznie, co mnie naprawdę mocno razi. Już wcześniej pisałem o tym - i Sebastian także - że wszyscy dookoła Osieckiej pozostali młodzi, a ona nagle się postarzała... Wczoraj też rozbawiła mnie scena, w której Osiecka tłumaczy córce Przybory, że nie zdecydowała się na dziecko, bo jeszcze ma czas. Pewnie, jak się skończyło czterdzieści lat, to spokojnie można poczekać...

_________________
My żyjemy!

Wniosek z tego, że za wcześnie "włączyli" Popławską. Między Rycembel a Małeckim różnica wieku byłaby odpowiednia, jak między Osiecką a Przyborą.
Z kolei Passenta zagrał Piotr Żurawski, co prawda niewiele młodszy od Popławskiej, ale ciągle mający chłopięcą buzię. Zobaczymy, jak będą razem wyglądać.

_________________
Mamy taki aparat, najlepszy na świecie aparat do wykrywania kłamstw.

No właśnie!

_________________
My żyjemy!

No więc niestety nie mogę się zgodzić z Tobą! To są oczywiście sprawy absolutnie subiektywne, ale jak dla mnie A. Osiecka była zjawiskowej urody. Nie była to może uroda sex bomby, ale nie powiesz mi, że samym intelektem, czy też charakterem mogła powalić tylu olimpijskich zawodników. Tamte lata obfitowały w "zabójcze kociaki" i konkurencja byłam olbrzymia na tym polu. :) Strach wręcz wymieniać listę jej podbojów sercowych, bo nie tylko jest to lista b. długa, ale i nazwiska po prostu oszałamiają. Tracili dla niej głowę starsi od niej o 30 lat (Giedroyć) i młodsi o 27 (Ochodlo). Osobiście widziałem Osiecką w Sopocie w kawiarni gdy była już starszą panią, ale ślady urody były absolutnie widoczne nadal. Ja oczywiście mogę się nie znać, ale nie powiesz mi, że taki wybitny znawca damskiej urody jak Jeremi Przybora mógł się mylić? A przecież w listach do O. wręcz obsesyjnie wielbi jej URODĘ.
Nie wypowiadam się na temat urody pani Rycembel, ale na ekranie TV nie widzę nic z magii Osieckiej... Być może tego się nie da pokazać na ekranie, ale jak nie ma pomysłu, to po co się brać za kręcenie biografii?

No nie wiem... W niej z pewnością coś było niezwykłego: intelekt połączony z pewnością siebie, jakimś czarem, czymś co z niej emanowało. Piękno to rzecz bardzo względna, często nie tylko walory fizyczne grają główną rolę, a głowę mężczyźni potrafią tracić nie tylko dla kobiet uchodzących powszechnie za boginie piękności i wydaje mi się, że w przypadku Osieckiej można mówić właśnie o czymś podobnym.
Ale z tą starszą panią chyba przesadziłeś. Przecież Osiecka umarła mając ledwie sześćdziesiąt lat...

_________________
My żyjemy!

Wydaje mi się, że na ocenę kobiecej urody w przypadku mężczyzn ceniących sobie osobowość i inteligencję mają wpływ właśnie te czynniki. Bez wątpienia Osiecka nie była ani brzydactwem, ani pięknością. Była jednak ładną kobietą - a przy tym nieprzeciętną osobowościowo i szalenie inteligentną, a to bez wątpienia sprawiało, że wiążący się z nią mężczyźni byli nią zafascynowani po całości. Wtedy zaś także i uroda w oczach zafascynowanego mężczyzny zyskuje i staje się obiektem fascynacji. Tak to działa. Wiem to po sobie - żadna rzekomo obiektywna urodziwość, piękność, seksowność - nie jest w stanie mnie przyciągnąć, jeśli osobowość danej kobiety mnie odpycha, bo mam do czynienia z prostaczką, czy idiotką. Sądzę więc, że kobiety takie, jak Agnieszka Osiecka przyciągały całą sobą, a w tej całości roztapiała się także ich uroda.
No i właśnie też mi się wydaje, że Osiecka nie miała szansy dożyć wieku starszej pani. Aczkolwiek pod koniec życia wyglądała na znacznie starszą niż była i mocno zniszczoną. No ale... Tak działa choroba alkoholowa.

_________________
...i zdanżam na czas proszę pana! www.mariuszgorczynski.pl

Wczorajszy odcinek słabiutki. Wyglądało to jak bryk historyczny dla 8 klasy, a nie serial fabularny. Usłyszeliśmy o najważniejszych wydarzeniach politycznych i tych, dotyczących świata artystycznego (śmierć Hłaski, Komedy, napad na dom Polańskiego) przełomu lat 60. i 70., a wszystko podane w formie niepowiązanych ze sobą krótkich scenek. Zdecydowanie scenarzyści poszli na łatwiznę.

_________________
Mamy taki aparat, najlepszy na świecie aparat do wykrywania kłamstw.

Ja niestety ów odcinek nam jeszcze przed sobą...

No i obejrzałem. Paradoksalnie nawet dobrze mi się to oglądało, ale to nie zasługa twórców serialu tylko paru ładnych piosenek i nawiązań ("Popiół i diament", "Wszystko na sprzedaż") - treści i myśli własnej w tym niestety żadnej, faktycznie luźne scenki o wydarzeniach historycznych i tyle. Do tego Popławska, w wykonaniu której Osiecka wygląda nie na trzydziestolatkę w pełni sił twórczych, a na kobietę steraną życiem i wybierającą się umierać.

_________________
My żyjemy!

Ja już jestem po odcinku 9, w którym pojawia się Maryla Rodowicz. Pojawia się jakoś ni z gruchy ni z pietruchy... W ogóle mam wrażenie, że ten serial pokazuje niezwykle szczegółowo znajomości Osieckiej z ważnymi w jej życiu mężczyznami (jak się poznają, przedstawiają, etc) a postacie kobiece traktuje jako takie ozdobniki, których podstawowym zadaniem jest być fizycznie podobną do oryginału (jak z Rodowicz właśnie czy z Katarzyną Gartner).
No i jak dla mnie to jednak ten serial bardzo po macoszemu pokazuje bardzo dobre stosunki Osieckiej z przedstawicielami partyjnej i okołopartyjnej socjety. Ani razu na ekranie póki co nawet nie mignął Rakowski, bez świetnej znajomości z którym losy Osieckiej i jej środowiska wyglądałyby pewnie nieco inaczej.

_________________
Film to życie, z którego wymazano plamy nudy - Alfred Hitchcock.

9. odcinek trochę mniej chaotyczny i w wolniejszym tempie poprowadzony. Jest w nim nieco tzw. życiowej prawdy, co widać choćby w scenach, w których Passent zajmuje się dzieckiem a Osiecka swoją karierą. Ogólnie jednak wciąż jest średnio i lepiej już raczej nie będzie.

_________________
My żyjemy!

Mam wrażenie, ze w 10 odcinku serialu "Osiecka" mamy kiks kalendarzowy. Nie ma jeszcze sierpnia 80, a Krajewski z Osiecką nagrywaja piosenke "Uciekaj, moje serce". Poprawcie mnie - ale serial "Jan Serce" to 1981 rok, a w ogole najpierw byla napisana muzyka, a potem dopiero dopisany przez Osiecką tekst piosenki.
No i na moment pojawia sie Rakowski - fatalnie dobrany altor, kompletnie niepodobny i nawet jednym kadrem serial nie sugeruje, ze Osiecka i Rakowski byli dobrymi przyjaciolmi, korespondujacymi czesto ze sobą

_________________
Film to życie, z którego wymazano plamy nudy - Alfred Hitchcock.

No widzisz Karel?

O ile wiem, mieli oni wręcz romans...
Z drugiej strony, Osiecka wysłała list do Kiszczaka w którym oferuje się pójść do więzienia za Adama Michnika. Jak na 1984 rok, dość odważne zagranie... Ciekawe, czy w serialu o tym wspomną?

Nadal nie widzę po co ten serial powstał.