Pozytywne zaskoczenie, na ekrany wszedł właśnie film "Supernova" Bartosza Kruhlika nagrodzony na ostatnim festiwalu w Gdyni za debiut. Pomysł jest prosty, oglądamy kilka godzin po wypadku samochodowym na prowincjonalnej drodze. Nie ma tu jednego bohatera, jest ich kilkoro, w tym policjanci i policjantka, sprawca wypadku i ojciec-mąż ofiar. Dużo się dzieje na kilku planach, nie ma dłużyzn, film jest zresztą dość krótki jak na pełny metraż (78 minut). Technicznie na zaskakująco wysokim poziomie: zdjęcia, montaż, dźwięk, aktorstwo. Oczywiście są też błędy, np. rozczarowało mnie dość banalne zakończenie. Osobnych kilka słów o obsadzie, bo casting jeden z najlepszych w polskim kinie od lat - nie ma wielkich gwiazd, które są wciąż obsadzane ani telenowelowych celebrytów, widzimy same nieograne twarze (Marek Braun, Michał Pawlik, Dariusz Dłużewski, Anna Mrozowska) i wszyscy oni są bardzo dobrzy. Z aktorów, którzy mogą być rozpoznawalni dla szerszego grona trzeba wymienić Marcina Hycnara, kiedyś w "Barwach szczęścia", do niedawno aktor Teatru Narodowego, Małgorzatę Witkowską - gwiazdę teatru w Bydgoszczy pojawiającą się też w serialach i Pawła Koślika, niezapomnianego Adriana z "Ucha Prezesa" oraz Jerzego Janeczka, wciąż w świetnej formie, którego oczywiście znają wszyscy jako Witię Pawlaka z "Samych swoich". W epizodzie pojawia się też Michał Anioł, w latach 80. po "Karate po polsku", serialu "Przyjaciele" i "Podróżach pana Kleksa", mógł być uznawany za objawienie. Bardzo mi się podoba w jaki sposób reżyser połączył dwa różne światy aktorskie. Ocena: 7/10.
_________________ "Dostał obsesji na tle żyrandola!"
|