Przemówię w tym temacie jako miłośnik aktorów drugiego planu, choć tym razem nie będzie to dotyczyło ani Mariusza Gorczyńskiego, ani aktora który grał u Barei, ani w ogóle aktora polskiego.

Ceniąc Agnieszkę Holland za całokształt, ze szczególnym uwzględnieniem "Kobiety samotnej", osobiście, tak emocjonalnie, szczególnie lubię jej "Zabić księdza", a w nim rolę Jossa Acklanda. To wspaniały brytyjski aktor mający w swoim dorobku kilka poloniców (w swoich nieopublikowanych w Polsce wspomnieniach szczególnie miło i ciepło przywoływał swoje dwa spotkania na planach filmowych z Vladkiem Sheybalem), w tym także występ u Holland. Jego pułkownik w "Zabić księdza" jest zagrany genialnie. Scena, w której ćwiczy z Edem Harrisem robienie znaku krzyża. Scena, w której pali kartkę, a popiół rozciera w dłoniach, które następnie pokazuje gestem mówiącym "ja mam czyste ręce", tyle, że te ręce są właśnie brudne. Jego zwracanie się do znienawidzonej żony krótkim słowem "out", że ma się wynosić, za każdym razem gdy ona wejdzie. Moment, w którym krótkim krzykiem zakazuje jednemu z oficerów bawić się pudełkiem zapałek. Ta rola (jak właściwie niemal każda rola Acklanda) to jest krótki kurs pt. "jak genialnie grać rolę drugoplanową". "Zabić księdza" oglądałem wiele razy, nie dla treści, nie dla Lamberta czy Harrisa, a właśnie dla Jossa Acklanda. Szalenie mi się zawsze podobał - i w "Polowaniu na Czerwony Październik", i w wielu angielskich filmach szpiegowskich, i w teledysku Pet Shop Boys, i w amerykańskich filmach akcji... Ale jestem Agnieszce Holland wdzięczny że dała mu tę rolę. Bo mnie on w niej zachwyca.

_________________
...i zdanżam na czas proszę pana!
www.mariuszgorczynski.pl