Trochę się rozczarowałem.
Spytacie - czym, komedia romantyczną, wczoraj się urodziłeś?
Ano rozczarowałem się, bo film zawiązał akcję i zaczął się z wyraźnym nawiązaniem do filmów z Hugh Grantem, tzn "Notting Hill" i "Był sobie chłopiec". Trochę ciapowaty i romantyczny główny bohater, bogata celebrytka, fajny i dobrze grający dzieciak, zakręcony przyjaciel głównego bohatera...Do tego odmienna niż w większości produkcji muzyka, mocno jazzujaca. Do tego ładne krajobrazy z Kaszub. Wszystko budziło spore nadzieje.
No i wszystko niestety z biegiem czasu się jakoś rozpłynęło. W zasadzie tylko Piotr Adamczyk do końca trzyma poziom. Scenariusz zaczyna mnożyć nieprawdopodobieństwa i nielogiczności, postacie robią się za mocno przerysowane, Gąsiorowska od samego początku gra tak sobie, dzieciakowi dopisuje się jakiś dziwny wątek, nawet muzyka przestaje być tak samo ładna i delikatna - i o dziwo psuje ja sam Michał Urbaniak
Film jako całość jest w miarę strawny, naprawdę sympatyczny jest główny bohater, zabawnie gra Joachim Lamża, jest parę nienajgorszych dialogów.
Ale można było z tego wycisnąć duuuużo więcej.
5/10.