Chojrak napisał(a):
Sugerujesz celowość w działaniach twórców "Kleru"?
Reklamą nie zajmują się twórcy filmu. Idealnie zresztą widać to po zwiastunie który jest złożony ze scen komicznych, podobnie jak w "Drogówce" i ""Pod mocnym Aniłołem" i oczywiście są to celowe zabiegi. Już na samym starcie pojawiły się "kontrowersje"z usuniętym zwiastunem, co mogło być zaplanowaną akcją marketingową. Dalej w zasadzie nie trzeba było robić wiele, bo to co się dzieje wokół filmu było z góry do przewidzenia.
Chojrak napisał(a):
Marny argument. "Smoleńsk" miał temat super gorący, plakatowano (i to pomimo skrajnie napiętego budżetu) i kicha, "Wołyń" był też super gorący w sieci i bilboardy JEDNAK były, "Greya" oplakatowano i ...waliły tłumy.
Marne są niestety ale Twoje argumenty. Smoleńsk nie przyciągnął tłumów bo ludzie mieli i mają dosyć tego co się wokół tej sprawy wydarzyło. "Wołyń" dużą część osób, zwłaszcza kobiet, odstraszył brutalnością samego tematu, co nie zmienia faktu, że obejrzało go bardzo dużo osób. "Greya" zobaczyło tak dużo ludzi głownie przez samą popularność książki która w końcu była bestselerem. Nie bez znaczenia było też to że na premierę wybrano walentynkowy weekend.
Chojrak napisał(a):
Jak widzisz nie ma tu reguł. Jeżeli bez bilboardów przyszedł milion, to z bilboardami mogło przyjść półtora. To są podstawy reklamy. Doskonale rozumiem, że są filmy tak gorące, że pójdą nań ludzie z definicji, ale wtedy tym bardziej robi się oprawę medialną, by poszło jeszcze więcej. Znasz jakiś film, co umyślnie zrezygnowano z reklamy, bo powstał szum medialny i stwierdzono, że to już wystarczy? Jeżeli dystrybutor ma przeczucie, że będzie hit to wydatki na reklamę są TYM WIĘKSZE. Bo nie ma obawy, że się ona nie zwróc
Skoro to są podstawy reklamy dlaczego piszesz, że mogło a nie że by przyszło. Otóż w świecie kina nie ma żadnych pewników i wielokrotnie na dno szły wytwórnie filmowe lub też były bliskie bankructwa. Nigdy nie będziesz w stanie przewidzieć jak dużo widzów wybierze dany film, nawet pomimo szeroko zakrojonej akcji marketingowej. W USA budżety na reklamę osiągają poziom często zbliżony a nawet wyższy jak sama produkcja, a i tak często okazuje się, że widzów jest znacznie mniej jak się spodziewano. W wypadku Smarzowskiego można było być pewnym, że jego nowy film i tak będzie cieszył się dużym powodzeniem, ponieważ ma on całkiem potężne grono fanów którzy przyjdą na jego film o dowolnej tematyce. Teraz czy mało jest reklamy Kleru? Patrząc na internet, to na temat "Kleru" jest nawet za dużo, bo piszą o nim niemal wszędzie. To że nie widzisz u siebie banerów reklamowych nie znaczy, że kampania reklamowa była tania, tylko może pieniądze nie koniecznie poszły tam gdzie myślisz. Jestem przekonany, że masa z informacji na temat filmu to artykuły sponsorowane. Jak widać po ilości widzów kampania jest bardzo skuteczna.
Chojrak napisał(a):
I nie mówcie mi proszę, że Pągowski intencjonalnie zrobił plakat do mediów elektronicznych, bo nie od tego jest PLAKAT.
To jest plakat festiwalowy, a tych nie zobaczysz jako materiały promocyjne danego filmu w kinie czy na bilbordach. Nie wiem jak do tej pory, ale jeszcze nie dawno był wymóg PISFu, by każdy dofinansowany film miał takową wersję. W przestrzeni publicznej króluje tandeta robiona na jedno kopyto i tu nic się nie zmieni.