To właśnie przecież napisałem, ''majaki'', a nie, że zmarły Włodkowski i reszta dematerializowali się na Pańskiej u Karwowskich
Zresztą jak mamy być konsekwentni to bądźmy i przyjrzyjmy się ''Dzięciołowi'' bliżej, bo warto.
Jak możemy przeczytać na Film Polski.pl krytyka przyjęła ''Dzięcioła'' dosyć powściągliwie, podkreślając jednak mocne osadzenie historii w realiach, '' z lekka tylko skarykaturowanych'' przepisując już dosłownie za stroną.
My możemy pójść dalej i dodać - z elementami impresji w warstwie wizualnej, jak i dźwiękowej, bo ścieżka jest oryginalna i wyrazista, a także istotna dla treści.
Ale temat, przynajmniej ten główny, w pierwszej warstwie filmu, że tak powiem, to rzecz typowa, by nie powiedzieć nawet stereotypowa. No bo zobrazujmy to w jednym zdaniu - historia faceta w średnim wieku, który w związku z wyjazdem małżonki, poczuł powiew swobody i szuka przygód
Nie specjalnie oryginalne i odjechane, prawda
i choć nie powszechne, to z pewnością częste zjawisko. Owszem mamy w ''Dzięciole'' sceny mocno surrealistyczne, ale czy treść niektórych z nich jest w istocie tak wysoce nonsensowna.
Weźmy niekończącą się imprezę, która nie jest wcale takim wymysłem z powietrza. Była ponoć swego czasu taka miejscówka w stolicy. Było o tym w którejś z biografii (zaraz może sobie przypomnę) czy kameralne party u ekscentrycznej, mecenasowej Tylskiej. Surrealizm mamy przede wszystkim w formie w jakiej pokazano tę scenę, a nie w samej, może niecodziennej, ale nie niemożliwej, niespotykanej sytuacji. Ostatnia z kolei scena ''rozstrzelania'' skompromitowanego bohatera to konsekwencja wcześniejszych, bardziej koszmar, symboliczne unicestwienie, niż realne zakończenie.
Drugi, może nawet nie mniej istotny temat filmu, to obserwacja bliźniego, podglądanie, a może lepiej podglądactwo.
Waldek robi to w pracy na co dzień, a także w czasie prywatnym, przede wszystkim kobiety, ale to akurat wynika z jego kondycji, rosnącej frustracji i niespełnienia. Nawet nie chcę koniecznie odnosić tego do dzisiaj, gdzie skierowana kamera jest właściwie integralną częścią przestrzeni publicznej, a podglądanie czyjejś prywatności, czy podglądanie siebie samego i upublicznianie tego wszystkim to nic takiego dziwnego. Gruza, człowiek telewizji niewątpliwie czuł to rosnące zjawisko wszechobecnej obserwacji, a to, że właśnie on nakręcił ''Gulczas, a jak myślisz'' nie jest naturalnie przypadkiem.