Pan Anatol napisał(a):
...sam Beksiński opowiada nawet o tych najdramatyczniejszych faktach z charakterystycznym opanowaniem i spokojem, co moim zdaniem jest odzwierciedlone przez taki sposób prowadzenia narracji w filmie.
Jak uczy nas życie, bardzo często celebryci mówią to co..chcą powiedzieć, a co okazuje się po latach kompletną blagą. Vide ostatnio rewelacje o Walentynowicz, Kapuścińskim, Lemie, Sendlerowej, czy Sat-Okhu. Ja się pytam po co jest kino dokumentalne, jak nie po to, by powiedzieć nam coś więcej niż lukrowaną, podkręconą bajkę fabularyzowaną? Przecież w historii tej rodziny są bomby wodorowe: zrujnowany los pięknej kobiety - robiącej za służącą i szofera, zadziwiający zwyczajny-niezwyczajny los artytsty-amatora, kompletnego outsidera, dramatycznie zwichnięte życie Tomasza, który mając urodę, talent, inteligencję - kompletnie nie daje sobie rady z życiem i odpłaca za to swoim rodzicom z nawiązką, itd, itd. To nie jest materiał, to jest dynamit.
Książka Grzebalkowskiej jest genialna, ale przecież ta historia bez obrazu jest mocno zubożała... Dziś już nie kręci się dokumentów jak dawniej, po bożemu, wg zgranego schemaciku. Dokument potrafi mieć siłę tarana i jak żadne inne medium, dojść do sedna sprawy. Ja chcę się dowiedzieć, czy w końcu Tomek był aż takim katem jak w filmie OR, czy nie? Chcę spojrzeć w twarz mordercy, chciałbym dowiedzieć się jak odbierają malarstwo ZB dzisiejsi krytycy, marszandzi etc.
Dlaczego nie miałbym obejrzeć perypetii miłosnych Tomasza, obejrzeć jego wybranek? Przecież oni sami z rejestrowania swojego życia zrobili cały rytuał, więc o wchodzeniu z butami w czyjeś życie nie ma chyba mowy? Rodzina B. byłą jednocześnie banalnie zwyczajna i jednocześnie zadziwiająco ekstrawagancka. Patrząc na ich rodzinę, patrzymy także na swoje własne, to może nas czegoś nauczyć, przed czymś przestrzec.., a tu dostajemy nabożne wyciszone kino montażowe bez większych ambicji. Można i tak, ale dla mnie to porażka, bo temat był nieprawdopodobnie mocny i nośny.
Pan Anatol napisał(a):
.Można by jeszcze stwierdzić, że film opowiada o bohaterach w bardziej behawioralny sposób - w końcu możemy zaobserwować prawdziwych Beksińskich i ich prawdziwe reakcje w prawdziwych sytuacjach. Na podstawie tego widz też może samodzielnie analizować czy przemyśliwać nad psychiką, postawami czy postępowaniem przedstawianych osób, w czym oczywiście pomaga dość duża ilość tych oryginalnych materiałów, w tym wcześniej niedostępnych.
Bogać tam... Dostajemy marne ochłapy, w tych archiwach z pewnością są lepsze bomby. Jeżeli nie ma, to tym gorzej dla twórców, bo wybrali złudną taktykę.
Podobno wszystkie sceny "domowe" w filmie fabularnym były odegrane z zachowanych taśm, no to gdzie te filmy w tym dokumencie się grzecznie pytam? Czy w dokumencie jest choćby napomknięte o problemach "biegunkowych" Zdzisława? A przecież to przez to jego los biegł tak, a nie inaczej, miał załatwione stypendia zagraniczne, wernisaże i nigdy tam nie pojechał. Ktoś pomyśli, że nie lubił podróżować, a to nie do końca prawda. Dano nam polizać tort prze szybę i ja mam się tym zadowolić?
Film obejrzeć można, jakiś tam po łebkach ogląd daje, ale to żadna zasługa reżysera.