Forum Polskiego Kina
http://forum.polskiekino.com.pl/

Jerzy Antczak
http://forum.polskiekino.com.pl/viewtopic.php?f=4&t=782
Strona 1 z 2

Autor:  karel [ 27 grudnia 2019, 16:45 ]
Tytuł:  Jerzy Antczak

Parę dni temu, w święta, skończył 90. lat! Pomyślałem, że to dobry powód, by założyć temat o tym reżyserze. Dla mnie to twórca niespełniony i spełniony jednocześnie. Niespełniony, bo podczas swojej długiej kariery nakręcił samodzielnie ledwie trzy(!) kinowe filmy fabularne, z drugiej jednak strony jeden z tych filmów to "Noce i dnie", dzieło wspaniałe, ponadczasowe, podziwiane swego czasu nie tylko w Polsce. Takiej produkcji mógłby Antczakowi pozazdrościć niejeden twórca, który w swym dorobku ma znacznie większą liczbę wyreżyserowanych tytułów.
Oczywiście Antczak to jeszcze kilka filmów telewizyjnych (dobre "Wystrzał" i "Epilog norymberski", znakomity "Mistrz") i sporo spektakli Teatru TV, w większości zrealizowanych w latach 60. i 70.
Moim zdaniem jednak, gdyby nie "Noce i dnie", to Jerzy Antczak byłby tylko jednym z wielu. Dzięki zaś filmowej adaptacji prozy Dąbrowskiej przejdzie do historii polskiego kina jako Jeden z Wielkich.

Autor:  Rafal Dajbor [ 27 grudnia 2019, 22:48 ]
Tytuł:  Re: Jerzy Antczak

karel napisał(a):
gdyby nie "Noce i dnie", to Jerzy Antczak byłby tylko jednym z wielu. Dzięki zaś filmowej adaptacji prozy Dąbrowskiej przejdzie do historii polskiego kina jako Jeden z Wielkich.


Coś w tym jest. Rzeczywiście "poza-nocoidniowa" twórczość Jerzego Antczaka jest głównie twórczością telewizyjną. W kinie zaznaczył swoją obecność w minimalnym stopniu pod względem ilościowym. Oprócz bycia reżyserem Antczak jest przecież z zawodu także aktorem. Ale w tym zawodzie to już w ogóle nie zanotował osiągnięcia, które by go unieśmiertelniło. Bez wątpienia to "Noce i dnie" stawiają go w Panteonie. Bo to i sam rozmach realizacyjny, i nominacja do Oscara, i przepiękna, rozpoznawalna po kilku taktach muzyka, i scena z taplającym się Strasburgerem, właściwie po dziś dzień uznawana za najromantyczniejszą scenę polskiego kina, i kreacje aktorskie które weszły do klasyki polskiego aktorstwa filmowego...

Autor:  Holt_ [ 28 grudnia 2019, 09:39 ]
Tytuł:  Re: Jerzy Antczak

Całe szczęście, że zajmował się reżyserią, bo gdzie by grała Jadwiga Barańska, w "Trędowatej"? :-)
Doceniam monumentalnosc Nocy i dni, piękna muzykę i kultowosc sceny, w której Karol Strasburger był jeszcze od nenufarow, a nie od sucharów...
Ale z całym szacunkiem dla reżysera, to robił on filmy i seriale strasznie nudne i kompletnie nie będące w mojej poetyce.

Autor:  Cfeter [ 28 grudnia 2019, 09:54 ]
Tytuł:  Re: Jerzy Antczak

Mi bardziej odpowiada Antczak czarno-biały,kameralny niż barwny monumentalny :)

Autor:  Sebastian999 [ 28 grudnia 2019, 14:57 ]
Tytuł:  Re: Jerzy Antczak

Holt_ napisał(a):

Ale z całym szacunkiem dla reżysera, to robił on filmy i seriale strasznie nudne i kompletnie nie będące w mojej poetyce.


Holt, naprawdę aż tak nie trafia do Ciebie ? :-)
Faktycznie mimo kilku ciekawych pozycji w filmografii, można powiedzieć, że Jerzy Antczak równa się ''Noce i dnie'', dzieło monumentalne, które przesłoniło wszystko inne.
Niewątpliwie wokół tego jego opus magnum krąży aura pewnej nudności, która być może wynika po części z nostalgicznego klimatu samej historii, tej powtarzalności i nieuchronności wpisanej w ludzkie życie. Ale przecież te ekranowe ''Noce i dnie" to obok tego także rzecz głośna :-D i energiczna - postać Bogumiła, pełna życia, żywa w której można znaleźć sporo elementów komediowych (szczególnie chodzi mi tu o serial). Na przykład fantazja i szaleństwa Tomaszka, wątek przewrażliwionego brata Barbary, Daniela - świetny Kamas, czy jego rozgadana żona (Traczykówna).

Autor:  Pan Anatol [ 28 grudnia 2019, 20:41 ]
Tytuł:  Re: Jerzy Antczak

Antczak ma swój własny kanał na YouTubie, gdzie można znaleźć sporo ciekawych materiałów, nawet całych filmów i przedstawień: https://www.youtube.com/channel/UCVzozK-uAW1Mi4snD3BjFew. Osobiście najbardziej podobał mi się krótki monodram Fijewskiego "O szkodliwości palenia tytoniu". ;-) Niestety zablokowany przez właściciela praw autorskich.

Ja sam nie jestem wielkim fanem Antczaka, jak na reżysera filmowego wydaje mi się po prostu zbyt teatralny; o ile mogę mówić o tym, jak myśli - w ogóle nie myślący środkami filmowego wyrazu. Z tego punktu widzenia filmy te są nijakie. Wystarczy spojrzeć na te wczesne produkcje telewizyjne - "Mistrz", "Wystrzał" - to jest taki teatr w puszce. W "Nocach i dniach" jest to trochę przezwyciężone ciekawymi plenerami i dynamiczniejszą akcją, niewątpliwie jest to dzieło bardziej pomyślane "po filmowemu", ale czy jest w tym coś ciekawego, wyjątkowego? Wydaje mi się, że jeśli ktoś lubi "Noce i dnie", to raczej za aktorstwo i opowiadaną historię, a nie za kunszt realizatorski, reżyserski. A ja nie szaleję ani za Jadwigą Barańską, ani za prozą Marii Dąbrowskiej, więc nie powinien dziwić mój mało entuzjastyczny odbiór filmu Antczaka. ;-)

Autor:  karel [ 29 grudnia 2019, 00:44 ]
Tytuł:  Re: Jerzy Antczak

"Mistrz" jest teatralny, bo to adaptacja dramatu. Do tego będąca nową wersją spektaklu wyreżyserowanego przez Antczaka parę lat wcześniej dla Teatru TV - w podobnej, choć różniącej się jednak obsadzie.
Kunszt reżyserski w "Nocach i dniach"... Umiejętność reżyserowania polega też na dobrym poprowadzeniu aktorów właśnie, a wcześniej skompletowaniu obsady. I to w tym filmie (i serialu) wszystko wypaliło. Barańska - za którą też nie przepadam - zagrała rolę życia, a Bińczycki jeśli nie najlepszą, to jedną z najlepszych. Dobrych ról jest tam zresztą więcej, o czym wspomniał Sebastian. Tak więc ja "Noce i dnie" cenię za to też, o czym napisałeś, Anatolu, ale uważam, że jest w tym również niemała zasługa reżysera.

Autor:  Sebastian999 [ 29 grudnia 2019, 00:58 ]
Tytuł:  Re: Jerzy Antczak

Pytanie czy trzeba szaleć za aktorką, aktorem żeby docenić/ lub nie jakąś rolę. To chyba nie powinno mieć wpływu. Ciężko też nie dostrzec kunsztu realizatorskiego, bo jednak ''Noce i dnie'' to co najmniej kawał solidnej filmowej roboty i to co najmniej w kilku aspektach, a nominacja do nagrody Akademii ma jednak swój ciężar. Nie uważam filmu Antczaka za arcydzieło, ale na pewno doceniam.
Jeszcze takie moje pytanie do Ciebie, Anatolu - Widziałeś film czy serial, czy może jedno i drugie ?
Serial na pewno pomaga pełniej objąć całą historię, choćby rewolucyjny wątek Agnieszki i Marcina mocno okrojony w filmie, a i wymagania do przeżycia artystycznego wstrząsu jakby nieco mniejsze wtedy. Dłuższy czas spędzony z bohaterami zbliża nas do nich, ale też oddaje prozę życia wraz z jego mieliznami i chyba bardziej pozwala odczuć maksymy typu ''Rodzimy się, umieramy, a wszystko toczy się dale, jakby nas w ogóle nie było''. Przynajmniej ja tak mam :-D

Autor:  Pan Anatol [ 29 grudnia 2019, 01:33 ]
Tytuł:  Re: Jerzy Antczak

Nie mówię, że uważam "Noce i dnie" za jakiś gniot i że w ogóle tego filmu nie znoszę i nie doceniam; w Filmwebowej skali 1-10 oceniłem go na 7, czyli raczej nieźle. ;-) O ile nie szaleję za Barańską, to oczywiście jej rolę uważam za dobrą, choć większą sympatię mam do Bińczyckiego. ;-) Odpowiadając najpierw na pytanie Sebastiana - widziałem film kinowy i szczerze mówiąc po jego zobaczeniu nie bardzo miałem ochotę, żeby zapoznać się z jeszcze dłuższą wersją serialową. Mam gdzieś jej nagranie, więc pewnie kiedyś to nastąpi. Film widziałem już jakieś dwa lata temu, więc niewykluczone, że teraz coś mi umyka albo nie pamiętam czegoś, co dziś bardziej by mnie zaciekawiło. Jednak zakładając, że pamiętam film w miarę dobrze, nie przeczę, że jest to kawał solidnej filmowej roboty, zrealizowany z rozmachem i robiący pewne wrażenie. Natomiast mam wątpliwości, czy jest to coś więcej niż tylko zrealizowane z rozmachem przeniesienie prozy na ekran. Nie przypominam sobie tam jakiejś wartości dodanej, czy to w postaci jakiegoś tematycznego pójścia dalej niż literacki oryginał, czy to w postaci czegoś ciekawego i niezwykłego w inscenizacji, zdjęciach i innych dziedzinach realizacji filmu, w których można coś niezwykłego zrobić. Pomimo tego rozmachu film wydał mi się po prostu mało efektowny. Może tak miało być, nie wykluczam, ale chyba bardziej w moim stylu są ekranizacje efektowne, jak choćby współczesna "Nocom i dniom" "Ziemia obiecana". ;-) Tak więc w jakimś stopniu film Antczaka doceniam, ale bardziej, że tak powiem, głową niż sercem. ;-)

Dodam też, że bynajmniej nie chciałem umniejszać zasługom Antczaka w stworzeniu porządnego filmu, oczywiste, że dobre poprowadzenie aktorów to również osiągnięcie reżysera. Kiedy mówiłem o kunszcie reżyserskim miałem na myśli raczej jakiś ogólny zamysł filmu i jego realizację w zakresie przede wszystkim inscenizacji i zdjęć.

Autor:  Holt_ [ 30 grudnia 2019, 12:07 ]
Tytuł:  Re: Jerzy Antczak

Prosta sprawa - ja lubię generalnie seriale kostiumowe. Ale gdy zadam pytanie - o czym jest "Lalka" albo o czym jest Rodzina Polanieckich, albo o czym jest Nad Niemnem - jest łatwo odpowiedzieć w jednym-dwu zdaniach.

A spróbujcie streścić tak fabułę "Nocy i dni".

To jest serial ładny wizualnie, z kilkoma niezłym rolami, z piękną muzyką, z jedną-dwiema scenami zapadajacymi w pamięć.

Ale czy naprawdę to jest w stanie zbudować SERIAL? Z nudnego jak flaki z olejem materiału literackiego nie da się stworzyć zajmującego filmu. Albo inaczej - da się, vide Wajda i "Ziemia obiecana", ale tu z kolei potrzebny jest reżyser znacznie większy niż Antczak.

Autor:  karel [ 30 grudnia 2019, 15:10 ]
Tytuł:  Re: Jerzy Antczak

Holt_ napisał(a):
Prosta sprawa - ja lubię generalnie seriale kostiumowe. Ale gdy zadam pytanie - o czym jest "Lalka" albo o czym jest Rodzina Polanieckich, albo o czym jest Nad Niemnem - jest łatwo odpowiedzieć w jednym-dwu zdaniach.

A spróbujcie streścić tak fabułę "Nocy i dni".

O życiu, codzienności, przemijaniu, miłości i ulotności. Jedno zdanie. :-)

Autor:  Rafal Dajbor [ 30 grudnia 2019, 16:20 ]
Tytuł:  Re: Jerzy Antczak

Ileś tematów na temat różnych ludzi teatru i filmu jest zakładanych na tym forum, ale nie pamiętam, by któryś ostatnio wywołał aż tyle wpisów, opinii, dyskusji, jak ten temat. Więc jednak coś w tym Antczaku jest. ;-)

Pamiętam, że jego film telewizyjny "Mistrz" miałem okazję obejrzeć, w latach 90., jakoś dosłownie kilka dni po tym, jak osobiście poznałem Ignacego Gogolewskiego, gdy z nim porozmawiałem i podpisał mi swoją książkę "Wszyscy jesteśmy aktorami". Ależ to było przeżycie, że tak kilka dni po rozmowie miałem go okazję obejrzeć. Historyjka dotyczy bardziej Gogolewskiego, ale... z Antczakiem w tle. :-)

A jego ostatni film, czyli "Chopin. Pragnienie miłości" miałem nawet okazję obejrzeć w kinie. Ale nie pamiętam z tego seansu nic specjalnego, poza tym, że podobali mi się na ekranie dwaj panowie "G" - w tym akurat filmie występujący w rolach zdecydowanie drugoplanowych: Janusz Gajos i Krzysztof Gosztyła. Czyli sam film jako film najwidoczniej mnie nie poruszył specjalnie.

Strona 1 z 2 Strefa czasowa: UTC + 1 [ DST ]
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
https://www.phpbb.com/