Forum Polskiego Kina http://forum.polskiekino.com.pl/ |
|
Czesław Wołłejko http://forum.polskiekino.com.pl/viewtopic.php?f=4&t=561 |
Strona 1 z 2 |
Autor: | Brunner [ 17 marca 2018, 20:35 ] |
Tytuł: | Czesław Wołłejko |
Dziś rocznica urodzin znakomitego aktora, Czesława Wołłejki. Co prawda, nie do końca wiadomo która. Według wszelkiego rodzaju dokumentacji biograficznej czy życiorysów aktor urodził się w 1916r., zaś jak twierdzi napis wyryty na nagrobku - w 1920r. Niesamowita kariera teatralna (bez wątpienia był specjalistą od ról Fredrowskich, ale odnajdywał się także w Czechowie i dramaturgii współczesnej), wiele znakomitych ról w Teatrze Telewizji (nieśmiertelny Koczkariew i Rejent Milczek) i Teatrze Polskiego Radia. Jego filmowa biografia jest dość specyficzna. Zaczął od głównej roli, w "Młodości Chopina". Potem przez 9 lat nic i znowu główna rola, sympatycznego niezdary w "Szczęściarzu Antonim". Dopiero potem posypały się propozycje (a może dopiero zaczął je przyjmować?). Szeroki wachlarz różnorodnych ról, mamy tu i arystokratów ujętych w satyryczne rysy ("Lalka", "Rodzina Połanieckich") i potraktowanych zupełnie poważnie ("Rodzina Połanieckich"), homoseksualistów (nieśmiertelny baron w "Zaklętych rewirach"), a jednocześnie szefów gestapo (wspaniały Geibel w "Stawce większej niż życie"), statecznego lorda i jego sympatycznego przodka-ducha ("Duch z Canterville"), dostojników kościelnych (prymas w "Przygodach pana Michała", biskup Watzenrode w "Koperniku"), władców (cesarz Otton w "Gnieździe"), pedagogów (Borczyk w "Krysztale"), lekarzy (Bogdan w "Smarkuli"), reżyserów (Malarski w "Drzwiach w murze", Buczyński w "Miłość ci wszystko wybaczy"), impresariów (Cox w "Przygodzie z piosenką"), postaci z klasyki dramatu (Hetman w "Weselu"). Każda rola inna, większość z nich to perełki polskiego kina. Wydaje się, że zagrał wszystko, a jednocześnie zdaje się, że był kompletnie przez film niewykorzystany. Szkoda, że nie dane mu było zagrać Wolanda w "Mistrzu i Małgorzacie" (nie licząc postaci w dwuczęściowym słuchowisku). Myślę, że był do tej roli po prostu stworzony. |
Autor: | karel [ 17 marca 2018, 21:23 ] |
Tytuł: | Re: Czesław Wołłejko |
W zasadzie wyczerpałeś temat... Trudno mi tu coś dodać, wymieniłeś większość ważnych ról Wołłejki i pokrótce opisałeś jego bogatą karierę. Jego Rejent z "Zemsty" to najlepsze odegranie tej postaci, jakie widziałem, role w "Ożenku", "Smarkuli" i "Zaklętych rewirach" to perły, które błyszczą nie mniej. W tych filmach i spektaklach zresztą lubię go właśnie najbardziej. Epizod w "Weselu" niezwykle sugestywny, a wypowiadane przezeń słowa "Polska to wszystko hoLota, tylko im zLota, zLota..." zawsze robiły na mnie spore wrażenie. Przy stwierdzeniu, że był to aktor przez kino niewykorzystany może bym się chwilę zawahał, ale jednak masz w sumie rację, bo jeśli wziąć wielkich aktorów zbliżonych wiekiem do Wołłejki, to on w swej filmografii nie ma tak naprawdę żadnej wielkiej roli w naprawdę wielkim filmie. Owszem, "Zaklęte rewiry" to dzieło wysokiej klasy, ale Wołłejko - wspaniale, bo wspaniale - odtwarza tam postać będącą mocno na drugim planie. Jako Woland faktycznie mógłby być dobry. Zawsze miał taki jakiś specyficzny błysk w oku, niezależnie od tego, kogo grał, tak więc jako uosobienie zła z pewnością spisałby się bez zarzutu. Aczkolwiek mam wątpliwości, czy przebiłby kreację Holoubka z serialu Wojtyszki. W Twoim wpisie w pewną konsternację wprowadził mnie tylko ten fragment: Cytuj: Szeroki wachlarz różnorodnych ról, mamy tu i arystokratów ujętych w satyryczne rysy ("Lalka", "Rodzina Połanieckich") i potraktowanych zupełnie poważnie ("Rodzina Połanieckich") .To w końcu jaki Wołłejko był w tej "Rodzinie Połanieckich"? Satyryczny czy poważny? |
Autor: | Brunner [ 17 marca 2018, 21:43 ] |
Tytuł: | Re: Czesław Wołłejko |
karel napisał(a): Jako Woland faktycznie mógłby być dobry. Zawsze miał taki jakiś specyficzny błysk w oku, niezależnie od tego, kogo grał, tak więc jako uosobienie zła z pewnością spisałby się bez zarzutu. Aczkolwiek mam wątpliwości, czy przebiłby kreację Holoubka z serialu Wojtyszki. Tego się już nie dowiemy, aczkolwiek nie uważam, aby Holoubek - choć przecież stworzył wiele wspaniałych kreacji - zrobił coś specjalnie wielkiego w "Mistrzu i Małgorzacie", no bo i nie miał w czym, przyznajmy, że Wojtyszko arcydzieła nie zrobił. Uważam, że na głowę go bije Mieczysław Voit z serialu radiowym stworzonym dla cyklu "powieść w wydaniu dźwiękowym". Szczerze mówiąc, wolę też w roli Wolanda Przemka Stippę ze spektaklu teatralnego. Co u mnie, jako admiratora polskiego kina lat jednak wcześniejszych jest zapewne dosyć dziwne |
Autor: | Brunner [ 17 marca 2018, 21:45 ] |
Tytuł: | Re: Czesław Wołłejko |
karel napisał(a): W Twoim wpisie w pewną konsternację wprowadził mnie tylko ten fragment: Cytuj: Szeroki wachlarz różnorodnych ról, mamy tu i arystokratów ujętych w satyryczne rysy ("Lalka", "Rodzina Połanieckich") i potraktowanych zupełnie poważnie ("Rodzina Połanieckich") .To w końcu jaki Wołłejko był w tej "Rodzinie Połanieckich"? Satyryczny czy poważny? Oj tam, małe przypadkowe, powtórzenie - w potraktowanych poważnie chodziło mi oczywiście o "Trędowatą". Myślę jednak, że taki znawca polskiego kina, jak Ty, powinien bardzo dobrze wiedzieć, jaki Wołłejko był w "Rodzinie Połanieckich" |
Autor: | Rafal Dajbor [ 17 marca 2018, 21:46 ] |
Tytuł: | Re: Czesław Wołłejko |
Świetny aktor potrafi być jednocześnie poważny i satyryczny! Ja bym jeszcze dorzucił Radomira Korsz-Umielskiego z "Wielkiej majówki", do której to postaci lekką i daleką inspiracją była dla scenarzystów osoba Jerzego Nasierowskiego oraz wcześniejszego, leciutko zagranego Seweryna Paterę w "Kochajmy syrenki". Bardzo ładne role, nieduże, ale rozegrane przez Wołłejkę wspaniale. Nie wiem, czy niewykorzystany... Hmm, jeśli Wołłejkę nazwiemy "niewykorzystanym", to kto był "wykorzystany"? Mikulski, Gajos, Łomnicki, Zapasiewicz, Janczar i na tym koniec? Pojęcie "nie do końca wykorzystany" pojawiało się na forum w kontekście np. Lutkiewicza i Kłosińskiego. No ja bym z tym sformułowaniem aż tak nie szalał. Moim zdaniem akurat Wołłejko został przez kino wykorzystany w takim stopniu, w jakim można było go wykorzystać. No i nie zapominajmy, że dla aktorów tego pokolenia liczył się nade wszystko i przede wszystkim teatr. Leon Niemczyk to wyjątek potwierdzający regułę. Myślę, że wielu spośród tych "niewykorzystanych" mogło by być dużo bardziej wykorzystanych, gdyby... sami chcieli. Wołłejkę bardzo cenię za to samo, za co cenię Bogusza Bilewskiego. Obaj ci aktorzy, kiedy wiek kazał im żegnać się z rolami amantów, zamiast na siłę się odmładzać i próbować tworzyć sobie wizerunek jakiegoś podstarzałego donżuana, z wielką klasą, zarówno w kinie jak i w teatrze, przeszli na role charakterystyczne, nie stroniąc przy tym wręcz od groteski. |
Autor: | Brunner [ 17 marca 2018, 21:59 ] |
Tytuł: | Re: Czesław Wołłejko |
Nie do końca bym się zgodził. Jest różnica pomiędzy "częściowym niewykorzystaniem" Wołłejki a Kłosińskiego czy Lutkiewicza. Dwaj ostatni dużo grali w filmie, historia polskiej kinematografii aż lśni ich rolami drugoplanowymi czy epizodami. Natomiast przypadek Wołłejki jest nieco inny. W filmie grał tak naprawdę niedużo. I tu się z Tobą zgodzę, że niekoniecznie musiała to być decyzja reżyserów, tylko właśnie aktora, dla którego na pierwszym miejscu był teatr. Zwłaszcza, że Wołłejko należał do zespołów najważniejszych scen w Polsce i to prawie "od zawsze" stołecznych - Polskiego, Współczesnego, Ateneum. Do tego dużo reżyserował także na prowincji i w telewizji. Więc film mógł traktować po macoszemu. Nie chodziło mi o wybory reżysera łamane na wybory Wołłejki tylko sam fakt. Myślę, że dobitnie podkreślił to karel. W filmografii Wołłejki znajdziemy duże, znakomicie zagrane role ale jednak w filmach nie klasyfikowanych jako wybitne dzieła. Jeśli już takie się znajdują to bardzo sporadycznie i są to role niewielkiego formatu (w wymiarze czasu spędzenia na ekranie a nie poziomu roli oczywiście), chyba tylko "Wesele" i "Zaklęte rewiry". Trafiłem kiedyś chyba w "Filmie" na taki wywiad Wołłejką z okazji premiery "Młodość Chopina". Mówił wtedy, że brał już udział do zdjęć próbnych w "Zakazanych piosenkach", "Skarbie", "Dwóch brygadach", ale dopiero teraz udało mu się je wygrać. Więc czy faktycznie omijał film? Porównanie do Bogusza Bilewskiego - jak zwykle na pierwszy rzut oka kuriozalne, a w rzeczywistości trafione Ja osobiście uwielbiam go prawie we wszystkim (chyba kolejny do listy) - ale szczególną estymą darzę role w "Duchu z Canterville", "Szczęściarza Antoniego", "Stawce większej niż życie", "Przygodach pana Michała", "Trędowatej" i "Zaklętych rewirach".No i oczywiście "Ożenek" i "Zemsta" z teatru telewizji. Dziś po kilkunastu latach wracam do "Kopernika", więc być może lista się powiększy o jedną pozycję. |
Autor: | karel [ 17 marca 2018, 22:03 ] |
Tytuł: | Re: Czesław Wołłejko |
Brunner napisał(a): nie uważam, aby Holoubek - choć przecież stworzył wiele wspaniałych kreacji - zrobił coś specjalnie wielkiego w "Mistrzu i Małgorzacie", no bo i nie miał w czym, przyznajmy, że Wojtyszko arcydzieła nie zrobił. Uważam, że na głowę go bije Mieczysław Voit z serialu radiowym stworzonym dla cyklu "powieść w wydaniu dźwiękowym". Szczerze mówiąc, wolę też w roli Wolanda Przemka Stippę ze spektaklu teatralnego. Co u mnie, jako admiratora polskiego kina lat jednak wcześniejszych jest zapewne dosyć dziwne "Mistrz i Małgorzata" to może nie arcydzieło (serial, bo powieść Bułhakowa jest nim z pewnością), ale naprawdę bardzo dobra produkcja telewizyjna, ze znakomitymi rolami. Moim zdaniem Holoubek jest tam fantastyczny, a i Władysławowi Kowalskiemu czy Mariuszowi Benoitowi nic zarzucić nie można - Kowalski stworzył piękną postać, a Benoit jest i straszny i śmieszny zarazem, choć bardziej jednak to pierwsze. Nie przeczę, że Voit jako Woland mógł być świetny, ale mimo wszystko trudno porównywać rolę w serialu radiowym z tą w serialu telewizyjnym, bo środki wyrazu jednak nieco inne. Spektaklu ze Stippą niestety nie widziałem. Cytuj: Myślę jednak, że taki znawca polskiego kina, jak Ty, powinien bardzo dobrze wiedzieć, jaki Wołłejko był w "Rodzinie Połanieckich" Może i powinien, ale przyznaję bez bicia, że nigdy tego serialu chyba nie oglądałem w całości, a jeśli już, to jako dziecko i zupełnie nic nie pamiętam. Jakiś czas temu obejrzałem tylko w końcu "Marynię", czyli "Rodzinę Połanieckich" w pigułce. |
Autor: | Rafal Dajbor [ 17 marca 2018, 22:06 ] |
Tytuł: | Re: Czesław Wołłejko |
Brunner, pamiętaj o jednym, jeśli chodzi o te zdjęcia próbne do różnych filmów... To były inne czasy. To nie były takie castingi jak dziś. Za udział w zdjęciach próbnych - aktorom zawodowym PŁACONO!!! Tak więc branie w nich udziału było pracą samą w sobie, niezależnie od tego, czy się w danym filmie zagrało czy nie. Oczywiście, że żaden aktor nie powiedziałby publicznie "wziąłem udział w zdjęciach próbnych dla pieniędzy, w sumie to mi nie zależało". Ale z pewnością aktor, który nie został wybrany do roli nie miał powodu aż tak płakać. Dostawał swoje honorarium i... jechał do teatru. Zupełnie się z Tobą nie zgadzam w ocenie roli Holoubka i całego serialu Wojtyszki. Moim zdaniem ta adaptacja idealnie trzyma klimat, nastrój powieści, a Holoubek to aktor stworzony do grania szatana. Co nie znaczy, że Wołłejko w teatrze nie byłby także wspaniały. |
Autor: | karel [ 17 marca 2018, 22:11 ] |
Tytuł: | Re: Czesław Wołłejko |
Brunner napisał(a): Dziś po kilkunastu latach wracam do "Kopernika", więc być może lista się powiększy o jedną pozycję. Jest taka szansa, bo rola niezła. Podobnie zresztą jak i sam film, który w momencie premiery był oceniany dość nisko i dziś także nie wymienia się go wśród wartych uwagi filmów z tamtego okresu. Powstało wtedy wiele lepszych, to prawda, mimo to uważam, że to kawałek całkiem solidnego kina historycznego z przyzwoitą rolą tytułową Kopiczyńskiego - ogląda się naprawdę dobrze. |
Autor: | Brunner [ 17 marca 2018, 22:13 ] |
Tytuł: | Re: Czesław Wołłejko |
Ależ oczywiście, że wiem, że płacono Przytaczam tylko wypowiedź Wołłejki z okazji pierwszej roli filmowej. No i nie idźmy też w drugą stronę. Bo za chwilę by się jeszcze okazało, że udział w zdjęciach próbnych to był idealny zarobek, dorobienie sobie do pensji w teatrze i największymi "przegranymi" byli ci, którzy je wygrali, bo koniec końców musieli zagrać w tym filmie, od czasu do czasu jak się okaże po latach biorąc udział w czymś ważnym A "Kopernik", którego wreszcie już pewnie zaraz włączę, to przynajmniej z opisów i historii mojej pamięci chyba typowy obraz dla repertuaru Wołłejko - bardzo dobra rola w nieudanym filmie. No, ale to się zaraz zweryfikuje |
Autor: | Rafal Dajbor [ 17 marca 2018, 22:18 ] |
Tytuł: | Re: Czesław Wołłejko |
Nie nie, no oczywiście że honorarium za udział w filmie było wielokrotnie wyższe. Plus splendor, jeśli udało się zagrać w czymś naprawdę ważnym. Ale faktem jest, że jak się na fototece przegląda zdjęcia próbne z niektórych filmów to tam się przewala tabun aktorów. Nie bez powodu. Swoją drogą chwała Fototece za udostępnianie tych fotosów z próbnych zdjęć, można się dzięki temu dowiedzieć o rolach do których aspirowali pewni aktorzy, dywagować jak by je zagrali... |
Autor: | karel [ 17 marca 2018, 22:59 ] |
Tytuł: | Re: Czesław Wołłejko |
Tak mi jeszcze przyszło do głowy, że Wołłejko był jednym z tych nie tak wielu w sumie aktorów, którzy konsekwentnie do końca kariery wymawiali "ł" w tzw. sposób przedniojęzykowy. Inni, np. Holoubek czy Łapicki, zaczynali właśnie tak wymawiając "ł", ale później od tego odchodzili. Wołłejko zaś pozostał wierny starej wymowie, podobnie jak Gliński czy Lutkiewicz. |
Strona 1 z 2 | Strefa czasowa: UTC + 1 [ DST ] |
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group https://www.phpbb.com/ |