Zanussi, cóż wielki reżyser i ciekawe zjawisko na naszym polskim poletku. Kręci filmy dla intelektualistów, wyłącznie wg własnych scenariuszy (odporny kompletnie na literaturę narodową), drwiący z romantycznych narowów Polaków, nie interesuje się "ładnymi zdjęciami", czy efekciarskimi zgrywami. Wierny jednemu kompozytorowi - Kilarowi. Człowiek troszkę nie z tego świata, opanowany, wykształcony wszechstronnie, o nienagannych manierach, brawurowy poliglota. Włoch z pochodzenia, a jakby bardziej ze Skandynawii go przywiało... W bezpośrednim kontakcie raczej wygląda na dyplomatę, niż artystę, dość hermetyczny i onieśmielający. "Zapięty na ostatni guzik" zawsze i wszędzie. Ktoś taki w Polsce?
Twórca osobny i ważny w polskiej kinematografii, może nie tylko w Polskiej?
Nie mogę tu być obiektywny (jestem jakoś tam rodzinnie skoligacony), ale bliska jest mi pierwsza część jego dorobku. Tak, do "Kontraktu" mniej więcej.
Obowiązkowa 5-tka, wprowadzająca w jego kino wg mnie to:
Zaliczenie,
Za ścianą,
Życie rodzinne,
Spirala (!),
i oczywiście Barwy ochronne - opus magnum Zanussiego, z wielką diaboliczną rolą Zapasiewicza.
Późniejsze kino do mnie kompletnie nie przemawia, uderza w pustkę. Chyba pokutuje tu brak szaleństwa, kurczowe trzymanie się własnych (nie zawsze najlepszych) pomysłów. Zanussi wyrąbał sobie miejsce w historii kina, ale jakby troszkę żal, że nie zaszedł na najwyższą półkę. A miał przecież sporą szansę...
Nie tyle Zanussi się wypalił, ile kompletnie zmienił się widz. Mało który z wielkich sobie z tym poradził, Wajda ruszył w ekranizację lektur, zmagał się z polityką najnowszą (Wałęsa), a KZ jakby z rozpędu nie umie wyjść z raz obranego schematu. Moralitety dzisiaj sprzedają się słabo, a bez Zapasiewicza nie ma nawet kim grać...
--------------------------------------------------------------------------
W kwestii formalnej:
Pan Anatol napisał(a):
Ze swojej strony polecam telewizyjny komediodramat "Kontrakt".
"Kontrakt" ani nie jest produkcją telewizyjną, ani nie jest komediodramatem. Reszta się zgadza...

Pan Anatol napisał(a):
Świetna jest też również telewizyjna produkcja "Za ścianą", film bardzo żenujący, ale pozytywnym, tzn. zamierzonym, sensie.
Dość dziwaczne określenie. Myślę, że film ten nie jest "bardzo żenujący" w żadnym sensie tego słowa.