karel napisał(a):
Rafal Dajbor napisał(a):
Zresztą jestem właściwie pewien, że Kot zrobi jeszcze karierę międzynarodową, bo jest aktorem naprawdę znakomitym.
Chciałbym, ale jakoś akurat w to nie wierzę, Do tej pory po 1989 r. nie udało się to w zasadzie żadnemu polskiemu aktorowi czy aktorce. Bo za zrobienie kariery międzynarodowej uważam regularne pierwszo- i drugoplanowe występy za granicą, w szeroko rozpowszechnianych filmach, a nie pojedyncze role, które czasem się zdarzają, jak to jest np. w przypadku Macieja Stuhra czy Marcina Dorocińskiego.
A także Piotra Adamczyka, Agaty Buzek...
Fakt, nie jest to łatwe. Z kilku powodów. Ogólnoświatowa nadprodukcja aktorów (po prostu ten zawód uprawia naprawdę mnóstwo ludzi), związki zawodowe aktorów w różnych krajach, które nie ułatwiają życia obcokrajowcom chcącym zaistnieć w danym kraju, bariery językowe, oczekiwania widzów, którzy zawsze będą woleli zobaczyć "już-gwiazdę" niż przyszłą gwiazdę światowego kina, a to z kolei przekłada się na decyzje producentów.
Wydaje mi się, że jeśli jednak ktoś z aktorów średniego pokolenia ma na taką karierę szansę, to jest to właśnie Tomasz Kot. Z kilku powodów - bo jest naprawdę utalentowany, bo ma dobry typ męskiej urody (jest przystojny, a nie jest "ładny"), bo ma już w dorobku film który zdobywa sobie widzów na świecie ("Zimna wojna"), bo jest wszechstronny i tak samo dobrze wypada w dramacie jak i w komedii. Czas pokaże, ale życzę tego Kotowi z całego serca. Nigdy nie miałem okazji z nim pracować, ale obserwuję jego rozwój i ten rozwój naprawdę robi na mnie wrażenie, bo facet jest z roli na rolę naprawdę coraz lepszy i ciekawszy.
Hehe, a co do tych reklam, to pamiętam, że wtedy coś pisaliśmy, że to aktorowi nie pomaga, bo się kojarzy z reklamą, a ja pisałem że na mnie to tak nie działa. No, rzeczywiście nie działa.

Gdyby karel nie przypomniał tych reklam telefonii - mnie by nie przyszło do głowy ich przypomnieć, bo po prostu zapomniałem że Kot coś takiego robił. Jakoś tak już mam.

Mnie z kolei niemal ominęła "Camera Cafe", której widziałem pojedyncze, wyrwane z kontekstu odcinki, ale pamiętam, że Kot był tam dobry. "Niania" bardzo mi się podobała, ze względu na ciepły nastrój serialu, dobry poziom humoru, gościnne występy takich aktorów, jak Wojciech Pokora, Tadeusz Pluciński, Daniel Olbrychski, Andrzej Kopiczyński czy Roman Kłosowski, no i ze względu na Kota. W leciutko posiwionych włosach mając 28 lat grał faceta mającego niemal dwa razy więcej lat, ojca trójki dzieci i wdowca tak przekonująco, że nieraz zapominałem jak młodego aktora oglądam, a przy tym on to naprawdę GRAŁ, a nie udawał starszego niż jest.
_________________
...i zdanżam na czas proszę pana!
www.mariuszgorczynski.pl