Holt_ napisał(a):
Chętnie kupię:-) może wreszcie pojmę fenomen, ja, niewierny.....
Ja już kupiłem, ale jeszcze nie miałem czasu przeczytać. Czy da się pojąć fenomen z najlepszej nawet książki to mam wątpliwości. Zobaczymy.
Popatrzyłem sobie na filmografię Zbyszka:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Zbigniew_CybulskiUmarł właściwie będąc smarkaczem, co to jest dzisiaj 40 lat dla aktora?
Wg wielu nie za bardzo umiał grać, był trudny na planie, roztargniony w życiu... A popatrzmy jaki ciąg ważnych i kapitalnych filmów ma w dorobku!
Chronologicznie, te ważniejsze:
Pokolenie, Ósmy dzień tygodnia, Popiół i diament, Krzyż Walecznych, Pociąg, Do widzenia, do jutra, Niewinni czarodzieje, Jak być kochaną, Zbrodniarz i panna, Rozwodów nie będzie, Giuseppe w Warszawie, Rękopis znaleziony w Saragossie, Pingwin, Salto, Mistrz, Szyfry, Jowita.
Są tam role większe, mniejsze i te wiodące. Dramaty, komedie, filmy obyczajowe i od "płaszcza i szpady". Niewielu aktorów miało takie pasmo farta do filmu. Czy to wyłącznie zasługa "złotego okresu" polskiego kina? Jeżeli tak, to czemu akurat On? Byli przecież bardziej utalentowani (Łomnicki), przystojniejsi (Janczar), pracowitsi, mniej pijący, bardziej poukładani życiowo...
Czym uwiódł ten lekko utyty harcerz takich tuzów kina jak: Wajda, Kutz, Konwicki, Kawalerowicz, Morgenstern, Ford, Nasfeter, Has, Antczak, Petelscy? (Czyli właściwie WSZYSTKICH ważniejszych wtedy?)
Czym ich omotał? Czy można dzisiaj powiedzieć, że się pomylili obsadzając go w swoich filmach?
Twórcy zostali kupieni, ale przecież i widzowie zostali totalnie "kupieni" i "zaczadzeni". Zbiorowa hipnoza?
Mieliśmy wielu genialnych aktorów, ale czemu o tym jednym - największy z twórców postanowił zrobić film fabularny? A właściwie o jego dojmującym
braku?
Nie do końca wiemy na czym to polegało, ale trudno chyba zaprzeczyć, że takie zjawisko faktycznie istniało?
Już sobie ostrze zęby na tę książkę...