Z mojej "twórczości":
40 lat temu zmarł Jerzy Duszyński, aktor bardzo popularny w latach tużpowojennych. Początkowo studiował na Uniwersytecie Warszawskim i w Szkole Zdobniczej, wreszcie jednak przeniósł się na PIST, który ukończył w 1939r. W tym samym też roku poślubił swoją koleżankę ze studiów, Hankę Bielicką, której mężem był do 1953r. Rok ten również miał być oznaczony jako jego debiut filmowy. Zdjęcia do „Hani” według opowiadania H. Sienkiewicza przerwał jednak wybuch II wojny światowej, a nagrane kadry zaginęły bezpowrotnie. Na scenie debiutował 25 lipca 1939r. rolą Kuzynka Ministra w „Genewie” G. B. Shawa. Od sezonu 1939/40 występował w Teatrze Na Pohulance w Wilnie. Wystąpił tu m.in. w rolach Rizza w „Marii Stuart” J. Słowackiego i Zbyszka w „Moralności pani Dulskiej” G. Zapolskiej. W czasie okupacji niemieckiej, od 1941r. pracował jako kelner. Po wkroczeniu wojsk radzieckich do miasta występował na nowozorganizowanych polskich scenach, aż pod koniec 1944r. przeniósł się do Białegostoku. Wreszcie, w sierpniu 1945r. osiadł w Łodzi. Tu, aż do roku 1949, był aktorem Teatru Kameralnego Domu Żołnierza. Następnie występował na scenach warszawskich: Współczesnego (1949-55), Syreny (1955-56, 1958-60), Narodowego (1956-58), Ateneum (1960-66), Klasycznego (1966-72) i Studio (1972). W teatrze nie zagrał wielu ważnych ról. Jedną z najistotniejszych mógł być Willi w „Niemcach” L. Kruczkowskiego (która została też uwieczniona na taśmie słuchowiska radiowego). Większość recenzentów nie zostawiło na nim jednak suchej nitki, pisano o nim jako o „papierowym manekinie ubranym w esesowski mundur”. Zarzucano mu sztywność i brak aktorskiego temperamentu. W późniejszym etapie kariery zaczęto dostrzegać jego walory komiczne, m.in. w roli Proboszcza w „Dużych jasnych” J. Abramowa na scenie Ateneum. Prawdopodobnie był to skutek doświadczenia, jakiego nabrał należąc do zespołu Teatru Syrena, celującego w takim repertuarze. W późniejszych latach zagrał m.in. Urbana Grandiera w „Demonach” J. Whitinga, Andreę w „Za rzekę w cień drzew” E. Hemingwaya, Rudolfa Boulangera w „Madame Bovary” G. Flauberta, Mera w „Zajmij się Amelią” G. Feydeau’a, Filipa w „Dylu Sowizdrzale” G. Gorina. Pierwsze powojenne lata kinematografii polskiej należały właśnie do Jerzego Duszyńskiego. Z Danutą Szaflarską stworzył uroczą parę w przewodniku po piosence okupacyjnej, pierwszym powojennym filmie „Zakazane piosenki”. Wspólnie wystąpili również w komedii „Skarb”, do tej pory będącej jednym z najlepszych polskich filmów tego gatunku. Zagrali też wspólnie w „Dwóch godzinach”, obrazie, który przeleżał na półce 11 lat i doczekał się premiery dopiero w 1957r. Niestety, po zjeździe filmowców w Wiśle w 1949r. okazało się, że jego fizyczność nie przystaje do powziętych ustaleń. Niesamowicie przystojny, miał wszystkie potrzebne warunki na amanta, ale tego do filmów sprzed 1939r. Zbyt wiele w nim było z arystokratyzmu ducha i materii. Odtąd mógł grać już tylko szpiegów („Żołnierz zwycięstwa”), przedwojennych bojówkarzy („Domek z kart”), artystów XIX-wiecznych („Młodość Chopina”, „Warszawska premiera”) w najlepszym razie nieciekawych typów wracających na dobrą drogę („Autobus odjeżdża 6.20”). Raz jeszcze zagrał główną rolę, pisarza Stanisława Olszowskiego w uwielbianej przez dzieci, klasycznej, a jakże, „Awanturze o Basię”. W następnych latach grywał epizody. Na początku lat 70-tych wystąpił nawet w do dziś popularnych komediach („Hydrozagadka”, „Jak rozpętałem II wojnę światową”), ale jego udział był tam tak marginalny, że wręcz niezauważalny. W ostatnich latach życia powrócił na ekran z wielkim przytupem. Zagrał Hansa Franka w filmie o obronie Krakowa „Ocalić miasto”, obrażalskiego klienta w „Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz”, bezwzględnego przełożonego „Doktora Murka”, a nade wszystko charyzmatyczną postać Józefa Piłsudskiego w „Śmierci prezydenta”. Te ostatnie filmy można uznać za dużo większe osiągnięcia artystyczne aktora niż te, w których był tylko (a może aż?) pierwszym amantem polskiego kina powojennego. Zmarł 23 lipca 1978r. w wieku zaledwie 61 lat.
_________________ "O, niech mnie diabli obedrą ze skóry"
|