Forum Polskiego Kina

Reżyserka nie ma swojego tematu na forum (na poprzednim też zresztą nie miała) to może dobrym pretekstem do jego utworzenia są Złote Lwy w Gdyni dla "Obywatela Jonesa". Mam nadzieję, że werdykt nie jest wyłącznie wyrazem środowiskowej solidarności, a wynikiem wartości filmu, który nota bene został zupełnie pominięty podczas ostatniego festiwalu w Berlinie. Historia Jonesa jest niezwykła i poruszająca, liczę więc na to, że film o nim również będzie wart uwagi.
Niektóre filmy Holland uważam za znakomite (przede wszystkim te nakręcone w Polsce przed laty, "Gorączka" to według mnie jej największe osiągnięcie reżyserskie), te zagraniczne zwykle mnie nie porywały, choć np. "Całkowite zaćmienie", "Olivier, Olivier" czy "Gorzkie żniwa" to też solidny kawał kina. Podobnie zresztą jak nominowane nie tak dawno do Oscara "W ciemności".

_________________
My żyjemy!

Przemówię w tym temacie jako miłośnik aktorów drugiego planu, choć tym razem nie będzie to dotyczyło ani Mariusza Gorczyńskiego, ani aktora który grał u Barei, ani w ogóle aktora polskiego.

Ceniąc Agnieszkę Holland za całokształt, ze szczególnym uwzględnieniem "Kobiety samotnej", osobiście, tak emocjonalnie, szczególnie lubię jej "Zabić księdza", a w nim rolę Jossa Acklanda. To wspaniały brytyjski aktor mający w swoim dorobku kilka poloniców (w swoich nieopublikowanych w Polsce wspomnieniach szczególnie miło i ciepło przywoływał swoje dwa spotkania na planach filmowych z Vladkiem Sheybalem), w tym także występ u Holland. Jego pułkownik w "Zabić księdza" jest zagrany genialnie. Scena, w której ćwiczy z Edem Harrisem robienie znaku krzyża. Scena, w której pali kartkę, a popiół rozciera w dłoniach, które następnie pokazuje gestem mówiącym "ja mam czyste ręce", tyle, że te ręce są właśnie brudne. Jego zwracanie się do znienawidzonej żony krótkim słowem "out", że ma się wynosić, za każdym razem gdy ona wejdzie. Moment, w którym krótkim krzykiem zakazuje jednemu z oficerów bawić się pudełkiem zapałek. Ta rola (jak właściwie niemal każda rola Acklanda) to jest krótki kurs pt. "jak genialnie grać rolę drugoplanową". "Zabić księdza" oglądałem wiele razy, nie dla treści, nie dla Lamberta czy Harrisa, a właśnie dla Jossa Acklanda. Szalenie mi się zawsze podobał - i w "Polowaniu na Czerwony Październik", i w wielu angielskich filmach szpiegowskich, i w teledysku Pet Shop Boys, i w amerykańskich filmach akcji... Ale jestem Agnieszce Holland wdzięczny że dała mu tę rolę. Bo mnie on w niej zachwyca.

_________________
...i zdanżam na czas proszę pana! www.mariuszgorczynski.pl

Holland jest bardzo nierówna w swoich produkcjach, ale kilka rzeczy lubię.
Przede wszystkim "Aktorów prowincjonalnych" że świetna rolą Tadeusza Huka; dalej "Tajemniczy ogród", chyba najlepsza ekranizacja tej ksiazki; świetne "Total Eclipse" z młodym jeszcze Di Caprio. Bardzo dobre "Zabić księdza", które wypieknialo w moich oczach zwłaszcza po zobaczeniu koszmarnego "Popiełuszki" Wieczynskiego. No i "W ciemności" że świetnymi Wieckiewiczem i Preiss.

W zasadzie tyle, za reszta nie przepadam.

_________________
Film to życie, z którego wymazano plamy nudy - Alfred Hitchcock.

Oj, bardzo. Trudno zaprzeczyć.
Ja z kolei nie przepadam za "Zabić księdza". Jest w tym filmie piękna muzyka i kilka dobrych, wyrazistych ról, ale zawsze mam wrażenie, że dzieje się on na Księżycu albo w jakiejś odległej galaktyce i trudno mi się przejąć tym, co oglądam (a przy takim temacie chyba powinienem). Nie wiem z czego to wynika. Powiedzieć, że z tego, iż Polaków grają mówiący po angielsku zagraniczni aktorzy byłoby uproszczeniem - np. w "Pianiście" zupełnie mi to nie przeszkadzało - ale coś jednak jest na rzeczy, bo odczuwam pewną sztuczność. Fakt, że film kręcony był we Francji też na pewno nie pomaga. Natomiast zgodzę się jak najbardziej, że "Zabić księdza" jest lepsze od "Popiełuszki...", który jest po prostu produkcją marną, a jej jedyny plus (choć duży) to rola Woronowicza.

_________________
My żyjemy!

Myślę, że taki odbiór "Zabić księdza" jest w Polsce spowodowany tym, że ludzie oczekiwali właśnie chyba tskiego "Popiełuszki", a Holland nakręciła moralitet tylko zabojstwem Popiełuszki inspirowany. I chyba nie ma przypadku w tym, że Harris przycmil Lamberta na ekranie, to nie tylko klasa aktorska ale i sama postać w scenariuszu, a także poprowadzenie przez reżysera.

Temat polski zmienił się w uniwersalny, mogący się dziać w wielu krajach świata.

_________________
Film to życie, z którego wymazano plamy nudy - Alfred Hitchcock.

Ja na pewno nie oczekiwałem "Popiełuszki".
Owszem to jest moralitet, ale przecież film nakręcony w tym duchu wcale nie musi mieć słabości, o których napisałem. "Popiół i diament" czy dajmy na to "Pluton" Stone'a to też moralitety, ale jednak filmy klasę albo parę klas wyżej od tego. Swoją drogą ciekaw jestem jak dziś odbierany jest za granicą film Holland. Wtedy "Solidarność", Polska, Wałęsa to były sprawy bardzo zajmujące opinię publiczną na Zachodzie, nośne, więc "Zabić księdza" wzbudzało zainteresowanie choćby z tego powodu. Na pewno doborowa z dzisiejszego punktu widzenia obsada (oprócz Harrisa i Lamberta jeszcze przecież Pete Postlethwaite, młodzi Roth i Spall) działa tu na jego korzyść. Ale czy ktoś z branży zapytany o najlepsze filmy Holland wymieniłby akurat ten?
Sam bym się chętnie przekonał.

_________________
My żyjemy!

Myślę, że Harris

_________________
Film to życie, z którego wymazano plamy nudy - Alfred Hitchcock.

Harris i Holland w ogóle dobrze się dogadują, cenią i niejeden film razem zrobili.

_________________
My żyjemy!

Ja z kolei jakoś mam problem z docenieniem twórczości Agnieszki Holland. Może za mało jej widziałem, a widziałem właściwie tylko jej filmy z lat 70., ale jakoś wątpię, żeby jej późniejsze filmy bardziej mi się spodobały od tych z jednej z moich ulubionych dekad jeśli chodzi o polskie kino. Co mi się podobało? "Aktorzy prowincjonalni" przede wszystkim; ciekawa jest telewizyjna ekranizacja Iwaszkiewicza "Wieczór u Abdona". I trzeba dodać, że nie byłem zachwycony oglądając te filmy, dopiero z perspektywy czasu uznaję je za interesujące. Inne dwie telewizyjne produkcje - "Coś za coś" i "Niedzielne dzieci" - całkiem możliwe, choć znowu bez fajerwerków. "Gorączka" - choć tak wysoko ceniona przez wielu - zupełnie po mnie spłynęła.

Trzeba przyznać, że wszystkie te filmy oglądałem jakiś czas temu, kiedy jeszcze aż tak bardzo się nie znałem. Więc może faktycznie umknęło mi coś wartościowego w tych filmach, w najbliższym semestrze i tak będę je musiał sobie przypomnieć. Jednak na chwilę obecną to, co widziałem, nie zachęciło mnie specjalnie do sięgnięcia po pozostałe filmy Holland. Z paroma wyjątkami, mam gdzieś nagranie "Kobiety samotnej", co do której mam dość wysokie oczekiwania, chętnie też zobaczę "Zdjęcia próbne" i "Obrazki z życia", w których Holland współpracowała z innymi reżyserami. Mam też nagranie "Tajemniczego ogrodu", co prawda jakoś mało mnie ciągnie do tego typu kina z lat 90., ale pewnie jak się przemogę i zabiorę do oglądania, to obejrzę z przyjemnością.

Obejrzałem ponownie "Aktorów prowincjonalnych". Cóż, na pewno nie jest to dla mnie jakieś objawienie i nie zacznę nagle uwielbiać filmów Holland. Ale to ciekawy film, wart zapewne wielokrotnego zobaczenia i przemyślenia, jeśli chce się go naprawdę docenić. Dzięki uprzejmości Martina Scorsese i jego wydań polskich filmów mam taką możliwość. Niezadługo będzie też sposobność by przypomnieć sobie "Gorączkę", jestem ciekaw, jak zmieni się moje zdanie o tym filmie.

Ostatnia wypowiedź twitterowa ministra Zbigniewa Ziobry na temat Agnieszki Holland nic nie mówi o Agnieszce Holland, za to dużo o autorze wpisu, który wpisem tym nawiązuje do "wspaniałych" tradycji spod znaku Mieczysława Moczara. Nic, tylko pogratulować wzorców.

_________________
...i zdanżam na czas proszę pana! www.mariuszgorczynski.pl

Też uważam, że "Gorączka" to najlepszy jej film. Szkoda, że to film zapomniany.
Obawiam się, że najnowszy film będzie stosować szantaż emocjonalny, na zasadzie "polscy gestapowcy maltretują niewinnyc uchodzców".